Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE przekonywała Gniewino i Choczewo do elektrowni atomowej

Tomasz Smuga
Tomasz Smuga
Dwa dni, dwa spotkania, a na każdym z nich zupełnie inna atmosfera. W burzliwej atmosferze przebiegło czwartkowe spotkanie przedstawicieli PGE z niemal setką mieszkańców gminy Choczewo i przedstawicieli organizacji ekologicznych w sprawie lokalizacji i budowy atomówki. W piątek w Gniewinie na przedstawicieli PGE czekało też ok. 100 mieszkańców, zabrakło jednak "zielonych".

W Choczewie było sporo chaosu, hałasu i mało kto z zebranych chciał wysłuchać prelekcji. Przeciwnicy budowy elektrowni atomowej w Lubiatowie na spotkanie z PGE przyjechali wyposażeni w plakaty, hasła i żółte kamizelki. Napiętą atmosferę starał się tonować Wiesław Gębka, wójt gminy. - Każda ze stron może zorganizować tego typu spotkania, bo na tym polega demokracja. Wcześniej było z przeciwnikami, to teraz wysłuchajmy zwolenników - apelował wójt.

Czytaj także: Powiat sławieński: W Kopaniu elektrowni atomowej nie będzie?

Przybyłych na spotkania najbardziej nurtowały pytania o bezpieczeństwo, pracę i o to, skąd w ogóle wziął się pomysł lokalizacji elektrowni jądrowej w Lubiatowie. - Od dzieciństwa mieszkam na tych terenach. Tutaj są przepiękne tereny, plaża, którą chcecie nam zabrać. Dodatkowo pani Anna Dymna chce tutaj zbudować ośrodek dla osób niepełnosprawnych. Niepotrzebna nam tutaj elektrownia - mówi Ewa Świątek z Lubiatowa.

- Lokalizacja Kopalino-Lubiatowo była rozważana równolegle do lokalizacji żarnowieckiej - wyjaśniał Witold Drożdż, wiceprezes PGE Energia Jądrowa.

Czytaj także: Pomorze. Konsultacje społeczne w sprawie lokalizacji elektrowni atomowej

Wśród uczestników spotkań byli też wyrażający swoją aprobatę dla "atomu". - Budowa elektrowni potrwałaby wiele lat. To szansa dla ludzi z naszej gminy z gorszym wykształceniem. Nie musieliby zostawiać tutaj rodzin i wyjeżdżać za granicę za chlebem, bo pracę mogliby znaleźć tutaj na miejscu - twierdzi Jan Sokołowski z Choczewa, który przez 7 lat pracował przy budowie elektrowni w Żarnowcu.

Jak zapewnia PGE, spotkania z mieszkańcami mają być prowadzone systematycznie. Tylko, że w przyszłości ma być to forma debat.

- Sporo osób na tej sali nie przyszło rozmawiać, ale zaprotestować. Gdy wysuwamy argumenty, nikt nie chce tego słuchać. Stąd pomysł, żebyśmy kolejne spotkania robili bardziej w formule debat na konkretne tematy - wyjaśnia Marcin Ciepliński z PGE Energia Jądrowa.

W Gniewinie z kolei wysłuchano prelekcji, a mieszkańcy zadawali pytania. Ludzi najbardziej interesował wpływ jądrówki na codzienne życie jej sąsiadów. Kazimierz Barzowski z Rybna pytał np. o to, czy gospodarstwa rolne w promieniu 50-70 km będą mogły sprzedawać swoje produkty.

Czytaj także: Pomorze: Są grunty pod elektrownię - okolice Lubiatowa lub Żarnowca

- Gdyby tak nie było, to gospodarstwa z niemal połowy obszaru Niemiec nie funkcjonowałyby - odpowiadał Mariusz Ciepliński, przypominając, że jest tam 7 elektrowni.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki