Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport bez cenzury. Gamma, uczeń diabła

Henryk Tronowicz
W stanie wojennym złożyła mnie dziwna - dla lekarzy zagadkowa "jednostka chorobowa", na którą przez długie tygodnie żadne mikstury ani prochy nie skutkowały. Nie pomagały też żadne lektury. Pośród ciemniejącego lasu, pomocy znikąd. Gombrowicz w jednej chwili okazał się mięczakiem. Leżałem i myślałem. Dobrze, a Miłosz?

Czasem jakiś wers poetycki zalęgnie się w pamięci, bo nie dość, że zabawny, to wiele mówiący.
"Czyż na to jestem stworzony, By zostać płaczką żałobną?" - te słowa Czesława Miłosza utkwiły mi z jego poetyckiego powojennego wyznania wiary.
Może zatem Miłosz mi pomoże - uznałem.

Od niedawna miałem na regale reprint "Zniewolonego umysłu", w którym Miłosz ogłosił cztery niewielkie, ale wybitnie kąśliwe i przenikliwe rozprawki. I mimo że dawno zostały opisane (chociaż najmniej przez świadków wydarzeń), a i przez poetę skomentowane po latach, popatrzmy. Oto Alfa czyli moralista, czyli Jerzy Andrzejewski. Beta czyli nieszczęśliwy kochanek, czyli Tadeusz Borowski. Gamma czyli niewolnik dziejów, czyli Jerzy Putrament, i wreszcie Delta czyli trubadur, czyli Konstanty Ildefons Gałczyński.

Dzisiaj wszystko jasne, ale 30 lat temu?
"Zniewolony umysł" otwiera owo cudowne chasydzkie motto z Podkarpacia:
"Jeżeli dwóch kłóci się, a jeden ma rzetelnych 55 procent racji, to bardzo dobrze i nie ma się o co szarpać.

A kto ma 60 procent racji? To ślicznie, to wielkie szczęście i niech Panu Bogu dziękuje! A co by powiedzieć o 75 procent racji? Mądrzy ludzie powiadają, że to bardzo podejrzane. No, a co o 100 procent? Taki co mówi, że ma sto procent racji, to paskudny gwałtownik, straszny rabuś, największy łajdak".

Po co wracam do niegdysiejszych śniegów?
Był więc luty 1982 roku, a ja parę miesięcy wcześniej w gdańskiej siedzibie NOT, w czasie festiwalu filmowego, byłem świadkiem, jak środowisko twórcze fetowało Jerzego Andrzejewskiego, który zasiadał w jury konkursu.
Autor "Popiołu i diamentu" był na Rajskiej podziwiany przez artystów wszystkich pokoleń. Nie było szemrania po kątach. To bym pamiętał. To był kult w stanie czystym.

A 10 lat wcześniej towarzysz Gamma, uczeń diabła, zdecydował zrzucić maskę niewolnika dziejów i utworzył w Warszawie tygodnik "Literatura". Gamma wykonał szaloną woltę. Pozyskał do współpracy z tygodnikiem kwiat niepokornych - Kazimierza Dziewanowskiego, Jana Strzeleckiego, Tadeusza Konwickiego. Alfa objął stały felieton.

Gamma pokazał, że mu zależy, że potrafi. Nie są to czcze słówka. Którąś z utarczek z cenzurą Gamma przypłacił wylewem krwi do mózgu.
Tyle przypomnienia na początek Roku Miłosza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki