Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie, w tym trójmiejskie, stocznie nie znikną

Jacek Klein
Remont i budowa statków offshore to wyjście dla funkcjonowania polskich stoczni
Remont i budowa statków offshore to wyjście dla funkcjonowania polskich stoczni Przemek Świderski
Światowy kryzys i dominacja Azji dotkliwie się obeszły ze światowym, w tym także polskim, przemysłem okrętowym. Tylko w europejskich stoczniach pracę straciło 20 proc. zatrudnionych. W ubiegłym roku kontraktacja nowych statków spadła na całym świecie o ponad 90 proc.

Rynek okrętowy powoli jednak zaczyna wychodzić z dołka - to konkluzja X Forum Gospodarczego w Gdyni. Europa z mapy przemysłu okrętowego nie zniknie.

Problematyka stoczniowa zdominowała morską część Forum Gospodarczego. Rozwój gospodarki morskiej i przemysłu stoczniowego jak każda gałąź gospodarki jest uwarunkowany zmianami światowej gospodarki. Europa nie ma szans na odzyskanie wiodącej pozycji na rynku budowy statków.
- Przejęła go Azja i już go nie odda - mówi Reinhard Lüken, sekretarz generalny Community of European Shipyards Associations, zrzeszającego europejskie stocznie. - Azjatyckie stocznie i ich pracownicy mają coraz wyższe kompetencje.

Europa jednak jeszcze pozostała wiodącym regionem finansowania sektora okrętowego i nadal dominuje w światowej żegludze. - W najbliższym czasie możemy się spodziewać prób wejścia firm azjatyckich na rynek żeglugowy, zatem powinniśmy podjąć działania, aby go utrzymać - dodaje Lüken.

- Mamy powody do optymizmu. Zaczyna się nowa era. Budownictwo okrętowe ma obecnie jeden cel - jak najtańszy transport światowy. Coraz większy nacisk będzie jednak kładziony na jakość, powiązaną z oszczędnością paliwa i ochroną środowiska. Do rozwoju tych technologii potrzebny jest kapitał. Obecnie połowa zamówień na rynku stoczniowym generowana jest w Europie, a więc kapitał posiadamy.

Ten ogromny udział europejskich armatorów jest szansą także dla polskich stoczni.
- Choć statki są budowane w Azji, muszą być gdzieś remontowane i dostosowywane do nowych wymagań - mówi Piotr Soyka, szef Rady Nadzorczej Remontowa SA. - Na remont statki zawsze przypłyną do Europy, do Chin niekoniecznie. Na tym polu mamy ogromne doświadczenie i jesteśmy klasą światową. Szansą są jednak nie tylko remonty, ale także rynek wyspecjalizowanych statków offshore budowanych w małych seriach, służących do obsługi wszelkich instalacji zlokalizowanych na morzu. O konkurowaniu w budowie statków handlowych możemy zapomnieć. Róbmy to, co potrafimy najlepiej i co daje najwyższe zyski.

Trójmiejskie stocznie dostrzegły szanse w budowie statków offshore. Crist czy Maritim, specjalizujące się dotychczas w budowie sekcji, mają już na koncie pierwsze jednostki i walczą o kontrakty na kolejne. Stocznia Crist budowała już jednostki przeznaczone do ustawiania na dnie morskim elektrowni wiatrowych. Właśnie energetyka morska ma być szansą także dla polskich stoczni. W najbliższych 10 latach wartość tego rynku wyniesie 10 mld euro rocznie.

- Obecnie jest zapotrzebowanie na 20 dużych jednostek służących do transportu wież i turbin wiatrowych - mówi Bogdan Gutkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Energetyki Wiatrowej.
Stocznia Gdańsk od wielu lat buduje statki do obsługi platform wiertniczych, prac głębinowych czy badań morskich dla armatorów norweskich. Niedługo ruszy linia produkcyjna wież elektrowni wiatrowych.

Polskie stocznie mogą także ponownie nawiązać współpracę z armatorami rosyjskimi. W najbliższych 10 latach zamówią oni około 500 statków, głównie offshore.

Pozostała zdrowa tkanka, jej szansą jest specjalizacja

Rozmowa z Piotrem Soyką, prezesem Związku Pracodawców Forum Okrętowe
Czy z naszym, europejskim i polskim przemysłem okrętowym jest tak źle, jak wszyscy mówią?

Tak źle nie jest. Obecnie jesteśmy w bardzo ciekawym momencie. Można powiedzieć, że jest już po bitwie i ci, którzy zostali, okazali się zwycięzcami i zachowali perspektywy działania. Dokonali restrukturyzacji, zmodyfikowali swój portfel zamówień, zawczasu weszli w specjalizację budowy statków tak zwanych niszowych, wysokotechnologicznych.
A jakie perspektywy mają te stocznie, które zainwestowały w majątek Stoczni Gdynia?
To jest druga grupa firm, które do tej pory nie budowały gotowych jednostek, ale sekcje kadłubów czy elementy wyposażenia. Dochodowa produkcja pozwoliła im zgromadzić kapitał, który teraz inwestują w moce wytwórcze. Pomysł jest ciekawy i jeśli menedżerowie będą potrafili go zrealizować, niesie perspektywy. Podsumowując, można powiedzieć, że w przemyśle okrętowym pozostała zdrowa tkanka, bez dotacji i subwencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki