Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z benefisu. Dywanik bez kamer

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Mam drobne nawiązanie do benefisu redaktora Marka Ponikowskiego w Ratuszu Staromiejskim sprzed tygodnia. Twórcy i redaktorowi "Gdańskiego Dywanika" stuknęły cztery dekady pracy w mediach, a połowa tego czasu przypadła na gdańską telewizję.

I oto zabierając w czasie uroczystego spotkania z jubilatem głos, red. Roman Daszczyński delikatnie wspomniał o osobliwych manipulacjach, którymi w swoim czasie ktoś storpedował kandydaturę Marka Ponikowskiego na funkcję szefa gdańskiego ośrodka.

Komentując w gorzkich słowach partyjne nadania karier w TVP na wysokich stołkach, Daszczyński zaznaczył, że w tym wszystkim dopiero niepokojąca jest obojętność opinii publicznej wobec telewizji publicznej, która wyrazicielem opinii publicznej być powinna.

Pozwolę sobie dorzucić, że nie koniec na tym. Było bowiem tak, że wysoka centrala rozpisała na stanowisko szefa gdańskiej telewizji oficjalny konkurs. I Ponikowski nie tylko do tego konkursu przystąpił, ale go wygrał. Wieść gminna niesie, że wygrał nawet w podskokach. I co? Ano nic! Triumf Ponikowskiego nieoczekiwanie zamieciono pod dywan. Zamieciono starannie. Tyle wiadomo. Nie wiadomo, kto zamiatał. Nie można się połapać, jacy to inni szatani byli tam czynni. Tak brzmi jedno z tych kłopotliwych pytań, które objęte są nieśmiertelną klauzulą "tajne łamane przez poufne". Miało być w naszym życiu publicznym więcej jawności, a wyszło jak zawsze. Poza tym ciekawe, wedle jakiej to logiki rozpisuje się podobne konkursy?

Klarowną implikację w czasie benefisu wywiódł senator Edmund Wittbrodt, dla którego Telewizja Gdańsk to - w pierwszym rzędzie - "Gdański Dywanik". A toć "Dywanik" to Ponikowski. I wreszcie, skonkludował senator, Ponikowski to wiedza i rzetelność, kultura i klasa.

Na autorytet i kulturę osobistą Marka Ponikowskiego silny nacisk położył też gdański prasoznawca prof. Wiktor Pepliński, który wyliczył liczne zasługi jubilata jako wychowawcy narybku dziennikarskiego na Uniwersytecie Gdańskim. I wreszcie prof. Stefan Chwin, dzieląc się zabawnymi doświadczeniami z kontaktów z żurnalistami, wszem i wobec oznajmił, że zaproszenia do wzięcia udziału w "Gdańskim Dywaniku" traktuje zawsze jako zaszczytne wyróżnienie.

Otóż gdzieś zapodziało nam się pojęcie osobowości telewizyjnej. A z dziennikarskiego obowiązku odnotuję, że telewizja filmowała przebieg uroczystości z ukrytej kamery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki