Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport dla Freuda - życie pełne snów

Henryk Tronowicz
fot. Przemek Świderski
Wzdłuż i w poprzek szosy dziesiątki spychaczy, betoniarek. Wkrótce z Gdańska do Warszawy będziemy śmigać drogą ekspresową. Jeszcze nie całą. Nie bądźmy jednak zanadto zachłanni, bo jeszcze się coś przyśni.

Parę dni temu sen dziwny, ale konstruktywny nocą nawiedził moją skołataną makówkę. No bo kto by się spodziewał! Oto wychodzę przed dom i co widzę? Pracowita brygada drogowców w pocie czoła łata przeklinaną przez kierowców jezdnię. Od lat roi się ona od dziur straszliwych, parszywych, słów brakuje. W każdym razie słów parlamentarnych. Chłopaki w kaskach i eleganckich kolorowych kombinezonach śmigają i szpetne dołki w mig znikają. Robota idzie tak sprawnie, że nawet we śnie wierzyć się nie chce.

Sen przewrotny, ale piękny jak marzenie. I chociaż na jawie dawno już straciłem nadzieję na naprawę, to przecież z drugiej strony wiadomo, że freudyści, którzy sny też miewają, zapewniają, że senne marzenia to skutek procesów kotłujących się w naszej świadomości, tyle że spychany do podświadomości.

Po przebudzeniu odzywa się duch psychoanalizy i zaczynam roztrząsać, ki bies kręci lody między jezdnią przed domem, której wyboje doprowadzają zmotoryzowanych użytkowników do szewskiej pasji, a przyśnioną jezdnią w naprawie. I zaraz dochodzę do wniosku, że dziura nie ma nic do tego, a widocznie z moją głową coś nie tak. Powstrzymam się z opowiadaniem innych przygód sennych.
Lecz gdyby ktoś sądził, że skradam się tu chytrze, bo chcę dołożyć gnuśnej administracji, to się grubo myli. Wypuściłem się niedawno w podróż trasą E-7 i oto - po minięciu Elbląga - natknąłem się na gigantyczną rewoltę drogową. Doprawdy serce się kraje! Wzdłuż i w poprzek szosy dziesiątki spychaczy, betoniarek, wywrotek. Robota huczy. Wierzyć się nie chce, choć to już nie sen! Wkrótce z Gdańska do Warszawy będziemy śmigać drogą ekspresową. Jeszcze nie całą. Nie bądźmy jednak zanadto zachłanni, bo jeszcze się coś przyśni.

Z tematów dyżurnych odnotuję, że mija rok od chwili, kiedy na tym miejscu dziwowałem nad parkanem na gdańskiej Starówce, który od lat stroi ulicę Rajską przed siedzibą NOT. Czym byłaby Rajska bez tej ozdoby?

Ale co tam rok. Rok nie wyrok. Mijają oto lata dwa, odkąd gdańska oficyna Słowo/Obraz Terytoria słowa nie dotrzymuje, obraz zaciemnia, a na terytorium czytelników sieje zamieszanie. Od dwóch lat zapowiada, że wyda książkę "Popiół i diament - pięćdziesiąt lat filmu". Pół wieku od premiery minęło przed dwoma laty i ani drgnie.

Awantura wokół "Popiołu i diamentu", która wybuchła w dzień po premierze (ponoć w Białym Domu toczyła się już przed premierą), nigdy nie wygasła. Tymczasem wydawnictwo, skądinąd znakomite, co kwartał lekką rączką przesuwa termin wypuszczenia książki - na kwartał następny. Ciekawe, co śni się Wajdzie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki