18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Marcjanki zamiast rogali św. Marcina

Jacek Sieński
Fot. archiwum
Na Pomorzu poznański przysmak będzie nadal cieszył nasze podniebienia, ale pod zmienioną nazwą

W środę dzień świętego Marcina, będący okazją do choćby skosztowania tradycyjnych, wielkopolskich przysmaków cukierniczych, jakimi są rogale świętego Marcina. Niestety, trafiły one na listę wyrobów regionalnych Unii Europejskiej, pod zastrzeżonymi nazwami: "rogale świętomarcińskie" i "rogale świętego Marcina". Może je wypiekać tylko 120 zakładów piekarniczo-cukierniczych z Poznania i z sześciu powiatów wielkopolskich.

Pomorskie firmy piekarniczo- cukiernicze nie zamierzają zrezygnować z wypiekania smakowitych rogali. Na świętego Marcina, jak co roku 11 listopada, będą je sprzedawać, choć pod zmienionymi nazwami, w tym - "rożki marcjańskie".

- Aby cukiernia mogła używać nazw, które zastrzegliśmy, musi prowadzić działalność w Wielkopolsce i uzyskać certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, którą przed czterema laty powołano z inicjatywy naszego cechu - mówi Stanisław Butka, starszy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu. - Posiadanie certyfikatu Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego upoważnia firmę do wypieku rogali, z zachowaniem receptury i ich sprzedawania. Rogale z Wielkopolski rozprowadzane są na terenie całej Polski, a także - eksportowane.

Za wytwarzanie rogali bez certyfikatu grożą dotkliwe kary. Może to być grzywna wysokości 1000 złotych, wymierzona przez sąd grodzki, kara finansowa równowartości 10 procent rocznego obrotu zakładu, a nawet - kara pozbawienia wolności. Wykrywaniem firm naruszających prawa do rogali zajmują się wojewódzkie inspektoraty jakości handlowej artykułów rolno- spożywczych i wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej. Na razie nielegalne ich wytwarzanie zarzucono trzem firmom.

- W ubiegły czwartek, podczas posiedzenia naszego cechu, omawialiśmy sprawę zastrzeżenia nazwy rogali świętomarcińskich - mówi Grzegorz Pellowski, starszy Cechu Piekarzy i Cukierników w Gdańsku. - Nie będziemy wojowali z cukiernikami poznańskimi o ich nazwę, co nie oznacza, że zrezygnujemy z wypiekania rogali. Zwłaszcza że w mojej firmie klienci chętnie kupują je na co dzień. Zatem nie możemy pozbawiać ich możliwości nabywania tego wyrobu. Rogale będą nazywać się "rożki marcjańskie". Rożek jest tradycyjną ich nazwą na Kaszubach. Drugi człon nazwy stanowi połączenie imion Marcin i Jan.

Legendę o tych dwóch przyjaciołach, których połączone kaszubskie rożki do tabaki dały formę rogalowi, opracował profesor Jerzy Samp. Legendę tę, wydrukowaną na ulotce promocyjnej, dołączymy do marcjanków, sprzedawanych 11 listopada w naszych sklepach. Nie mamy zamiaru rejestrować nazw "rożek marcjański" i "marcjanki". Każdy zakład cukierniczy na Pomorzu będzie mógł ich używać. Zarząd naszego cechu pozostawia wszystkim właścicielom firm wolną rękę.
Tomasz Nowak, właściciel cukierni Magda w Gdańsku, powiedział, że wypiekane do niedawna przez firmę rogale świętomarcińskie różnią się recepturą od wielkopolskich, bo są z ciasta drożdżowego i z nadzieniem z niebieskiego maku. Żeby uniknąć kłopotów, cukiernia zaoferuje klientom rożki marcjańskie.

Legenda o pomorskich marcjankach


Kilka wieków temu w portowym Gdańsku mieszkało dwóch chłopców, którzy w przyszłości mieli się stać nie tylko prawdziwymi wilkami morskimi, ale też wielkimi przyjaciółmi. Jednemu na imię było Marcin, drugiemu zaś Janek. Znali się dobrze od najmłodszych lat i jeden gotów był za drugiego skoczyć w ogień, by oddać życie. Z czasem los wystawił ich rzeczywiście na wielką próbę. Było to podczas dalekiego rejsu. Najpierw, gdy dostali się w ręce piratów i Janowi tylko cudem udało się odbić z ich rąk Marcina, następnie zaś wówczas, gdy żaglowiec, na pokładzie którego odbywali służbę morską, dostał się w sam środek okrutnego sztormu. Wtedy to właśnie, podczas zwijania wielkich żagli, Jan spadł z masztu i dostał się za burtę, wpadając wprost do morskiej kipieli. Nikt na pokładzie nie dawał mu najmniejszej szansy na przeżycie. Marcin jednak nie zawahał się rzucić mu na pomoc. Wyskoczył i omal nie przypłacił swego poświęcenia własnym życiem. Szczęściem w nieszczęściu, przepasany mocną liną, złapał tonącego przyjaciela w ostatniej chwili za rękę, po czym wydobył go na pokład.
Burza w końcu ucichła, mocno zniszczony statek ledwie wrócił do pierwszej przystani, a o wyczynie dzielnych gdańszczan zaczęto śpiewać nawet w marynarskich szantach. Tak oto sława tamtego wydarzenia dotarła także do Gdańska.
Przyjaciele zgodnie z panującym wówczas zwyczajem zażywali tabakę z krowich rożków, jakie dziś jeszcze spotkać można na Kaszubach. Marcin na swoim kazał wyryć imię Janka, ten zaś własny rożek kazał przyozdobić imieniem Marcina. Nie rozstawali się ze swymi tabakierami do końca życia. Długo jeszcze, razem lub też osobno, pływali po morzach świata, a tamte napisy przypominały każdemu z nich o istnieniu serdecznego przyjaciela. Syn jednego z nich był w Gdańsku piekarzem i właścicielem chętnie odwiedzanej cukierni. Gdy Marcin i Jan zestarzeli się, a w końcu udali do Pana Boga na wiekuistą wachtę, piekarz któregoś dnia przyłożył do siebie, tak od niechcenia, dwa wykonane z ciasta rożki - podobne do tych, których używali za życia obaj żeglarze, po czym nadział to, co teraz przypominało rogala smakowitą, makową masą, i w ten sposób powstał aromatyczny podwójny rożek.
Nowy wypiek z piekarni na Starym Mieście przypominać miał odtąd o wystawionej niegdyś na wielką próbę, nierozerwalnej przyjaźni dwóch gdańszczan. Szybko przylgnęła do niego nazwa marcjanek zawierająca w sobie pamięć o imionach obu wilków morskich.
Gdańskie marcjanki - jak je tu powszechnie nazywano, cieszyły się niesłabnącym powodzeniem w nadmotławskim grodzie neptunowym. Należały też do najchętniej kupowanych wypieków. Szczególnym powodzeniem cieszyły się jesienią, w dniu imienin Marcina, który bez wahania rzucił się niegdyś przyjacielowi na pomoc we wzburzone morze i uratował tonącemu życie. Tak jak znakiem miłości były w lutym walentynkowe serduszka, tak prawdziwą przyjaźń symbolizowały tu gdańskie rożki - marcjanki.
Jerzy Samp


Przepis na rogala św. Marcina

Zgodnie z certyfikatem, rogale świętomarcińskie i rogale świętego Marcina mają wagę od 200 do 250 g i formę półksiężyca. Muszą być wypiekane z drożdżowego ciasta półfrancuskiego z mąki pszennej, margaryny, mleka, jajek, cukru, soli i aromatu cytrynowego. Nadzienie stanowi masę z białego maku, cukru, okruchów, masy jajowej, margaryny, rodzynek, orzechów, owoców w syropie lub kandyzowanych (czereśni, gruszek, skórki pomarańczowej), aromatu migdałowego. Rogale pokrywa się pomadą i posypuje rozdrobnionymi orzechami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki