Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja w teatrze. Czy spektakl „Śmierć białej pończochy” Teatru Wybrzeże dotknie cenzura? Przedstawienia, które nie podobały się władzy

Grażyna Antoniewicz
Sopot. Teatr Kameralny - 1957. „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza - spektakl zdjęty nakazem cenzury
Sopot. Teatr Kameralny - 1957. „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza - spektakl zdjęty nakazem cenzury Edmund Zdanowski / Dział Teatralny MNG
W Trójmieście nie zdarzyło się dotąd, aby rzeczywiście policja wkroczyła z interwencją do teatru. Taki przypadek miał jednak miejsce, w sobotnie popołudnie 19 października, kiedy to na spektakl do Teatru Wybrzeże w Gdańsku przyszła grupa nastolatków. Przybyli, aby obejrzeć „Śmierć białej pończochy” (dozwolony od lat 16, są tam sceny drastyczne). Funkcjonariusze pojawili się, aby skontrolować wiek młodych widzów.

Był to efekt donosu złożonego przez nauczyciela z Warszawy, który wcześniej obejrzał przedstawienie.

- To groteska i dowód na duże pogubienie służb - tak dyrektor gdańskiego Teatru Wybrzeże Adam Orzechowski skomentował dla Radia ZET niecodzienne wydarzenie. - Ale ja nie czuję się w żaden sposób cenzurowany, przedstawienie się odbyło, młodzież je obejrzała, zostało nagrodzone owacjami - zapewniał.

Ponad 100 skreśleń

Przypominają się czasy PRL-u, kiedy to na każdy spektakl przychodził cenzor, aby sprawdzić, czy nie ma w nim niepokojących treści politycznych, antyrządowych lub obrażających moralność.

- W 1985 roku zdarzyło mi się w Starym Teatrze w Krakowie zatrzymanie przez cenzurę spektaklu „Termopile polskie” Tadeusza Micińskiego - opowiada reżyser Krzysztof Babicki. - Cenzor zażądał ponad stu skreśleń w tym przedstawieniu. Dyrektor Stanisław Radwan i ja nie chcieliśmy się na to zgodzić, więc do Krakowa przyjechała specjalna komisja z ówczesnym ministrem kultury Kazimierzem Żygulskim i Kazimierzem Świrgoniem z Komitetu Centralnego, byli też jacyś Rosjanie, w sumie około 20 osób.

Przylecieli specjalnym samolotem. Zamknięto plac Szczepański przed teatrem. W nocy odbyło się dla tych panów specjalne przedstawienie. Było to upokarzające. Na scenie wspaniali aktorzy: Anna Polony, Jerzy Bińczycki, Krzysztof Globisz, Jerzy Trela, a na pustej widowni komisja oglądająca spektakl. Zażądano zmian, ale twórcy nie zgodzili się. Premiera odbyła się dopiero w następnym roku, na fali pieriestrojki dochodzącej do Polski.

- Wtedy na szczęście obyło się bez interwencji policji, a trzy lata później był już rok 1989 i wiadomo, że nastąpił czas wolności dla sztuki - dodaje Krzysztof Babicki. - Tym bardziej ta wizyta w Teatrze Wybrzeże jest przerażająca, ale też nadejdzie coś w rodzaju 1989 roku.

Termos z herbatą, czyli bomba

Sopot. Teatr Kameralny - 1957 rok. Trzecia próba generalna „Szewców”.
- To właściwie była premiera. Hübner wtedy był młodym reżyserem, a ja młodym aktorem - opowiadał aktor i reżyser Zbigniew Bogdański.

Sopot. Teatr Kameralny - 1957. „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza - spektakl zdjęty nakazem cenzury
Sopot. Teatr Kameralny - 1957. „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza - spektakl zdjęty nakazem cenzury Edmund Zdanowski / Dział Teatralny MNG

Aktor grał Hyper- Robociarza.
- Miałem zagrać Czeladnika, ale ostatecznie wcielił się weń Leszek Grzmociński, drugim Czeladnikiem był Edmund Fetting. Próby toczyły się normalnie, przebąkiwano jednak, że mogą być kłopoty z cenzurą. Klimat spektaklu, kwestie, które padały ze sceny z ust Towarzyszy (jednego grał Zygmunt Hübner, drugiego Tadeusz Żuchniewski) pasowały idealnie do współczesnych nam czasów. Mówiły nie wprost, ale aluzjami o meandrach władzy, cenzury. A jednak cenzura podteksty odczytała. Wiadomość, że spektakl - nakazem cenzury - nie będzie już grany, przekazał nam dyrektor teatru. Chyba się to obyło bez komentarzy, nie pamiętam dokładnie. Bardzo było nam przykro, kiedy dowiedzieliśmy się, że sztuka schodzi z afisza. Ale w kraju zaczynało być gorąco. Gomułka odchodził od swoich obietnic październikowych, a klan towarzyszy zaciskał palce (mówiąc słowami Majakowskiego) coraz ciaśniej na gardle proletariatu.

Na zakończenie sztuki Hyper - Robociarz przynosił bombę, mówiąc: Ja należę do nich.
- Bomba okazywała się termosem z herbatą, którą wypijałem. Byłem wysłannikiem Towarzyszy, którzy mieli wprowadzać rządy Czeladników, ponieważ prawdziwej sprawiedliwości nie ma i nie będzie - opowiadał Zbigniew Bogdański.

Emocje stanu wojennego

Był taki czas, kiedy inscenizacja Teatru Wybrzeże wywoływała protesty ambasady radzieckiej. Pojawiały się naciski, aby sztukę „Szkarłatna wyspa” Michaiła Bułhakowa zdjąć z afisza.

- Wtedy po wolność przychodziło się do teatru - opowiadał aktor Andrzej Nowiński. - Na kolejnych przedstawieniach „Szkarłatnej” publiczność wychwytywała każdy fragmencik tekstu, który kojarzył im się z ograniczeniem wolności, reagując śmiechem, brawami. Gdy nie można było manifestować na ulicach, manifestowano w teatrze...

„Szkarłatna wyspa” Michaiła Bułhakowa - protestowała ambasada radziecka, żądając zdjęcia sztuki z afisza
„Szkarłatna wyspa” Michaiła Bułhakowa - protestowała ambasada radziecka, żądając zdjęcia sztuki z afisza Jan Ledóchowski / Dział Teatralny MNG

Satyryczna opowieść o radzieckim teatrze, który stara się o zgodę cenzora na wystawienie przedstawienia, było kpiną z tzw. kultury socjalistycznej.

- „Szkarłatną wyspę” aż dwukrotnie zdejmowała z afisza cenzura, protestowała bowiem ambasada radziecka. W końcu nam odpuścili. Graliśmy ją ze trzy miesiące, do 13 grudnia, do dnia, kiedy generał w czarnych okularach ogłosił wojskowe manewry i spektakl odwołano - opowiadał Zbigniew Olszewski, który grał tubylczego generała Ryziu-Ryziu.

To świetne przedstawienie w sumie zagrano zaledwie 38 razy.

Styczeń 1982 r., kilka tygodni po wprowadzeniu stanu wojennego. Teatr Wybrzeże staje się miejscem, gdzie ludzie jednoczą się w buncie przeciwko temu, co dzieje się w kraju. Płaczą ze wzruszenia, manifestują swój patriotyzm. Teatr jest gorący jak nigdy. W każdym słowie i w każdym obrazie publiczność doszukuje się aluzji.

Herod to Jaruzelski

Pracowałam wtedy w Teatrze Wybrzeże i kiedy patrzę na archiwalne fotografie, przypominam sobie niezwykłe „Betlejem polskie” Lucjana Rydla w reżyserii i scenografii Marcela Kochańczyka, zrealizowane w styczniu 1982 r., grane tuż-tuż po ogłoszeniu stanu wojennego (premiera 21 stycznia). Oklaski przerywają spektakl, który staje się manifestacją patriotyczną. „Betlejem polskie” grają wtedy też w kilku innych teatrach, ale nic dziwnego - to tekst, którym teatr rozmawia z widzami.

Na scenie wśród postaci Matka Boska (gra ją Joanna Bogacka), są górale, pasterze, kolędnicy, król Jan III Sobieski (w tej roli Ryszard Jaśniewicz), jest powstaniec warszawski, po raz pierwszy pojawia się stoczniowiec (gra go Jerzy Gorzko). No i wiadomo, że Herod to generał Jaruzelski.

Generał na widowni

Inną legendą w Teatrze Wybrzeże jest dramat Karola Wojtyły „Przed sklepem jubilera”. Próby zaczęto w październiku 1981 roku.

Wszystko zmierzało do premiery. Robiono dekoracje, ustawiano światła. Stan wojenny przerwał przygotowania. Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis zostali internowani.

- Tekst przywieźli Tadeusz i Irena Byrscy - wspominał ówczesny dyrektor Stanisław Michalski. - Powiedzieli: Byłoby ładnie, gdybyśmy go wystawili. Wymagało to jednak odwagi. Protesty były straszne. Oczywiście, nie u nas, tylko w Komitecie Wojewódzkim PZPR. Podczas prób co chwila musiałem biegać do „białego domu”. Pytano, co będzie, jeśli zaczną się owacje dla Haliny Winiarskiej i Jerzego Kiszkisa, którzy wrócili właśnie z internowania. Uspokajałem.

„Przed sklepem jubilera” Karola Wojtyły.  Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis, internowani w stanie wojennym
„Przed sklepem jubilera” Karola Wojtyły. Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis, internowani w stanie wojennym Jan Ledóchowski / Dział Teatralny MNG

Premiera odbyła się w lutym 1982 roku. Były owacje, dla Kiszkisa i Winiarskiej, ale sztuki nie zdjęto z afisza.
- Trafiliśmy w serca widzów - mówił dyrektor.

- To były czasy, gdy wybuchła „Solidarność” i zachłysnęliśmy się wolnością - opowiadał Jerzy Kiszkis. - Na jednym z przedstawień były tak zwane żabie oczy, straszne, bo generała Andrzejewskiego, który podpisywał decyzję o naszym internowaniu. Pewnie przyszedł sprawdzić, jak reaguje widownia. A ludzie zachowywali się wspaniale. Kiedy graliśmy, towarzyszyła nam taka cisza... Wydawało się, że nikogo nie ma. To było fascynujące.

Tajniacy wokół teatru

- Pamiętam, jak zaprosiłem do Słupska Halinę Winiarską i Jerzego Kiszkisa z głośnym przedstawieniem „Hiob” - mówi aktor Ryszard Jaśniewicz, w latach 1983-88 dyrektor artystyczny słupskiego Teatru Dramatycznego. - Wcześniej ostrzegano mnie, że to ryzykowny pomysł, jednak nie odpuściłem. Było zupełnie szalone zainteresowanie ich występem! Przyjazd związanych z solidarnościową opozycją aktorów Teatru Wybrzeże wywołał w kulisach wolnościowe demonstracje. Później dowiedziałem się, że w czasie przedstawienia teatr był okrążony przez tajniaków, ale mundurowi nie odważyli się wejść ani wtedy, ani nigdy przedtem czy potem. Nawet do foyer!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki