Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pół roku z arcybiskupem Głódziem

Jarosław Zalesiński, Karolina Kulaszewicz
Arcybiskup Głódź jest typowym solistą, mówią ci, którzy lepiej go znają. A to znaczy, że nieraz jeszcze zaskoczy...
Arcybiskup Głódź jest typowym solistą, mówią ci, którzy lepiej go znają. A to znaczy, że nieraz jeszcze zaskoczy... Adam Warżawa
Pół roku temu, dokładnie 17 kwietnia, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź po raz pierwszy zwrócił się do wiernych gdańskiej archidiecezji. - Wierzę, że przyjmiecie mnie z miłością i ufnością - mówił ze swojej biskupiej siedziby na warszawskiej Pradze.

Po pół roku, 17 października, w sali filharmonii na gdańskiej Ołowiance, arcybiskup Głódź przemawiał już inaczej.

- To konkretny prezent, panie prezydencie. Wręczam i żeby nie leżał w urzędowych szufladach - w nakazowym tonie zwrócił się do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, ofiarowując mu makietę okazałej świątyni, jaką chciałby wybudować na terenach postoczniowych w Gdańsku.

Od roli gościa do roli gospodarza - tak zmienił się w swoich wystąpieniach nowy gdański metropolita.
Czy tak zmieniła się również rzeczywistość?

Ingresowa rysa

Uroczysty ingres arcybiskupa Głódzia w oliwskiej katedrze był jego niewątpliwym sukcesem. Sceptyczni i niechętni nowemu metropolicie ujrzeli wiernych, autentycznie cieszących się z przybycia do Gdańska nowego zwierzchnika.

- Tamtego dnia - pisał arcybiskup dwa miesiące później w liście do wiernych - tak wzruszająco daliście świadectwo, wbrew nieprzychylnym mi głosom, jedności Ludu Bożego ze swym nowym pasterzem. Było to dla mnie przeżycie budujące, napawające nadzieją na przyszłość.

Jak widać, metropolita wspominał jednak nie tylko ciepłe przyjęcie, ale i otwartą krytykę, z jaką przyjęły wieść o jego nominacji inteligenckie środowiska. Te nieprzychylne głosy w pamięci arcybiskupa Głódzia nie zatarły się do dzisiaj.

Nieoczekiwanie dla samego siebie przekonał się o tym rektor Politechniki Gdańskiej, gdy wybrał się do metropolity z tradycyjnym zaproszeniem na uroczystość rozpoczęcia roku akademickiego. Rektor usłyszał, że arcybiskup na inaugurację się nie wybierze, a powodem są wypowiedzi jego poprzednika na tym stanowisku, prof. Janusza Rachonia.
- Może za rok... - usłyszał obecny rektor.

- Psychologicznie wydarzenia towarzyszące ingresowi na pewno były dla metropolity trudne - tłumaczy Jerzy Karpiński, prezes Akcji Katolickiej. - Dla mnie opinie medialne czy wypowiedzi polityków są mało istotne. Wierni oczekują nauki i ewangelizacji, a to jest spełniane.

Sztuka dyplomacji

Są środowiska, gdzie arcybiskup Głódź postrzegany jest bardzo dobrze.
- Nowy gdański biskup potrafi słuchać - przekonuje Jacek Rybicki, sekretarz Komisji Krajowej "Solidarności". - A jego powitalne kazanie, wygłoszone w kościele św. Brygidy w rocznicę Sierpnia, zostało bardzo dobrze przyjęte.

Arcybiskup Głódź podchwycił m.in. pomysł stoczniowej "Solidarności", by upadający zakład ratować, nadając mu imię Jana Pawła II. Miał już do tego przekonać nawet kardynała Dziwisza. Dopiero inny głos z Gdańska, gdy trafił do nuncjusza, spowodował, że pomysłowi nie nadano oficjalnego biegu.
Ważnym lokalnym środowiskiem są Kaszubi.

- Nie można jeszcze powiedzieć, żeby ksiądz arcybiskup zaistniał w naszym środowisku - mówi prof. Brunon Synak, przewodniczący Sejmiku, działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. - Liczymy na to, że będzie tak dla nas przyjazny, jak arcybiskup Gocłowski, budziciel Kaszubów.

Dla mecenasa Donata Paliszewskiego, członka Rady Rodziców Szkół im. Jana de la Salle w Gdańsku, arcybiskup Głódź to postać na miarę jego największych poprzedników na biskupim tronie w Gdańsku.

- Na pewno odciśnie własne piętno na gdańskim Kościele - przekonuje. - Ale mówienie o jego wpływie po sześciu miesiącach jest przedwczesne.

Arcybiskup Głódź potrafił przekonać do siebie nawet posłankę lewicy prof. Joannę Senyszyn.
- To niewątpliwe różne osobowości - mówi o arcybiskupach Gocłowskim i Głódziu - ale nie uważam, żeby dokonała się jakaś zasadnicza zmiana, a już na pewno nie na gorsze. Z arcybiskupem Głódziem miałam miłe spotkanie na inauguracji w Akademii Muzycznej. Dałam mu tam w prezencie książkę "Higiena głosu", a arcybiskup zrewanżował mi się wiecznym piórem. Ale ujął mnie nie tym piórem, tylko deklaracją, że poprze naszą akcję "Zerwijmy łańcuchy". Do budy się z panią nie przypnę - usłyszałam - ale akcję popieram i włączę się do niej w przyszłym roku.

Kuria i parafie

Jeszcze gdy arcybiskup Głódź rezydował w Warszawie, odwiedzali go księża emisariusze z Gdańska. Jedna z pierwszych nominacji nowego metropolity, mianowanie infułata Stanisława Bogdanowicza wikariuszem generalnym, dowodziła, że arcybiskup Głódź nieźle poznał lokalny Kościół. Ksiądz infułat, postać i popularna, i szanowana, był PR-owym strzałem w dziesiątkę. Nie można już tego powiedzieć o nagłym odwołaniu księdza Witolda Bocka, duszpasterza dziennikarzy, ani o zamieszaniu wokół powołanego i odwołanego rzecznika kurii.

- Arcybiskup nie potrzebuje tego rodzaju wsparcia, jest typowym solistą - mówi osoba znająca styl zarządzania metropolity.

W diecezji warszawsko-praskiej arcybiskup Głódź zasłynął z łatwości, z jaką zmieniał wikariuszy i proboszczów. - W Gdańsku zmiany są dopiero w trakcie - mówi inny z naszych rozmówców. Nowy metropolita zmienił jak dotąd miejsce służby trzynastu proboszczów i blisko czterdziestu kapłanów.

Niektórzy parafianie ze zdziwieniem, a nawet sprzeciwem przyjęli jego decyzje. Grupa gdynian z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego chciała nawet wysłać list protestacyjny. Zmian personalnych nie spodziewała się także większość wiernych z parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Gdyni. Tamtejszy wieloletni proboszcz, ks. Edmund Wierzbowski, osiągnął już, co prawda, wiek emerytalny, ale wierni mieli nadzieję, że nadal będzie im przewodził.

- To był szok dla nas wszystkich - powiedziała o odesłaniu na emeryturę proboszcza Wierzbowskiego jedna z parafianek.

Arcybiskup Głódź w swym zarządzaniu trzyma się jednak reguł. Jeden z proboszczów spodziewał się, że nowy metropolita utrzyma decyzję swego poprzednika, by zadłużona parafia była zwolniona z pewnych opłat na rzecz kurii. Ale okazało się, że zasady są jedne dla wszystkich. W tym akurat przypadku decydować też mogła nie najlepsza sytuacja finansowa kurii.

Większa niż dotąd kierowana do kurii część opłat od operatorów telefonii komórkowej za zainstalowane na kościelnych wieżach przekaźniki czy nawet taki drobiazg, jak rezygnacja w siedzibie kurii z dotychczasowych, kosztowniejszych usług zewnętrznej firmy sprzątającej to sygnały, że nowy metropolita zastał finanse kurii nie w takiej kondycji, w jakiej zastać się spodziewał, i szuka oszczędności, gdzie może.
- Niczego państwu nie powiem - odmawia szczegółów kolejny rozmówca, związany z kurią. - Ale z tych przesłanek możecie państwo sami wysnuć nasuwające się wnioski.
W każdym razie - opinia o arcybiskupie Głódziu jako o sprawnym administratorze, z jaką do Gdańska przyjechał, w Gdańsku się potwierdziła.

Wybory frontu

Nie znalazły za to potwierdzenia opinie o metropolicie jako o radiomaryjnym biskupie czy admiratorze homiletyki prałata Jankowskiego. Prałat powrócił na ambonę, ku uszczęśliwieniu jego parafian, ale z jego otoczenia za jednym posunięciem zniknęli ludzie odpowiedzialni za najbardziej kompromitujące, handlarskie pomysły - czego nie był w stanie w przeszłości spowodować bardziej ustępliwy arcybiskup Gocłowski.

A ekumenizm i otwartość poprzedniego biskupa gdańskiego? Michał Samet, przewodniczący gdańskiej Gminy Żydowskiej, nie wie jeszcze, czy będzie miał okazję spotkać się z nowym metropolitą w okresie dnia Wszystkich Świętych.

- Wspólna modlitwa przedstawicieli różnych religii na Cmentarzu Nieistniejących Cmentarzy rzeczywiście stała się pewnego rodzaju tradycją, jednak dotychczas nie otrzymaliśmy zaproszenia z Urzędu Miasta - wyjaśnia.

Wiadomo jednak, że już w najbliższy poniedziałek arcybiskup Głódź poprowadzi wspólną modlitwę z przedstawicielami innych religii i wyznań w ramach Dni Asyżu, zainicjowanych w Gdańsku za arcybiskupa Gocłowskiego.

Linia graniczna, zaznaczająca się dziś między metropolitą a częścią lokalnego establishmentu, biegnie zupełnie gdzie indziej. Nie chodzi o to, jaki jest Kościół arcybiskupa Głódzia, tylko o to, jakie zająć ma on miejsce w lokalnym życiu publicznym. Jak widzi to sam metropolita, wyjaśnił po mszy świętej w intencji Gdańska i jego władz. Powiedział przy tej okazji dziennikarzom, że księża mogą, a nawet powinni podpowiadać wiernym, na kogo mają głosować w wyborach samorządowych.

- To są wybory pierwszego frontu, wybory sąsiada, i księża mogą wskazać i doradzać - wyjaśnił.
- Między innymi z powodu prób bezpośredniego ingerowania w rzeczywistość polityki Kościołowi, który na początku lat 90. cieszył się zaufaniem blisko 90 proc. Polaków, dzisiaj ufa 60 proc. - komentuje dr Maciej Dębski, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, analizujący postawy religijne Polaków. W badaniach dr. Dębskiego, prowadzonych wśród 3,5 tys. licealistów i studentów na Pomorzu, funkcje polityczne znalazły się na przedostatnim miejscu wśród zadań Kościoła. - Takie wezwania - dodaje Dębski - mogą przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Ludzie mogą chcieć pokazać, że dzisiaj liczy się mój własny wybór.

- Księża mogą mieć swoje opinie i wyrażać je przy okazji wyborów samorządowych, to normalne - utrzymuje jednak Jacek Kurski, poseł PiS. - Niewiele osób pamięta, że przed wojną księża kandydowali i zasiadali w parlamencie. Przez te pół roku Kościół gdański wrócił na właściwe sobie miejsce życzliwej neutralności wobec świata polityki. Wcześniej zbyt łatwo dopasowywał się do ekipy rządzącej. A sprawa parku oliwskiego dobrze świadczy o dbałości metropolity o sprawy Kościoła. Ja w tym półroczu u arcybiskupa Głódzia nie widzę żadnych słabych punktów.

Gdzie jest areopag

Nie potwierdziły się też obawy dotyczące Gdańskich Areopagów. Kolejny cykl zaplanowany jest na cztery lata, a najbliższą debatę przewidziano w listopadzie. Ale arcybiskup Głódź nie jest, delikatnie to ujmując, entuzjastą tych spotkań.

- To tu jest areopag - powiedział kiedyś, wizytując gdańskie seminarium. W tym jego powiedzeniu wyraża się chyba jakiś rys jego myślenia o Kościele.

W encyklice "Redemptoris missio" Jan Paweł II, pisząc o "współczesnych areopagach", uczył jednak, że środków przekazu "nie wystarcza używać do szerzenia orędzia chrześcijańskiego i Magisterium Kościoła, ale trzeba włączyć samo orędzie w tę <<nową kulturę>>". Innymi słowy, nie wystarczy dobrze uczyć w seminarium, trzeba też próbować, by punkt widzenia Kościoła zaczął być reprezentowany poza nim samym. Jak to osiągnąć? "Kościół proponuje, nie narzuca" - zaleca Jan Paweł II.

Między proponowaniem a narzucaniem jest być może taka różnica, jak między wypowiedziami arcybiskupa Głódzia w czasach ingresu i na jubileuszu prezydenta Adamowicza. O ile pierwsze półrocze biskupiego posługiwania metropolity uspokoiło obawy, obudzone tą nominacją, o tyle końcówka półrocza obudziła nowe. - To biskup chce tu rządzić - słyszymy od zaniepokojonych osób z gdańskiego magistratu.

- Jedno jest pewne - uspokaja nas redakcyjna koleżanka. - Dopóki będzie arcybiskup, dopóty będziemy mieli o czym pisać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki