Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Chrapkowski: Najważniejsza jest drużyna, dlatego warto budować przyjaźnie nie tylko na boisku

rozm. Bartosz Cirocki
Grzegorz Jakubowski
Piotr Chrapkowski wspomina mistrzostwa w Katarze. Jakie są jego wrażenia?

Emocje po mistrzostwach już opadły, czy też przeciwnie, dopiero zaczynasz doceniać to, czego wspólnie z kolegami dokonałeś?
Na pewno opadły już emocje meczowe, ale jeszcze do końca nie dociera do mnie, że jesteśmy brązowymi medalistami mistrzostw świata. W sobotę gramy mecz ligowy, ale nie da się jeszcze zapomnieć o wielkiej radości. Tłumy na Okęciu, ogromne zainteresowanie mediów i społeczności piłki ręcznej robią wrażenie, ale najbardziej zaskakuje mnie to, że wiele osób na ulicach gratuluje medalu, że każdy wie, co się działo w Katarze, że mecze w telewizji oglądało po 8 milionów ludzi.

Czy przeszła Ci już złość po meczu z Katarem, którą manifestowałeś na parkiecie i przed kamerami? Czy brąz już w pełni Cię zadowala, czy też wciąż pojawiają się gdzieś myśli, że mógł być krążek z cenniejszego kruszcu?
Cieszę się bardzo z tego brązu, ale gdy oglądaliśmy mecz finałowy, nie mogłem odpędzić się od myśli, że mogłem być na parkiecie. Poczucie niesprawiedliwości pozostało, ale czasu już nie cofniemy, półfinału z Katarem już nie wygramy i nie ma co do tego wracać. Cieszymy się, że zmobilizowaliśmy się na mecz o trzecie miejsce, że znów pokazaliśmy pazur i walkę do ostatnich sekund.

Co jest tą siłą reprezentacji, która sprawia, że macie ten pazur i gracie do końca? Z perspektywy kibica wydaje się, że kluczem jest znakomita atmosfera. Czy Ty, będąc w drużynie od środka, potwierdzasz taką opinię?
To prawda. To było widać na mistrzostwach, zwłaszcza w fazie pucharowej, że cały zespół jest jednością i meczem żyją i ci na boisku, i ci na ławce. Każdy dawał z siebie maksa, po zejściu z parkietu dostawał od kolegów piątkę, a to wyzwala dodatkową dawkę energii. Zwycięstwa też budowały ten zespół, ale przede wszystkim świadomość, że możemy liczyć na siebie nawzajem.

Tę świetną atmosferę pokazuje filmik, który kręciłeś w Katarze, a który oglądać można w internecie. Skąd taki pomysł?
W klubie pomyśleliśmy, że warto nagrać reprezentację od środka. Byłem najmłodszym kadrowiczem z Vive, więc do kręcenia wytypowano mnie, zresztą nie migałem się od tego zadania. Na początku chłopacy podchodzili do kamerki z dystansem, ale potem się z nią oswoili i teraz wszyscy cieszą się, że jest pamiątka, której towarzyszą pozytywne wibracje.

Co radziłbyś chłopakom z Kaszub, uprawiającym piłkę ręczną i inne dyscypliny, dla których stałeś się już prawdziwym bożyszczem?
Powinni pamiętać, że najważniejsza jest drużyna, dlatego warto budować przyjaźnie nie tylko na boisku, ale też poza nim. Indywidualnie każdy musi przykładać się do treningów, narzucić sobie dyscyplinę, by rozwijać umiejętności. Warto się poświęcić, bo sport to hobby, które młodego zawodnika trzyma z dala od głupot, ale też pozwala się wybić i żyć z tego, co się lubi. Nie uda się wszystkim, ale każdy może być częścią czyjegoś sukcesu. Jestem tu, gdzie jestem, także dzięki chłopakom, z którymi grałem w juniorach i młodzikach. Im i trenerowi Jarosławowi Frankowskiemu jestem wdzięczny za to, że mogliśmy razem grać oraz do dziś przyjaźnić się i kolegować. Oni wszyscy są częścią moich sukcesów, także tego brązowego medalu.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki