Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport NIK o bezpieczeństwie na kolei. Co kontrolerzy wzięli pod lupę w Trójmieście?

Maciej Pietrzak
Przejazd kolejowy na gdańskiej Oruni
Przejazd kolejowy na gdańskiej Oruni P. Świderski
70 proc. przejazdów kolejowych, którym przyjrzeli się kontrolerzy NIK, nie miało odpowiednich znaków albo były one niekompletne lub nieczytelne. A to właśnie na przejazdach i przejściach zdarza się 33 proc. wypadków kolejowych Jeszcze gorzej jest na tzw. dzikich przejściach, tu dochodzi do blisko 40 proc. wypadków. Na Pomorzu kontrolerzy NIK wzięli pod lupę - niestety - jedynie SKM, a powszechnie wiadomo, że w Trójmieście najgorszą kolejową sławą cieszy się Orunia, przez którą przebiega chociażby międzynarodowa linia E65, po której jeździ Pendolino czy linia towarowa do Portu Północnego.

NIK wytknęła SKM w gruncie rzeczy drobne niedociągnięcia - brak przeprowadzania pięcioletnich kontroli stanu technicznego przejść podziemnych i wskazała cztery dzikie przejścia przez tory na odcinku linii między Gdynią Grabówkiem a Rumią.

- NIK w przekazanym spółce wystąpieniu pokontrolnym oceniła pozytywnie działalność w kontrolowanym obszarze, wskazując drobne nieprawidłowości z zaleceniem ich usunięcia, co niezwłocznie zostało wykonane. Odnośnie dzikich przejść, należy jednoznacznie stwierdzić, że powstają one na skutek samowolnego naruszania prawa przez osoby trzecie. Pamiętać należy też, że równolegle do naszej linii przebiega linia 202 innego zarządcy. Ujawnione przez NIK, cztery nowe dzikie przejścia zostały objęte nadzorem SOK SKM. W okresie objętym kontrolą tj. rok 2015 i w pierwszej połowie roku 2016 podjęto tam czynności skutkujące nałożeniem 103 mandatów karnych oraz skierowaniem 48 wniosków do właściwych sądów - komentuje Marcin Głuszek, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży PKP SKM Trójmiasto.

PRZEJAZD NA GDAŃSKIEJ ORUNI

Rozczarowani raportem NIK są mieszkańcy wspomnianej Oruni, którzy od lat nie mogą doczekać się stworzenia w dzielnicy bezpiecznych, bezkolizyjnych przejazdów. Podkreślają, że ich przypadek jest wyjątkowy i wymaga indywidualnego zbadania.

- Nikt nie zainteresował się jeszcze problemem przejazdów na poziomie szyn w gęstej zabudowie, a my mamy takich aż pięć! Dzielą one dzielnicę na dwie części i praktycznie odcinają od świata 2,5 tys. gdańszczan. Między godziną 5 a 22 szlabany są zamknięte w każdej godzinie średnio 30 min. Każdego dnia drżymy czy na przykład karetka pogotowia, która utknęła na przejeździe, zdąży do umierającej osoby - mówi Agnieszka Bartków, przewodnicząca zarządu Rady Dzielnicy Orunia-św. Wojciech-Lipce

Mieszkańcom potrzebne są dwa bezkolizyjne przejazdy. Niestety, problem w dużej stanowi prawo. Obowiązek ich budowy na liniach międzynarodowych nakładany jest dopiero gdy łączny czas opuszczenia szlabanów wynosi przynajmniej... 12 godzin.

- PKP i władze samorządowe od lat przerzucają się problemem naszej dzielnicy jak gorącym kartoflem. Są projekty, bezkolizyjnych przejazdów, ale konkretów cały czas brak - dodaje Agnieszka Bartków.

Czekamy na Wasze zdjęcia niebezpiecznych przejść i przejazdów na Pomorzu. Prześlijcie je pod adres [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki