Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Oblatywacz

Ryszarda Wojciechowska
Jan Kulas jest wszędzie
Jan Kulas jest wszędzie Grzegorz Mehring
Złośliwi mówią, że w tym "oblatywaniu" jest jednak metoda. To świetny sposób na polityczne istnienie. Nic z tego nie wynika, ale "utwardza" nazwisko. Słowem, posła Kulasa wszędzie pełno. Ten historyk z wykształcenia, z zamiłowania jest redaktorem. Przed kilkoma dniami wydał książkę "Moje spotkania z Papieżem Janem Pawłem II".

Na jej promocję wziął przepustkę, "urywając" się z parlamentu w czasie, kiedy dyskutowano o zdrowiu. Chociaż jest członkiem Komisji Zdrowia.

Wróżka, która cudów nie czyni

Chce pani rozmawiać o Janie Pawle Kulasie? Powiedziawszy to Gertruda Pierzanowska, radna SLD w Tczewie, wybucha śmiechem, zdając sobie sprawę z przejęzyczenia.
- Wie pani, to dlatego, że właśnie wybieram się na promocję jego nowej książki. Żartuję, że on jest na otwarciu kapelusza i na zamknięciu. Wszędzie zabiera głos. Mówi ładnie, to prawda. Ale czy z tego coś dla Tczewa wynika? Raczej nie. Jest jak dobra wróżka. Tyle że cudów nie czyni.

Internetowa strona posła Kulasa jest pełna zdjęć. Widzimy go w otoczeniu koła gospodyń wiejskich i pomorskich miss, ze strongmenkami i strażakami, z poławiaczami bursztynu i w niebieskim meloniku na Festiwalu Dobrego Humoru. Siedzi na promocji książki Grzegorza Kołodki i na jubileuszu przedszkola. Otwiera przystań i bierze udział w dożynkach. Długo by można wymieniać.

Inni radni też podkreślają tę lekkość bytu posła, przypominając zabawne scenki, jak choćby z wystawy w osiedlowym domu kultury. Nie ma prezesów spółdzielni. Nie ma przedstawiciela urzędu. Ale jest poseł. I to on wręcza dyplomy, podpisane przez spółdzielcze szefostwo. To już żenada, ich zdaniem. Poseł nie powinien być jak latawiec.

Mógłby wybierać ważniejsze imprezy. Ale zaraz przyznają, że jest niebywale mobilny. Choć nie ma samochodu.
- Ale ma za to asystenta społecznego z samochodem, który go wszędzie wozi. To zresztą tczewski radny - słyszę.

Lubi otaczać się asystentami i ma ich pięciu.

- Byliśmy kiedyś na wystawie "Kobiety miast partnerskich". I nagle tłumek się rozsuwa. Myśleliśmy, że to ksiądz wchodzi. A tymczasem to był poseł. Po jego lewicy jeden asystent biura, po prawicy drugi. To się nazywa wejście - wspomina Pierzynowska.

Witany nawet wtedy, kiedy go nie ma

Zbigniew Urban, tczewski radny PiS, mówi, że Kulas otoczył się ludźmi, którzy promują zawzięcie jego wizerunek. Czasami ma to nawet kabaretowe oblicze. Na sesji Rady Miasta poseł jest witany przez przewodniczącego nawet wtedy, kiedy... go nie ma.
Urban był jednym z tych, którzy sprzeciwili się promowaniu nowej książki Kulasa za pieniądze miejskie.O takie dofinansowanie zwrócił się poseł do rady.
- Ja do książki nic nie mam. Uważam, że promuje niezwykle ważne wartości. Ale to prywatne wydawnictwo, a nie miejskie. Książka więc nie powinna być współfinansowana ze środków budżetowych, w ramach 750-lecia obchodów Tczewa - dodaje radny.

W Tczewie się szepce, że książka dofinansowana przez miasto miałaby niską cenę. A wtedy poseł mógłby ją za darmo rozdawać w swojej kampanii wyborczej. W mieście spekuluje się, czy przypadkiem Jan Kulas nie myśli o kandydowaniu na prezydenta Tczewa. W końcu obecny prezydent Zenon Odya oświadczył, że już nie będzie startować w kolejnych wyborach. Więc poseł mógłby spokojnie starać się o ten stołek.

Jan Kulas przyznaje, że jest niepocieszony. Dwaj radni PiS oponowali przeciwko dofinansowaniu tej pięknej idei w formie książki. I storpedowali wniosek. Gdyby się udało, książka byłaby tańsza. I trafiłaby pod miejskie strzechy. Pod wiele miejskich strzech.
- A jest przecież ważna. Dobra i merytorycznie ciekawa. Więc powinna - kwituje.
Skubanie przez szczypanie

Niektórzy w Tczewie uważają, że poseł lubi słodzić lokalnej władzy. Zaprosił na przykład radnych do Sejmu w Warszawie. Część zaproszenie przyjęła. Ale opozycja skubie go jak może.
Ostatnio podszczypywała posła Kulasa za to, że szpital w Tczewie nie znalazł się na liście 208 polskich szpitali, czekających na dotację z budżetu państwa.

Złożono posłowi pisemne zapytania - dlaczego tak się stało? I na razie odpowiedzi brak. Radnych oburzył fakt, że swój człowiek, który jest w parlamentarnej Komisji Zdrowia, w przypadku ich szpitala przespał sprawę.
Prezydent Zenon Odya nie zgadza się z tymi połajankami posła. To dzięki temu człowie-kowi został samorządowcem.- On mnie na przełomie lat 1989/90 namówił na kandydowanie. Znamy się jeszcze z czasów zespołu szkół kolejowych. Ja tam dorabiałem, a pan Kulas był nauczycielem historii - tłumaczy. I dodaje, że dla miasta poseł robi, co może. To wyjątkowo pracowity człowiek - tłumaczy.
Złośliwcy, a takich nie brakuje, skubią posła anegdotycznie. Przypominają, że kiedyś chwalił się KUL-em. Robiło to wrażenie. Do czasu, kiedy się okazało, że chodziło o Kaszubski Uniwersytet

Ludowy, a nie Katolicki w Lublinie.

Za posłem Kulasem wlecze się również anegdota o tym, jak z czerwonym paskiem skończył WUML, Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu.
On sam na pytanie, czy WUML mu się z czymś kojarzy, odpowiada:

- Mnie się dobrze kojarzy Uniwersytet Gdański, który skończyłem. A także praca w zespole szkół kolejowych. W latach osiemdziesiątych większość nauczycieli historii i wiedzy o społeczeństwie kończyła różnego rodzaju kursy. Tu nie ma się co oszukiwać. Taka była praktyka. Ale najważniejsze było rzetelne nauczanie młodzieży o historii i wiedzy o społeczeństwie. I ja się nie mam czego wstydzić.

Poseł z pokorą przyjmuje te wszystkie żarty i docinki na swój temat. Bo - jak mówi - dobro rodzi dobro i dobro promieniuje. To ostatnio jego myśl przewodnia. Wielka lekcja i wielkie wskazanie.
Był jednym z dwóch przedstawicieli PO, którzy towarzyszyli arcybiskupowi Leszkowi Sławojowi Głódziowi w podróży po paliusz do Rzymu. Ten wyjazd, w iście bizantyjskiej oprawie, torpedowany był raczej przez polityków z naszego regionu. Również dlatego, że za podróż i pobyt trzeba było zapłacić z własnej kieszeni.
- Dla mnie było oczywiste, że w tak ważnym wydarzeniu poseł pomorski powinien uczestniczyć. Nikogo o zgodę nie pytałem, bo nie było takiej potrzeby. Tu nie ma żadnej dyskusji. Sza-nujemy, uznajemy i radujemy się z naszego duszpasterza - mówi radośnie.
Wojna zaczęła się w Tczewie

Posłem jest już trzecią kadencję, z przerwami. Kiedy w latach 1997-2001 posłował w ławach AWS, należał do najaktywniejszych mówców. Zdarzało mu się przemawiać nawet wieczorami, niemal do pustej sali, ponieważ większość posłów wychodziła przed końcem posiedzeń.

W tej kadencji (jest w klubie PO) też lubi przemówienia. Ma dużo interpelacji i oświadczeń na swoim koncie. Przed paroma miesiącami referował temat 750-lecia Tczewa, namawiając Sejm, aby uchwałami uczcił ważne rocznice. Co prawda miasto swój jubileusz będzie dopiero obchodzić za dwa lata, ale przecież mowa nie jest trawą.

O swój Tczew upomina się często publicznie. Żądał, na przykład, zmian w podręcznikach historii, dowodząc, że II wojna światowa zaczęła się od ataku na Tczew, a nie na Westerplatte.
Posłowie z Pomorza, pytani o Jana Kulasa i jego działalność w parlamencie, odpowiadają, że sprawia dobre wrażenie.

Takiego poczciwca, który się nie pcha w jakieś parlamentarne awantury i przepychanki. Wyważony, grzeczny, delikatny. Niezależnie od różnicy poglądów, kontakty z nim są bezstresowe. Jednak w tej parlamentarnej masie jest przez to zupełnie bezbarwny.

Oprócz posłowania i Tczewa Jan Kulas ma jeszcze jedną pasję - pisanie książek. Bo, jak mówi, czuje się humanistą. Stąd ta żyłka. W jego życiorysie można przeczytać, że jest redaktorem naczelnym czterech publikacji - "Sierpień 80. Co nam pozostało z tamtych lat?", "Stan wojenny.

Wspomnienia i oceny", "Grzegorz Ciechowski 1957-2001. Wybitny artysta rodem z Tczewa" i obecnej, świeżej jeszcze, na 30-lecie pontyfikatu o spotkaniach z Janem Pawłem II.
Obecność Ciechowskiego w tym gronie nie powinna dziwić, bo to klasowy kolega Kulasa z liceum.
Pytany o to całkiem rzeczywiste "oblatywanie" odpowiada:

- Jeżeli jestem na miejscu, to priorytetem jest moja mała ojczyzna. Pani to chyba rozumie. A jeżeli mnie nie ma, to jest moich pięciu asystentów, którzy mnie bardzo godnie reprezentują. Składają w moim imieniu życzenia, gratulacje. Konsultują, jeżeli trzeba. Mam bardzo dobrą drużynę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki