Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: PCT musiało wstrzymać unikatowe zabiegi

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Po zabiegach embolizacji mała Weronika Mrozewska spod Kartuz wróciła do zdrowia
Po zabiegach embolizacji mała Weronika Mrozewska spod Kartuz wróciła do zdrowia
Pomorskie Centrum Traumatologii wstrzymało wczoraj małoinwazyjne zabiegi ratujące życie chorym na tętniaki mózgu i innego typu anomalia naczyniowe. Powód? Oddział NFZ odmówił placówce zapłaty za leczenie tą metodą w 2011 r. ponadlimitowych pacjentów. Sprawa wydaje się kuriozalna, bo zarówno w ub. r., jak i w bieżącym fundusz zakontraktował w PCT zaledwie jedną taką procedurę. Kolejka chorych z Pomorza oczekujących na zabieg jest długa, a miesięcznie szpital jest w stanie wykonać ich około 20.

Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku zakontraktował na rok 2011 tę procedurę tylko dla jednego pacjenta. Tymczasem w PCT wykonano 34 zabiegi.

- Zabiegi wewnątrznaczyniowej embolizacji tętniaków mózgu i tzw. malformacji naczyniowych kosztowały nas w ub.r. około 1 mln złotych - tłumaczy Małgorzata Bartoszewska-Dogan, dyrektor PCT. - 80 procent tej kwoty, i to z własnego budżetu, i tak musieliśmy zapłacić podwykonawcy, czyli firmie Euromedica - właścicielowi aparatu, który te zabiegi umożliwia. Szpital poniósł więc wymierną stratę i nie może się dalej zadłużać.

Pomorskie Centrum Traumatologii jest jedynym szpitalem na Pomorzu, który leczy tętniaki w ten sposób.

- To ogromna strata również dla mieszkańców Pomorza - twierdzi dr Piotr Jende, zastępca ordynatora oddziału neurochirurgii, który kwalifikuje i prowadzi pacjentów po zabiegach. - Znów trzeba będzie wysyłać ciężko chorych do innych ośrodków w kraju - do Grudziądza, Poznania, Lublina, Białegostoku. Nie każdy chory tego doczeka, nie każdy przeżyje, bo nawet transport śmigłowcem sanitarnym stanowi ogromne ryzyko. Najbardziej absurdalne jest to, że koszt leczenia naszych pacjentów w innych szpitalach na terenie Polski pomorski NFZ i tak będzie musiał pokryć w całości, w ramach tak zwanej migracji.

Czytaj również: Badanie PET zrobisz w Olsztynie. Zapłaci... pomorski NFZ

Szpital nie otrzyma zapłaty m.in. za leczenie Weroniki Mrozewskiej z Prokowa koło Kartuz, bo była pacjentką numer dwa. To, że lekarzom udało się ją uratować i uchronić przed kalectwem dzięki natychmiastowej operacji, a następnie dwóm zabiegom tzw. embolizacji, było prawdziwym cudem i nikt tego nie kwestionuje.

Dramat 9-letniej Weroniki rozegrał się w niedzielę pod koniec lipca ubiegłego roku. - Byliśmy w gościach, gdy nagle Weronika zaczęła wymiotować i uskarżać się na ból głowy - wspomina jej mama, Anna Mrozewska. - Potem dołączyły się jeszcze prężenia rączek i nóżek. Z powodu wymiotów pierwsza rzecz, która przyszła nam do głowy, to zatrucie pokarmowe. Lekarz z ośrodka w Kartuzach nie wykluczył tego, kazał jednak jak najszybciej wieźć dziecko do szpitala. Gdy tam dojechaliśmy, Weronika straciła przytomność.

Natychmiast dziecko zaintubowano i przewieziono karetką na oddział ratunkowy Pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku. Anna prosi, by napisać, że pomocy jej córeczce udzielono błyskawicznie, a medyczny personel na każdym kroku okazywał mnóstwo serca.

Wynik tomografii komputerowej mózgu nie pozostawiał złudzeń - na kliszy widać było tylko wielką, rozlaną plamę krwi. Rodzice Weroniki do końca życia nie zapomną słów, które padły chwilę potem: "Jeśli neurochirurg nie podejmie się zabiegu, będziecie musieli pożegnać się z córką".

Czytaj również: Gdańsk: Aparat PET za 10 mln będzie stał niewykorzystany

Na szczęście stało się inaczej. Kilkanaście minut później Weronika była już na stole operacyjnym Oddziału Neurochirurgii w dawnym Szpitalu Kolejowym, dziś części PCT. Przeprowadzony przez dr. Wojciecha Wasilewskiego zabieg udał się w pełni, jednak oprócz pękniętego tętniaka w mózgu Weroniki wykryto też inne nieprawidłowe naczynia krwionośne. A to oznaczało, że dziewczynkę czekają kolejne operacje.
- Bardzo baliśmy się, że neurochirurdzy znów będą musieli otwierać jej czaszkę - denerwuje się Anna. Udało się jednak tego uniknąć dzięki temu, że lekarze zamknęli nieprawidłowe naczynia, wykorzystując tzw. metodę endowaskularną, inaczej "wewnątrznaczyniową", i wykonując tzw. embolizację. Po klasycznej operacji Weronika utrzymywana była w śpiączce przez dziesięć dni, po embolizacji - na drugi dzień wróciła do domu.

- Dobrze się czuła, normalnie funkcjonowała - wspomina Anna. I dodaje, że tak jest zresztą do dziś. Weronika wróciła do pełnego zdrowia.

Wewnątrznaczyniowe zabiegi embolizacji wykonywane są na stałe w Pomorskim Centrum Traumatologii od połowy ubiegłego roku. Potrzebny do nich aparat - angiograf kupiła spółka Euromedic, która prowadzi w PCT NZOZ Pomorskie Centrum Medyczne i świadczy usługi z zakresu radiologii.

Zabiegi przeprowadzają na zmianę trzej neuroradiolodzy, współpracujący z neurochirurgami. O szansę na takie małoinwazyjne leczenie dla pacjentów z Pomorza prof. Wojciech Kloc, ordynator neurochirurgii w PCT, wraz z neuroradiologiem dr. Adamem Zapaśnikiem zabiegali od wielu lat. Pięć lat temu wykonali nawet 50 embolizacji wewnątrznaczyniowych w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, które w ramach współdziałania z PCT udostępniało angiograf. Z czasem jednak ta współpraca się urwała, bo aparat stał się niedostępny.

Czytaj również: Pomorze: Pacjentów PCT nie chce przyjąć żaden oddział kardiologii

- Znowu musieliśmy wysyłać chorych na takie zabiegi do innych ośrodków - do Lublina, Bydgoszczy i Poznania - tłumaczy dr Piotr Jende, zastępca ordynatora neurochirurgii. Nie wszystkich chorych da się zoperować metodą klasyczną, w wielu przypadkach nie ma innego ratunku jak wewnątrznaczyniowy zabieg embolizacji.

- "Zimnego" tętniaka (czyli takiego, który jeszcze nie pękł) wykrywa się często przypadkiem, podczas badania TK, gdy np. pacjent skarży się na bóle głowy - tłumaczy dr Piotr Jende. Chorego, który żyje jak na tykającej bombie, ustawić trzeba w kolejce. Nie każdy doczeka zabiegu. Personel przyszpitalnej poradni neurochirurgii do dziś wspomina, jak dwóm takim pacjentom, którzy zgłosili się do kontroli, nie udało się już pomóc.

W połowie roku 2011 wydawało się, że problem tego typu chorych będzie wreszcie rozwiązany. Nadzieje okazały się jednak płonne - pomorski NFZ zgodził się, by w ub.r. lekarze z PCT przeprowadzili tą metodą zaledwie jeden zabieg. Lekarze wykonali ich dodatkowo 33. Liczyli, że NFZ im za to zapłaci.

- Na miejscu był angiograf, byli neuroradiolodzy, nie mieliśmy sumienia odsyłać "ponadlimitowych" chorych do odległych ośrodków, narażając na ciężkie powikłania - tłumaczy dr Jende. Tymczasem okazało się, że za przeprowadzone w 2011 r. zabiegi PCT, które wydało na nie ok. 1 mln zł, nie otrzyma z pomorskiego NFZ ani grosza. Jakby tego było mało, na ten rok szpital znów dostał z funduszu zgodę na jedną taką procedurę. Tymczasem tylko w styczniu br. wyleczył tym sposobem kilkunastu pacjentów. Teraz zabiegi zostały wstrzymane.

- Nie mogę dalej świadomie zadłużać szpitala - tłumaczy Małgorzata Bartoszewska-Dogan, dyrektor PCT. W ubiegły piątek dyrektor Bartoszewska-Dogan wydała tylko jedną taką zgodę. W szpitalu w Wejherowie z powodu pękniętego tętniaka mózgu umierała 56-letnia kobieta. Zabieg embolizacji przeszła w PCT w ostatnią sobotę. Krwawienie ustąpiło, jest nadzieja, że będzie żyła.
Z Barbarą Kawińską, dyrektorem pomorskiego NFZ, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

NFZ wydał w ubiegłym roku Pomorskiemu Centrum Traumatologii zgodę na jedną procedurę leczenia tętniaków mózgu za pomocą tzw. embolizacji. W szpitalu wykonano dodatkowo 33 takie zabiegi, ale NFZ nie chce za nie zapłacić.
Żaden szpital nie dostanie w tym roku zapłaty za ubiegłoroczne nadwykonania, bo nie mamy na to pieniędzy.

Pacjenci z Pomorza z takim schorzeniem będą więc znów przewożeni śmigłowcem do innych ośrodków na terenie kraju. Transport chorego śmigłowcem do Poznania to koszt około 1500 zł...
Za transport lotniczy płaci Ministerstwo Zdrowia, a nie nasz oddział Narodowego Funduszu Zdrowia, to nie nasz wydatek.

NFZ przekaże Pomorskiemu Hospicjum dla Dzieci połowę należności za nadwykonania

Ale za embolizacje u pacjenta z Pomorza, czy w Poznaniu, czy w Bydgoszczy, oddział funduszu będzie musiał zapłacić w ramach tzw. migracji.
Na razie za leczenie mieszkańców Pomorza w placówkach poza naszym województwem nie płaciłam, bo jak już mówiłam, na koncie mamy 0.

Czy embolizacja tętniaka jest procedurą ratującą życie?
Jeśli szpital potrafi to udowodnić, to uznam, że jest to procedura ratująca życie i za nią zapłacę.

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
tel. 58 30 03 353
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki