Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Promocja nieskomplikowanych przypadków [ROZMOWA]

Dorota Abramowicz
Prof. Łukaszuk: - W leczeniu niepłodności liczy się czas
Prof. Łukaszuk: - W leczeniu niepłodności liczy się czas mat. prasowe
Z prof. dr. hab. n. med. Krzysztofem Łukaszukiem z Kliniki Leczenia Niepłodności INVICTA rozmawia Dorota Abramowicz.

Rada Przejrzystości przy Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wyraziła zgodę na uznanie promowanej przez resort zdrowia naprotechnologii (metody samoobserwacji pozwalającej określić dni płodne kobiety) za podstawę narodowego programu leczenia niepłodności. Jaka jest rzeczywista skuteczność naprotechnologii?

Skuteczność naprotechnologii jest wysoka tam, gdzie nie jest potrzebne specjalistyczne leczenie. My również robimy coś, co można nazwać naprotechnologią, czyli edukujemy pacjentów, diagnozujemy ich, konsultujemy u specjalistów różnych dziedzin, stosujemy podstawowe formy postępowania. Korzystają z niego osoby, które mają - że się tak wyrażę - proste problemy. Obecna koncepcja Ministerstwa Zdrowia ma zapewne promować leczenie nieskomplikowanych przypadków.

Czytaj: Narodowy Program Prokreacyjny zastąpi in vitro?
Dużo jest takich przypadków?

16 procent populacji (160 tysięcy osób na milion) ma problemy z płodnością. Z tej grupy ponad 80 procent pacjentów nie wymaga zaawansowanego leczenia, np. przez zapłodnienie pozaustrojowe, więc leczy się u nich niepłodność innymi, stosowanymi w medycynie metodami. Robią to m.in. ginekolodzy przez prostą stymulację, robią zabiegowcy - przeprowadzając małoinwazyjne zabiegi na narządach rodnych, robią specjaliści w klinikach poprzez trudniejszą stymulację, dokonywanie inseminacji tam, gdzie są wskazania lub poprawę parametrów nasienia, jeśli jest to możliwe. Po wyczerpaniu tych metod pozostaje grupa ludzi, którym nie da się w ten sposób pomóc. Właśnie oni są kwalifikowani do zapłodnienia pozaustrojowego. Wśród specjalistów dominuje opinia, że naprotechnologia nie jest metodą udokumentowaną naukowo.

Dlaczego?

Rzecz w tym, że obszar, który potocznie nazywa się naprotechnologią, nie jest do końca zdefiniowany. Przez niektórych metoda jest utożsamiana z obserwacją cyklu u kobiety. Inni wymieniają w jej kontekście wszystkie dostępne działania diagnostyczne i lecznicze, poza inseminacją i in vitro. Nie prowadzi się później żadnych badań, bo trudno o poprawność metodologiczną. Wydaje się, że program prokreacyjny Ministerstwa Zdrowia bazuje na szerokiej definicji naprotechnologii. Nawet jeśli tak, nadal nie wnosi do medycyny niczego dodatkowego. To stosowane od kilkudziesięciu lat sposoby radzenia sobie z niepłodnością. W przypadku wielu par są skuteczne. Niestety, pozostaje spora grupa osób, którym te działania nie pomogą.

Smutne jest to, że w programie prokreacyjnym nie uwzględnia się kompleksowego spojrzenia na problem niepłodności. Mówi się o edukacji, mówi się o diagnostyce, na którą przeznaczone zostaną duże pieniądze; planowane są inwestycje w sprzęt do zabiegów operacyjnych. Jednocześnie milczy się zupełnie o tym, że w Europie i na świecie unika się operowania pacjentek planujących potomstwo. Nie mówi się o tym, że w leczeniu niepłodności liczy się czas. Pomija się zupełnie wszystkie potwierdzone naukowo metody leczenia poważniejszych problemów.

Jak Pan widzi przyszłość in vitro w Polsce?

Jeśli nikt nie będzie przeszkadzać, bardzo dobrze.

Mimo przywrócenia odpłatności za zabiegi?

Dla pacjentów z pewnością nie jest to dobra wiadomość, ale przecież już tak było. Mam tylko nadzieję, że polskie władze nie zdecydują się na wprowadzenie zakazu zapłodnienia pozaustrojowego. To cofnęłoby polską medycynę rozrodczości o lata świetlne wstecz… Polskie ośrodki zajmujące się płodnością są naprawdę na wysokim światowym poziomie i pomagają tysiącom par. Dzięki temu, że mają doświadczenie w diagnostyce i mogą proponować pełne spectrum metod leczenia, z zapłodnieniem pozaustrojowym włącznie. Co roku w naszych klinikach ok. 1,5 tysiąca kobiet zachodzi w ciążę i rodzi dzieci - dzięki in vitro. Dla mnie to najlepszy dowód, że ta metoda jest potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki