Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebój pod choinkę, czyli św. Mikołaj przychodzi do artysty

Dariusz Szreter
"To właśnie miłość", czyli idealna komedia na święta z chwytliwym przebojem
"To właśnie miłość", czyli idealna komedia na święta z chwytliwym przebojem fot. materiały prasowe
Jeśli nie pamiętają Państwo tego wątku, to i tak nie szkodzi. Któraś ze stacji telewizyjnych na pewno nie omieszka przypomnieć w te święta angielskiej komedii romantycznej "To właśnie miłość".

Jednym z jej bohaterów jest Billy Mack, zapomniany gwiazdor rocka, usiłujący odzyskać pozycję singlem z nową wersją starego przeboju The Troggs, z nieco zmodyfikowanym na okoliczność Bożego Narodzenia tekstem. "Love is All Around", teraz przechrzczona na "Christmas All Around", w wykonaniu Billa (w tę rolę wciela się Billy Nighy, lekko parodiujący starzejącego się Johnny'ego Rottena z Sex Pistols), brzmi koszmarnie, ale wbrew pozorom - nie odbiera jej to szansy na sukces.

Sam Billy w wywiadzie radiowym nie ukrywa swoich intencji.
- Jak się ma twoja nowa świąteczna piosenka do wcześniejszych klasycznych kawałków? - pyta dziennikarz.
- Daj spokój, obaj wiemy, że to kicha. Ale czy nie byłoby wspaniale, gdyby wykonawcą świątecznego przeboju numer jeden, zamiast zadufanego nastolatka, został stary eks-heroinista, starający się powrócić na szczyt za wszelką cenę? - odpowiada muzyk, po czym zwraca się wprost z apelem do słuchaczy. - Jeśli wierzycie w Świętego Mikołaja, drogie dzieci, jak wasz wujek Billy, kupujcie moją zafajdaną płytę i napawajcie się czwartym wersem, do którego wcisnęliśmy dodatkową sylabę.
I okazuje się, że Święty Mikołaj istnieje, Billy na ostatniej prostej wyprzedza boysband Blue i z miejsca dostaje zaproszenie na świąteczne party u Eltona Johna.

I o co tyle hałasu? - może zapytać niezorientowany widz. Ano o to, że w Wielkiej Brytanii istnieje swoisty kult bożonarodzeniowego hitu, czyli piosenki, która się znajduje na szczycie listy przebojów w weekend poprzedzający święta. To taki lokalny fenomen, nieznany w innych częściach świata. Coś jak doroczne wyścigi osad Oksfordu i Cambridge na Tamizie czy pościg za lisem.
Dokładnie nie wiadomo, kiedy na Wyspach zaczęło się to szaleństwo. Większość dostępnych klasyfikacji zaczyna się od 1952 roku, bo wtedy New Musical Express zaczął publikować listy przebojów na podstawie sprzedaży singli (wcześniej podstawą do klasyfikacji była sprzedaż nut z zapisem popularnych utworów). Z tym że nie oznacza to, iż już wtedy zwycięstwo w tym konkretnym świątecznym tygodniu traktowano w branży jako coś wyjątkowego. Zjawisko to zaczęło się kształtować gdzieś w latach 60., kiedy m.in. dzięki beatlemanii Wielka Brytania stała się mocarstwem w dziedzinie muzyki pop.
Co takiego szczególnego jest w byciu świątecznym number one?

Poza dość oczywistym faktem, że piosenka grana często w okolicy świąt budzi pozytywne skojarzenia, co może się przełożyć na sprzedaż kolejnych płyt danego wykonawcy, jest jeden szczególny haczyk. Otóż okres przed Bożym Narodzeniem, w związku z zakupową gorączką, zakłóca prawa rządzące na co dzień rynkiem singli. Typowy nabywca płytek z przebojami jest w wieku od kilkunastu do dwudziestu kilku lat. Tymczasem w grudniu do sklepów, również muzycznych, masowo wyruszają rodzice z małymi dziećmi oraz dziadkowie. I to jest czynnik w jakimś stopniu nieprzewidywalny, mogący wywindować piosenkę, która w normalnych okolicznościach nie miałaby szans.
Sprawia to, że niejednokrotnie wykonawcy o ustabilizowanej pozycji w show-biznesie i wyrazistym stylu starają się nagrać przed świętami coś zaskakującego, co zdaniem ich bądź ich promotorów - ma szansę spodobać się całej rodzinie.

Wbrew pozorom świątecznym hitem niekoniecznie musi być piosenka o tematyce świątecznej. Tych w ciągu ostatnich 60 lat było kilkanaście. Co zaskakujące, nie ma w tym gronie słynnego "Last Christmas" zespołu Wham! Duże szanse powodzenia mają natomiast piosenki żartobliwe, parodystyczne czy wręcz dziecinne. Przebojem gwiazdki 2000 była np. piosenka "Can We Fix It?" (Damy radę?), w wykonaniu Boba Budowniczego. W 1994 roku świątecznym przebojem została natomiast ballada "Stay Another Day" grupy East 17, opowiadająca o samobójstwie brata jednego z muzyków. Wytwórnia płytowa doprawiła ją dzwonkami i wypuściła jako single na święta. Zadziałało.

Ta nieprzewidywalność powoduje, że od wielu lat bukmacherzy organizują , cieszące się dużą popularnością, zakłady o to, kto w danym roku będzie miał świąteczny number one.
Najwięcej razy w tej kategorii triumfowali, i to nie jest chyba zaskoczenie, Beatlesi. W latach 1963-1967 tylko raz dali się strącić ze świątecznego piedestału (w '66 wygrał Tom Jones z "Green Green Grass of Home"). Jeśli dołożyć do tego triumf kierowanego przez Paula McCartneya zespołu Wings w 1977 roku ("Mull of Kintyre") oraz jego dwukrotny udział w projekcie Band Aid (zwycięzcy w 1984 i 2004 roku), to okazuje się, że sir Paul jest absolutnym rekordzistą. Na drugim miejscu plasuje się nieśmiertelny Cliff Richard, który dwa razy wygrał solo, raz z Shadowsami i raz jako członek Band Aid.

Trzy świąteczne hity pod rząd, jako jedyne oprócz Beatlesów, zaliczyły w latach 1995-1997 Spice Girls. Queen mieli wprawdzie tylko dwa przeboje, ale za to z tą samą piosenką "Bohemian Rapsody": raz tuż po nagraniu, w 1975 roku, i drugi raz, kiedy singla wznowiono po śmierci Freddy'ego Mercury'ego w 1991 roku.

To jedyny przypadek, żeby dwa razy wygrała ta sama piosenka w tym samym wykonaniu. Trzy razy triumfował przebój "Do They Know It's Christmas", skomponowany w 1984 roku przez Boba Geldofa i Midge'a Ure'a, a nagrany przez plejadę brytyjskich i irlandzkich gwiazd, pod szyldem Band Aid, w celu charytatywnym. Z ponad 3,5 mln sprzedanych egzemplarzy jest to drugi najpopularniejszy singel w Wielkiej Brytanii po hołdzie Eltona Johna dla Lady Diany "Candle in the Wind 1997" (trzecie i czwarte miejsce na tej liście to wspomniane wcześniej "Bohemian Rapsody" i "Mull of Kintyre").

Ta sama piosenka nagrana została jeszcze dwukrotnie - w 1989 i 2004 roku, przez kolejne supergrupy kryjące się pod nazwą Band Aid 2 i Band Aid 20. Jeszcze jedną piosenką, którą udało się wylansować dwukrotnie na święta, była "Mary's Boy Child", zaśpiewana w 1957 roku przez Harry'ego Belafonte i 21 lat później przez dyskotekowy Boney M (numer 10 na brytyjskiej liście najlepiej sprzedających się singli).
Obok wspomnianych wyżej utworów, na szczycie świątecznej listy znalazło się jeszcze kilka pierwszorzędnych piosenek, a wśród nich m.in. "Return To Sender" Elvisa Presleya, "Merry Xmas Everybody" Slade, "Another Brick in the Wall (Part 2)" Pink Floyd, "(Just Like) Starting Over" Johna Lennona, "Don't You Want Me" Human League czy "Always On My Mind" Pet Shop Boys.

Bardziej jednak zapamiętane zostały zaskakujące notowania, np. w 1968 roku, zaraz po okresie dominacji Beatlesów, numerem jeden został folkowy kawałek "Lily the Pink", w wykonaniu parodystycznego tria The Scaffold (u nas w 1973 roku w telewizyjnym Gallux Show brawurowo wykonali ją Homo Homini). W 1969 (było nie było, roku festiwalu w Woodstock), kiedy popularność ostrego i eksperymentalnego rocka wydawała się sięgać szczytu, numerem jeden stała się napisana w 1902 roku pacyfistyczna w wymowie piosenka "Two Boys", w wykonaniu australijskiego piosenkarza Rolfa Harrisa.
Hitem Gwiazdki 71 była piosenka "Ernie the Fastes Milkman in the West" znanego komika Benny'ego Hilla. Jej bohaterem był 52-letni mleczarz, rywalizujący z dostawcą pieczywa o względy niejakiej Sue. W finałowej bójce piekarz zabija mleczarza kamiennym ciastkiem i poślubia Sue, ale nawiedzający ich duch Erniego sprawi, że nie zaznają spokoju.

To jeszcze nic w porównaniu z przebojem roku 1993, kiedy to pokonując pewniaków z Take That, na szczyt się wdarła piosenka niejakiego Mr. Blobby'ego, dziwnego różowo-żółtego stwora z telewizyjnego programu rozrywkowego "Noel's House Party". Sieć HMV ogłosiła go potem najbardziej irytującym przebojem świątecznym, ale przecież w końcu ktoś tę płytę kupował... Podobnie jak singla ze świątecznym numer one Anno Domini 2000 - "Can We Fix It?", z tematem ze znanej i u nas dobranocki "Bob Budowniczy".

Nawiasem mówiąc, w późniejszym o trzy lata plebiscycie stacji telewizyjnej Channel 4 został on wybrany przez telewidzów do setki najgorszych singli wszech czasów. Widać Anglicy uwielbiają krytykować swój własny gust.
Druga połowa mijającej dekady podała w wątpliwość dalszy sens bożonarodzeniowej zabawy na listach. Począwszy od 2005 roku, najlepsze rezultaty sprzedaży w święta osiągały single z piosenkami triumfatorów "X Factor", programu telewizyjnego opartego na podobnej zasadzie co "Idol" czy "Mam talent". Doszło już do tego, że w 2007 roku bukmacherzy zaczęli przyjmować zakłady o to, kto będzie miał hit na drugim miejscu, zwycięzca był bowiem zbyt oczywisty.

Doprowadziło to do buntu słuchaczy, zainicjowanego w ubiegłym roku przez małżeństwo Jona and Tracy Morterów. Za pośrednictwem Facebooka zmobilizowali oni pół miliona Brytyjczyków do położenia kresu dominacji "Factor X" i wylansowania na gwiazdkowy przebój piosenki "Killing in the Name" z debiutanckiej płyty zespołu Rage Against The Machine z 1992 roku. Wtedy wydana na singlu, doszła zaledwie do 25 miejsca na liście. Teraz rozpowszechniana wyłącznie za pośrednictwem internetu, przebiła o 50 tys. kolejnego telewizyjnego idola.

Wydawać by się mogło, że bunt przeciw machinie się powiódł... Kiedy w tym roku zwycięzcą "Factor X" został Matt Cardle z piosenką "When We Collide", która była przeróbką utworu "Many of Horror" szkockiego zespołu Biffy Clyro, fani tego ostatniego usiłowali zmówić się w sieci, by na świąteczny przebój wylansować oryginał. Udało im się go wywindować jedynie na ósme miejsce. Św. Mikołaj przyszedł do Matta. Znów służy machinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki