Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piszmy piosenki o bohaterskich czynach z naszej przeszłości

Redakcja
Z dr. Piotrem Niwińskim, historykiem i wykładowcą Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Marcin Mindykowski

Zna Pan utwór "40-1" szwedzkiego zespołu Sabaton?
Oczywiście i bardzo mi się podoba. Świetny jest też amatorski teledysk do tego utworu. Choć są tam pewne nieścisłości historyczne i daje się zauważyć, że nie jest to profesjonalna
produkcja, to całość dobrze trafia do odbiorcy.

Teledysk obejrzało w internecie ponad milion osób, w tym wielu Polaków. Czemu część z nich po raz pierwszy dowiedziała się w ten sposób o bitwie pod Wizną? Nie potrafimy zainteresować młodych ludzi naszą historią?
Może byśmy i potrafili, ale gdzie mamy to robić? W szkole lekcje historii opanowane są przez starożytność i średniowiecze, ewentualnie wojnę trzydziestoletnią. Historia Polski spychana jest na pobocze, a historia najnowsza praktycznie na nich nie istnieje. Z kolei dla zdominowanej przez łatwą rozrywkę telewizji historia nie jest - jak to się mówi w stacjach komercyjnych - nośna.

Czyli problemem jest bardziej brak miejsca, platformy do opowiadania o historii?
Tak. Są próby, żeby to zmienić, ale niewystarczające. Bardzo podobają mi się koncerty organizowane przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Innym fenomenem jest zespół Lao Che, który nagrał płytę w całości poświęconą powstaniu warszawskiemu. Mimo to za mało jest takich inicjatyw.

Nie mamy pomysłu na polską politykę historyczną?
Brakuje nam polityki historycznej rozumianej jako proces kształtowania i pedagogizacji społeczeństwa poprzez historię. Polityki jasnej, spójnej i całościowej. Pozytywnie oceniam działalność np. Europejskiego Centrum Solidarności czy Muzeum Powstania Warszawskiego, duże nadzieje wiąże się też z powstającym muzeum II wojny światowej, choć trochę boję się, że ugrzęźnie ono w biurokracji. We wszystkich tych przypadkach są to jednak działania jednostkowe, nieobejmujące swoim zasięgiem całej Polski. Często też służą one niestety bardziej doraźnej polityce niż polityce historycznej.

Więc jedyna nadzieja w heavy metalu?
Zespół Sabaton faktycznie jest fenomenem, choć do tej pory heavy metal raczej mi się z historią nie kojarzył, no może z wyjątkiem "Wiatru zmian" grupy Scorpions. Myślę jednak, że muzyka jest bardzo silnym nośnikiem, nie tylko dla młodzieży, ale i całego społeczeństwa. Szkoda byłoby tego nośnika nie wykorzystywać.

Zastanawiam się, na ile taka forma opowiadania o przeszłości może okazać się wartościowa z punktu widzenia prawdy historycznej.
Słuchając oryginalnej wersji piosenki o Wiźnie, nie zauważyłem w niej wielkich błędów. Myślę jednak, że nawet gdyby była ona obarczona jakimiś nieścisłościami, i wymiar poetycki przewyższałby informacyjny, to i tak utwór spełniłby swoją rolę. To jest dobre zarzewie, coś jak szczepionka. Dostaje pan szczepionkę i albo zareaguje pan na nią pozytywnie i będzie dalej poszukiwał informacji, albo ją pan odrzuci, bo pana to w ogóle nie interesuje. Traktowałbym więc muzykę raczej jako źródło inspiracji, a nie czystą naukę historii. Chociaż w tym wypadku opis zespołu jest bardzo bliski temu, co naprawdę się wydarzyło.
Casus Sabatonu pokazuje, że lubimy być dumni ze swojej historii. Zarówno utwór, jak i teledysk u wielu Polaków wywołały szczere wzruszenie i przypływ uczuć patriotycznych. To wymierny kapitał czy taki patriotyzm - czasem podszyty romantyzmem, czasem nacjonalizmem - jest raczej powierzchowny?
Nie dzieliłbym patriotyzmu, patriotyzm jest jeden. Wahałbym się też przed nazywaniem go nacjonalistycznym. Zawsze powtarzam młodym ludziom, że jeżeli są dzisiaj zdegustowani nadmiarem słów takich jak: "patriotyzm", "ojczyzna", "wolność", "niepodległość", to w dalszym ciągu są patriotami. Każdy z nich kibicuje przecież, żeby Kubica zajął jak najlepsze miejsce, żeby Małysz skoczył jak najdalej, żeby polska reprezentacja zaszła jak najwyżej. W dzisiejszych czasach, kiedy nie ma wojny, patriotyzm objawia się właśnie choćby poprzez kibicowanie polskim sportowcom. Kiedy zaś przyjdzie moment próby, mam nadzieję, że młodzi ludzie nie zawiodą. Myślę więc, że to "przyzwyczajanie" do flag narodowych, do polskiego hymnu, do orła jest czymś bardzo ważnym.

Szwedzi myślą teraz o napisaniu piosenki o Dywizjonie 303. Może wskażemy im kolejne tematy? Jest więcej takich niezasłużenie zapomnianych, doniosłych kart naszej historii?
Oczywiście. Chociażby obrona Grodna - mamy Termopile przeciwko Niemcom, czemu nie napisać o Termopilach przeciwko Sowietom? W 1939 roku przez trzy dni dwa tysiące żołnierzy - przede wszystkim ochotników rekrutujących się z młodzieży akademickiej i szkolnej oraz harcerzy - broni Grodna przed kilkoma dywizjami pancernymi. Ponoszą za to wielką ofiarę, bo po wkroczeniu do miasta bestialsko rozstrzeliwuje się ponad 1200 osób.
Inny przykład: pułkownik Jerzy Dąmbrowski, pseudonim "Łupaszka", który już w 1920 roku walczył z wojskami bolszewickimi. Później stworzył na terytorium Białostocczyzny i Podlasia partyzantkę liczącą 2-2,5 tys. żołnierzy, która działała jeszcze w czerwcu 1941 roku. Wiosną 1940 roku miała miejsce wielka bitwa na Czerwonych Bagnach, gdzie 120 polskich partyzantów, uzbrojonych w CKM-y i broń ręczną, broniło się przed kilkutysięczną obławą NKWD. O tym praktycznie nic nie wiemy.
Są też pojedyncze postaci, o których warto przypominać. Na przykład pułkownik Jan Urbanowicz - as polskiego lotnictwa. W 1939 roku wyprowadza całą szkołę podchorążych do Rumunii. Wcześniej, w 1937 roku, zostaje odsunięty od latania za tzw. niesubordynację - zestrzelił sowiecki samolot zwiadowczy przelatujący nad wschodnią granicą. Potem lata w lotnictwie francuskim i brytyjskim, jest zastępcą dowódcy Dywizjonu 303. Zgłasza się jako ochotnik do formacji Latających Tygrysów i walczy nad Chinami - to nasz jedyny lotnik na Pacyfiku. Postać nietuzinkowa, której Anglicy, Niemcy, Francuzi czy Szwedzi budowaliby pomniki. U nas jest zupełnie zapomniana.
Wreszcie bitwa pod Falais i ogromna rola polskiej dywizji. Cała armia niemiecka we Francji, wycofując się z kleszczy brytyjsko-amerykańskich, musiała uciekać przez polskie pozycje. I śmiem twierdzić, że każda inna jednostka na widok tysięcy nadciągających pojazdów pancernych uległaby rozproszeniu lub się wycofała. My jednak znaczną część tych wojsk powstrzymaliśmy. Takich epizodów jest w polskiej historii mnóstwo i na pewno warto pisać o tym piosenki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki