Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Jerzy Limon: - Cóż poradzimy na to, że Szekspir leży tam bez głowy?

Gabriela Pewińska
- Najlepszemu przyjacielowi nie zapisał nic. Chociaż spędzili razem ostatnią noc, zdrowo popijając. Rano Szekspir dostał gorączki. I umarł - mówi prof. Jerzy Limon - inicjator i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego
- Najlepszemu przyjacielowi nie zapisał nic. Chociaż spędzili razem ostatnią noc, zdrowo popijając. Rano Szekspir dostał gorączki. I umarł - mówi prof. Jerzy Limon - inicjator i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego
O czaszce przepisanej w spadku Royal Shakespeare Company i przyczynach śmierci Mistrza ze Stratfordu rozmowa z prof. Jerzym Limonem.

Jak wykazały ostatnie odkrycia angielskich archeologów, w grobie Szekspira - prawdopodobnie, bo badania wykonano georadarem - brakuje głowy. Pana to zmartwiło?

Niespecjalnie. Przede wszystkim w grobowcu owym, znajdującym się w kościółku w Stratfordzie, spoczywają szczątki wielu ludzi. Nie wiemy, które należą do Szekspira. Brak głowy jest przypuszczalnie wydumaną sensacją, a nawet jeśli jest prawdą, to cóż z tego. Co poradzimy na to, że Szekspir leży tam bez głowy…

Na pewno nie został ścięty, mówiłyby o tym dokumenty, poza tym, gdyby tak się stało, zostałby inaczej pochowany. Nie jestem nawet pewien, czy w Stratfordzie ścinano ludzi.

Może głowę ukradziono? Jak Josephowi Haydnowi? Szaleni naukowcy chcieli zbadać, gdzie w czaszce zlokalizowany jest geniusz artysty.

Może i Szekspirowi głowę zrabowano, może nawet kiedyś się znajdzie...

Ktoś ze współczesnych stracił głowę dla Szekspira?

Na pewno polski pianista i kompozytor, Andrzej Czajkowski. Zmarły w 1982 geniusz zapisał w testamencie swoją czaszkę Royal Shakespeare Company.

Czajkowski tak uwielbiał Szekspira, że zamarzył sobie, by zagrać w „Hamlecie” po swojej śmierci. Spełniło się.

Jego czaszka została wykorzystana jako rekwizyt bodaj raz. Opinia publiczna nie była jednak zachwycona, zaczęły się protesty. Że to profanacja. Czaszką Szekspira, od której zaczęliśmy rozmowę, nie zajmowałbym się jednak, bo też jaki wpływ ma czaszka na to, co po Szekspirze zostało? Nie ma najmniejszego. Tak jak na to, czy istniał, czy go wymyślono.

Za życia Szekspir też, bywało, tracił głowę.
Sądząc po sonetach, na pewno. Jeśli są w nich wątki autobiograficzne, a na to nie mamy żadnych dowodów, to ich twórca stracił głowę tak dla pięknego młodzieńca, jak i dla pewnej Czarnej Damy, czarnowłosej, niewiernej kobiety. Zresztą ów młodzieniec chyba też mu wierności nie dochował. Cokolwiek by mówić, jedno jest pewne - Szekspir był genialnym poetą. Według Stanisława Barańczaka, największym w dziejach. Nie chcę ważyć jakości poezji, ale nie zapominajmy, że jako dramaturg, jako pisarz, był osobowością wybitną. Wyrastającą ponad przeciętność. Doceniali to współcześni, na przykład dramaturg Ben Jonson, jego wielki rywal, ale i przyjaciel, który napisał w epitafium, że Szekspir nie był dla naszych czasów, on był dla wszystkich czasów. Choćby sonety właśnie… Akt twórczy porównany jest tu do porodu. Związek z młodzieńcem opisał Szekspir, używając sformułowań właściwych ciąży i porodowi. Umysł poety porównał do macicy, która zraszana obficie przez nasienie młodzieńca wydaje potomstwo w postaci wierszy. Tyle poezja. Czy dochodziło w życiu Szekspira do zbliżeń homoseksualnych, nie wiemy. Poza tym to bez znaczenia.

Zachowały się portrety owego młodzieńca…

Nie wiadomo, kim był. Kandydatów jest wielu. Podobnie jak kandydatek na Czarną Damę.

Dla żony Szekspir głowy nie stracił.

No nie. Spędził poza domem ponad dwadzieścia lat. Od czasu do czasu zapewne odwiedzał rodzinę, czego dowodem było potomstwo, ale głównie żył w Londynie, gdzie mieszkał przy ulicy Srebrnej. Dziś mieści się tam centrum kultury Barbican, wystawiane są też sztuki Szekspira. Ślady po słynnym dramaturgu zachowały się w rozmaitych dokumentach z epoki, najpełniejszym jest testament, który - jak wszystko, co dotyczy Szekspira - budzi kontrowersje i znaki zapytania. Dokument obejrzałem, będąc ostatnio w Londynie. Zadbał o wszystkich, także o biednych, przeznaczając im po kilka funtów. To były wtedy duże pieniądze.

Ale żonie, Anne Hathaway, przepisał tylko łóżko.

Drugie co do jakości. W dodatku jest to dopisek jedynie. W pierwotnej wersji testamentu w ogóle o niej nie pamiętał.

Może to łóżko miało jakieś znaczenie wtedy? Może jest w tym jakiś klucz? Symbol?

Jakie znaczenie może mieć przepisane żonie łóżko drugiej kategorii, trudno powiedzieć… I kto otrzymał pierwsze? Większość nieruchomości odziedziczyły córki, wnukom zostawił jakieś pieniądze, kolegom aktorom - drobniejsze kwoty na zakup pierścieni. Aktor z pierścieniem widocznie więcej znaczył niż aktor bez.

Te pośmiertne pierścienie to nie był czasem jakiś znak przymierza? Komunia dusz?

Nie wiem, wiadomo natomiast, że najlepszemu przyjacielowi Benowi Jonsonowi nie zapisał nic. Chociaż spędzili razem ostatnią noc, zdrowo popijając. Tak przynajmniej wynika z relacji pochodzącej z połowy XVII wieku. Pewien lekarz ze Stratfordu usłyszał tę historię od córki Szekspira. Panowie pili całą noc. Rano Szekspir dostał gorączki. I umarł.

Jedna niemiecka badaczka ogłosiła, że to nie alkohol, a powiększająca się narośl nad okiem, nowotwór, była przyczyną śmierci Szekspira. Pośmiertna maska wskazuje ponoć, że narośl urosła do takich rozmiarów, że zwisała nad okiem.

To raczej znak, że mógł mieć wylew. W tamtych czasach ludzie, przynajmniej statystycznie, żyli krócej, ale jak już przeżyli niemowlęctwo - swego rodzaju selekcja naturalna - to potem byli silniejsi niż dzisiejsze pokolenia. A jeśli przetrwali dzieciństwo i wczesną młodość, to mogli dożyć w zdrowiu i późnego wieku. Procent ludzi dożywających osiemdziesiątki niewiele się różnił od dzisiejszych czasów. Przynajmniej według statystyk.

Naukowcy w odkrywaniu rewelacji na temat Szekspira też tracą głowę?
Różne są sposoby, by zyskać rozgłos. W Ameryce wyszła książka pod tytułem „Szekspir był kobietą”. Miała już kilka wydań. To wszystko banialuki. Wiemy o Szekspirze na tyle dużo, by nie mieć najmniejszych wątpliwości, że był aktorem, że miał nieruchomości, udziały w teatrach…

Wszystko to wciąż za mało. Kwestie wyglądu mistrza też budzą spory?

Wszystko to są domniemania. Siedem lat po śmierci Szekspira wydano jego wszystkie dzieła, okładkę zdobi portret autora. Wydawcami była dwójka aktorów z zespołu Szekspira. Chyba wiedzieli, jak wyglądał...

Niektóre z rycin - wspomnianej narośli nie wypatrzyłam - przedstawiają go z charakterystycznym kolczykiem w lewym uchu.
Mógł taki nosić, czemu nie. Aktorzy wtedy lubowali się w ozdobach, w drogich strojach. Materiały, z których je szyto, były przypisane klasowo. W Gdańsku także. Plebs nie mógł ubierać się w jedwab. Biżuteria była określona wagowo. Kto ile kilo ozdób mógł nosić, zależało od klasy, z której się wywodził. Aktorzy należeli do plebsu. Tak wówczas uważano. Szekspir był synem rękawicznika, Ben Jonson - murarza, poeta Christopher Marlowe - szewca. Ambicją był awans klasowy, dlatego Szekspir zadbał o to, by wykupić sobie tytuł szlachecki, co było uzależnione od stanu majątkowego. Mottem jego herbu stało się hasło: „Nie bez zasług”. W jednej ze sztuk Bena Jonsona występuje szlachcic, nuworysz, który też pyszni się nowo zakupionym herbem, jego mottem jest „Nie bez musztardy”. Uważa się, że to aluzja Jonsona do kolegi po fachu.

Jest i motto na grobie Szekspira, autorstwa jego samego: „Mój przyjacielu, na Chrystusa, Kości leżących tu nie ruszaj. Chwała mu, kto ten głaz oszczędzi, Kto ruszy mnie, przeklętym będzie”. Czy ktoś naruszył szczątki, tego się już pewnie nie dowiemy, bo klątwa jednak budzi respekt. Choć zachowały się ponoć zapiski o zakładzie z 1879 roku. Czaszkę dramatopisarza miał skraść niejaki Frank Chambers, lekarz, po to, by wygrać 300 funtów.

(śmiech). Legend jest mnóstwo. Choćby ta, według której Szekspir romansował z Elżbietą I. Mało prawdopodobne, dystans klasowy między aktorami a monarchami był niewyobrażalny.

Głowa głową, ale Szekspir i tak się wiele razy w grobie przewracał z powodu inscenizacji jego sztuk. Choć, jeśli wziąć pod uwagę skróty i przeróbki jego tekstów, to i twórcy przedstawień z dawnych czasów nie byli gorsi od współczesnych.

„Romea i Julię” z happy endem wystawiano już w XVIII wieku. Dzisiejszy teatr, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym, jest teatrem reżysera. Inscenizacje nie są formą istnienia tekstu literackiego, tylko dziełem sztuki teatralnej, w którym reżyser pokazuje swoje widzenie świata i siebie samego. Szekspir to ledwie pretekst do mówienia o czymś innym. A jest wystarczająco giętkim, by dostarczyć fabułę, którą można dopasować w zasadzie do każdej sytuacji. Dlatego dopisuje się mu całe partie tekstu, często nieporadnie. Ja już się przyzwyczaiłem do bardzo dziwnych dopisków i przeróbek. Mieliśmy podczas Festiwalu Szekspirowskiego inscenizację, gdzie z oryginału zachowała się linijka tekstu ledwie. Uczciwiej byłoby zaznaczyć, że to jest jednak „według Szekspira”.

Które z przedstawień zachwyciło Pana szczególnie?

Na pewno Litwinów, choćby Eimuntasa Nekrosiusa. W minionym roku prezentowaliśmy bardzo ciekawe przedstawienie zespołu muzycznego The Tiger Lillies, wraz z aktorami duńskimi stworzyli „Hamleta”, który był wręcz porywający! Widziałem kilka znakomitych przedstawień rosyjskich, niemieckich… Angielskie rzadko kiedy mnie zachwycały, bo są zbyt konserwatywne, bardzo literackie, takie to „dostarczanie tekstu”.

No a polskie?
W ostatnim ćwierćwieczu teatr polski jest pod wielkim wpływem Litwinów i Niemców. Mamy wybitne indywidualności, takie jak Krzysztof Warlikowski, który po Szekspira sięga często, ale młodzi reżyserzy chyba są jednak trochę zagubieni. Porywają się na teksty wielkie, przerabiają, dopisują, często są to poszukiwania niezbyt udane.

Czaszka w inscenizacjach „Hamleta” też podlega tym porywom?

W pewnym amerykańskim przedstawieniu była papierowa. Zresztą jak cała scenografia. Papierowe były nawet ściany, aktorzy, żeby wyjść, wycinali sobie drzwi nożyczkami. Sponsorem tego spektaklu była na dodatek firma International Paper z Kwidzyna. Zupełny przypadek.

W sobotę, 23 kwietnia, w 400 rocznicę śmierci Szekspira ruszy ulicami Gdańska kondukt żałobny. Wiadomo, jak wyglądał pogrzeb poety?

Nie bardzo wiadomo. Pogrzeby innych ludzi znamy ze zdawkowych opisów, no i scen w dramatach.

Ale w Gdańsku, by upamiętnić tamten dzień, zorganizowaliśmy casting na płaczki. Grupa już się ukonstytuowała; płaczek ma być czterysta. I kobiety, i mężczyźni, choć z pewnością większość kobiet. Kobiety bardziej garną się do takich wydarzeń, są też bardziej…

Płaczliwe?

Złaknione sztuki, poznawania nowego. I warsztatów, i wykładów, kultury. Mężczyźni wszystko wiedzą, oczywiście, nie muszą nigdzie chodzić, ani niczego doświadczać. Nie chcą się przyznać, że czegoś nie wiedzą. Wśród płaczek jest całe grono pań emerytek. Trwają próby pod okiem reżysera i choreografa. Płaczki najpierw będą hasać i łkać po mieście, a potem przejdą korowodem pod Teatr Szekspirowski, gdzie będą drapać ściany i zawodzić.

Na całym świecie rocznica śmierci Szekspira to kilka premier teatralnych, konferencje, u nas będzie inaczej. I smutno, i wesoło, bo przecież śmierć jest równocześnie narodzeniem życia pośmiertnego. A to jest marzeniem wszystkich twórców.

Jerzy Limon- anglista, literaturoznawca, pisarz, tłumacz i teatrolog, prof. UG, inicjator i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.

23 kwietnia

Tego dnia cały świat obchodzić będzie 400-lecie śmierci Szekspira. Gdański Teatr Szekspirowski planuje upamiętnić rocznicę m.in. happeningiem na ulicach Głównego Miasta. Weźmie w nim udział 400, wybranych w castingu, płaczek.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki