Lata 90. i pierwsza dekada XXI wieku to rosnący gdański kult Grassa, którego zwieńczeniem były huczne 80. urodziny pisarza w Gdańsku w 2007 roku. Czciliśmy gdańskiego pisarza noblistę, ale zarazem nie wchodziliśmy z nim w dyskusję czy spór. Także wtedy gdy projektował nam naszą wolność we "Wróżbach kumaka" według swoich ówczesnych antykapitalistycznych i proekologicznych fobii. Cytaty z jego gdańskich powieści umieszczaliśmy na tabliczkach na ścianach domów, stworzyliśmy galerię dla jego dzieł, wystawialiśmy spektakle według jego tekstów. Nawet wyznanie Grassa w 2006 roku o epizodzie służby w Waffen-SS nie zainicjowało istotnego sporu, co najwyżej głupi spór polityczny.
Przełomem w gdańskim kulcie Grassa był, według mnie, dopiero przełom dwóch pierwszych dekad XXI wieku. Teatr Wybrzeże przygotował w 2011 roku prapremierę "Blaszanego bębenka", w reżyserii Adama Nalepy, który do Gdańska przyjechał z Niemiec, by gdańszczanom pokazać innego Grassa: drapieżnego, a nie sentymentalnego. W 2009 roku, na spotkaniu młodych gdańskich pisarzy z Grassem, poeta Tadeusz Dąbrowski podobnie zaczepnie stawiał pisarzowi pytania o jego wizję relacji między jednostką i zbiorowością. Grass z ukontentowaniem gładził wtedy wąsy.
Bo chyba oczekiwał od nas konfrontacji, a nie tylko kultu. Podobnie jak Czesław Miłosz w ostatnich latach swego życia. Nie wiem, czy to możliwy do zrealizowania postulat, ale może byśmy się jeszcze o Grassa w Gdańsku pospierali? Przecież jest z Kim i o co.
Zmarł Günter Grass, pisarz, noblista, Honorowy Obywatel Gdańska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?