Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Park oliwski jest na tyle chłonny, że jakoś daje radę [ROZMOWA,ZDJĘCIA]

Rozmawiała Gabriela Pewińska
Witold Paweł  Burkiewicz
Witold Paweł Burkiewicz
Z Witoldem Pawłem Burkiewiczem, architektem krajobrazu, członkiem powołanej przez prezydenta Gdańska Rady Programowej Parku Oliwskiego, rozmawia Gabriela Pewińska.

Odbyło się pierwsze spotkanie Rady Programowej Parku Oliwskiego. Rada ma opracować program rewitalizacji parku. Czekają nas zmiany… Powinniśmy się niepokoić?

Bać się należy tylko niekompetencji. Także nieprzemyślanych, złych decyzji. Po to zebrała się Rada Programowa, by szerokie gremium osób zatroskanych o park oliwski, w tym specjalistów z różnych dziedzin nauki, w konsultacji z mieszkańcami Oliwy opracowało plan rewaloryzacji parku. Zresztą potrzeba pochylenia się nad kondycją tego miejsca to również od dawna postulat mieszkańców naszego miasta. Ich niepokój wywołały podobno zakusy na parkową przestrzeń.

Zwłaszcza na rosnącą tu od 180 lat palmę daktylową - Phoenix dactylifera.

Jako międzynarodowy specjalista od rewaloryzacji parków zabytkowych, zwanych w Europie historyczno-artystycznymi, znam mnóstwo wielkich parków europejskich i wiem, jak one funkcjonują. Park oliwski jest - jak na historyczny park miejski - bardzo małą przestrzenią, choć wypada nadmienić, iż jak na dość skąpe środki przeznaczone na jego pielęgnację jest dobrze utrzymany. A trzeba zaznaczyć, że taka pielęgnacja nie ma końca. Park to twór żywy. Drzewa i rośliny przecież się starzeją, rosną i umierają, towarzyszy temu proces dekapitalizacji technicznej struktur kubaturowych, czyli budowli. W oliwskim parku najważniejszą z tych struktur jest kompleks tak zwanej palmiarni, czyli rotunda i stara XVIII-wieczna oranżeria. Zbudowana w latach 80. rotunda palmiarnia z czasem uległa zniszczeniu i degradacji technicznej. Dziś nie wygląda zachęcająco.


Na dodatek palma urosła, sięgnęła szklanej kopuły rotundy. Były plany, by palmę wyciąć i ususzyć. To wzbudziło największe kontrowersje.

Drzewo to jako gatunek samo w sobie nie jest jakimś cudem natury ani pomnikiem przyrody. Jest natomiast pomnikiem kultury, obiektem, który bezwzględnie trzeba chronić. To symbol oliwskiego ogrodu. Jeśli szybko nie zareagujemy, palma po prostu umrze. Potrzebna jest natychmiastowa interwencja. Stąd decyzja władz miasta, by kompleks palmiarni odbudować, najpierw powiększyć i podwyższyć rotundę, a następnie odrestaurować oranżerię. Przestrzeń parku wciąż ulega przemianom, natychmiastowej pomocy wymaga wiele zabytkowych drzew, choćby zniszczone, uformowane kiedyś w stożki cisy przy Pałacu Opatów. Trzeba zaznaczyć, iż za zniszczenia w parku odpowiedzialny jest nie tylko czas, niestety, także zwiedzający park ludzie, często niemający świadomości niezwykłej wartości botanicznej i artystycznej parku. Pamiętam, jak szybkiej degradacji uległ wyczarowany z cyprysów labirynt w jednym z dopiero co odnowionych parków w Barcelonie. Wszystko przez brak szacunku zwiedzających dla tej przestrzeni. Myślenie o parku oliwskim to także potrzeba jego rewitalizacji. To słowo oznacza przywrócenie waloru. Jeżeli tego dokonamy, będzie też łatwiej dbać o park. To jednak, czym zajmiemy się w pierwszej kolejności, to alpinarium założone w 1910 roku. Zachował się dawny układ tego miejsca, ale pozostało niewiele roślin oryginalnych. Pojawiły się samosiejki, niektóre drzewa niewłaściwie pielęgnowane wyrosły nie tak jak powinny. Zanikła bogata kolekcja botaniczna... Na początku wieku XX alpinarium to była jedna z najważniejszych przestrzeni w parku, jego symbol niemal. Choć oczywiście słynna „droga do wieczności”, parkowe okno na morze, niezwykła oś widokowa to niezaprzeczalny fenomen w sztuce ogrodowej. Zakomponowany widok w kierunku morza, niezwykła scenografia przestrzeni z użyciem efektu iluzji rozsławiły to miejsce. To naprawdę wyjątkowa wartość, takich iluzji przestrzeni w sztuce ogrodowej nie ma na świecie wiele. A to, co stanowi o wyjątkowości parku miejskiego, to iluzja właśnie, teatralizacja przestrzeni. Istotny jest pomysł i plan, jak sprawić, by park wrócił do dawnej formy. By przywrócić jego walory.

Prace już się rozpoczęły.

Byłem zobaczyć, jak miejsce to funkcjonuje w niedzielę. Ludzi sporo, ale ciągle w granicach chłonności parku. Dobrze mi znany, najwybitniejszy europejski park Guell w Barcelonie, popularny z racji jego twórcy Antonio Gaudiego, dziś najchętniej odwiedzany park stolicy Katalonii, ale i Europy, przed wieloma laty nie był aż tak oblegany, a nawet w niektórych okresach niemal pusty. Wspaniała kompozycja krajobrazowa przyciągała jednak z czasem coraz więcej zwiedzających, tłumy, które za nic miały parkową architekturę. Miejsce szybko ulegało degradacji, nie nadążano z pracami konserwatorskimi. By pozyskać dodatkowe fundusze, władze miasta zdecydowały, że za wejście do parku trzeba będzie płacić. Dziś trzeba stać w długiej kolejce, by się tam dostać. Miasto jednak poszło o krok dalej, podzielono park na sektory, każdy z nich można dziś zwiedzać… trzymając się określonego czasu. Nad wszystkim czuwa parkowa straż.

Niepokojące…

Posłużę się jeszcze innym, ale jakże odmiennym przykładem - także z mojego miasta, Barcelony. W dzielnicy Sant Gervasi znajduje się ogród, który niedawno odrestaurowaliśmy. To zaledwie 1,5-hektarowa dawna posiadłość o pięknej nazwie La Tamarita. Dzieło gwiazdy hiszpańskiej architektury krajobrazu z początku XX wieku Nicolau Rubio i Tuduri. Jeśli można nazwać jakiś ogród perełką, to jest nim właśnie La Tamarita. Dawny, prywatny ogród jest dziś ogrodem publicznym. Jego kompozycja to kreacja, na którą składają się różne style ogrodowe, od ogrodów hiszpańsko-arabskich po krajobrazowe współczesne. Mimo niewielkiej przestrzeni, dużej ilości zwiedzających ogród ten zachował klimat, nastrój i piękno. Intymność dawnych lat. A więc można... Wszystko zależy od programu funkcjonowania ogrodu, określenia jego funkcji oraz respektu unikatowej przestrzeni.

Wejście do ogrodu oliwskiego nie będzie, mam nadzieję, biletowane?

Według mojej wiedzy, takich planów nie ma. Ale podałem przykład parku w Barcelonie też z innego powodu. By uświadomić nie tylko władzom miasta, ale i zwiedzającym, że chroniony międzynarodowymi konwencjami park historyczny jest przede wszystkim dziełem sztuki. Powinniśmy o niego - nie szczędząc środków - dbać, jeśli jest taka potrzeba, odnawiać go, restaurować i restytuować. To szczególna przestrzeń zielona, mająca unikatową wartość kulturową, a nie tylko aleje spacerowe i kwiatowe rabatki. Tymczasem dzieją się tu rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.

Jakie na przykład?

W tak małym parku nie powinno być dopuszczalne chodzenie po trawnikach, tak jak to ma miejsce choćby na szerokich współczesnych błoniach. Potrzebna jest zmiana mentalności, myślenia na temat tej przestrzeni. To nie jest miejsce na piknik, ale rodzaj galerii sztuki, wręcz muzeum, o czym świadczy choćby bogata kolekcja dendrologiczna czy botaniczna. Dlatego zanim przejdziemy do konkretnych zadań rewitalizacyjnych parku niezbędne jest określenie funkcji tego miejsca.

Odnawiane są już parkowe mostki, w planach jest przywrócenie dawnego wyglądu groty szeptów. Co jeszcze?

Przede wszystkim rewaloryzacji wymaga palmiarnia i oranżeria. Następny etap to wybudowanie na nowo zaplecza szklarniowego, szkółkarskiego, niezbędnego dla takiego obiektu. Potem ogród alpejski i przyległy mu ogród botaniczny. To w pierwszej kolejności. Dwa mostki, które właśnie powstają, będą wyglądem przypominać te z czasów przedwojennych. Przy okazji zabezpieczane są brzegi parkowych stawów i potoku. To bardzo poważne, kosztowne, potrzebne przedsięwzięcia.

Obawy mieszkańców dotyczyły też nowych obiektów, które miałyby ewentualnie w parku powstać, jakichś szalonych inwestycji. Ale takich planów nie ma?

Nie, choć wiele zależy od tego, jaki będzie profil parku. Czy będzie on parkiem miejskim, czy na przykład, jednocześnie, badawczą przestrzenią uniwersytecką. Ale bez obaw, na terenie parku istnieją już obiekty, które mogą być zaadaptowane na cele naukowe. Natomiast - przy okazji rozbudowy zaplecza szklarniowego dla palmiarni - dobrze byłoby, tak uważam, by powstała tam maleńka, przeszklona, nastrojowa kawiarenka, a przy okazji sklepik i toalety, brak toalet w parku to wciąż problem.

Problem stanowią też ławki. Jest ich za mało. Może zamiast ławek lepsze byłyby żeliwne krzesełka, każdy mógłby je sobie ustawić wedle uznania. Pod drzewem albo na słońcu. Z widokiem na katedrę albo na staw. Tak jest w paryskich Ogrodach Luksemburskich.

W warunkach polskich to niestety wciąż nierealne. Ławki parkowe, jak wszystkie ławki w mieście, by nie zostały z parku wyniesione, muszą być solidnie zakotwiczone w gruncie. Krzesełka zniknęłyby w mig! Albo w wyniku czyjejś fantazji utonęłyby w stawie. Mogę zdradzić, że przygotowałem już projekt techniczny nowych parkowych ławek. Będzie ich zdecydowanie więcej niż dziś. Muszę zaznaczyć, że prace, które planujemy, to nie jest żadna parkowa rewolucja. Będę walczył, by park oliwski pozostał taki, jaki jest, jedynie odnowiony i właściwie doposażony, z nowymi alejkami, oświetleniem, oznakowaniem drzew, z nowoczesnym systemem nawadniania, z całym mnóstwem elementów, które sprawią, że to miejsce będzie lepiej funkcjonować, ale duch parku, jego niezwykły charakter, który się przez wieki ukształtował, musi pozostać nienaruszony. Trzeba pamiętać, że park oliwski jest nie tylko dobrem narodowym, ale i europejskim. Jestem związany ze środowiskiem międzynarodowego komitetu ogrodów historycznych ICOMOS-IFLA i park oliwski rozsławiałem od wielu lat w różnych miejscach Europy, tym samym pozyskując wielu przyjaciół dla idei odnowy tego miejsca. Wiem, że dziś będziemy mogli liczyć nie tylko na płynące ze świata wsparcie merytoryczne. Jest szansa na uzyskanie dodatkowych funduszy, bo renowacja każdego parku to ogromne koszty, o wiele większe niż restaurowanie jakiegoś obiektu. Proces rewitalizacji to praca na lata, ale koncepcja, jak ten park będzie miał w przyszłości wyglądać, opracowana zostanie już w przyszłym roku. Kierowany przeze mnie zespół architektów i architektów krajobrazu daje nadzieję na sukces całego przedsięwzięcia, tym bardziej że możemy liczyć na wsparcie elity europejskich projektantów i specjalistów w tej dziedzinie. Oczywiście, niezbędny w przygotowywaniu takiej wizji będzie głos mieszkańców Oliwy, ale też zdanie wszystkich miłośników parku. Jestem do ich dyspozycji.

Obawy mieszkańców wzbudziły też swego czasu słowa wiceprezydenta Andrzeja Bojanowskiego, który chciał park „ożywić”, by się tam „działo”…

W tym pomyśle nie ma nic złego, jednak park powinien być głównie oazą ciszy i spokoju. Parkowe dzianie się to ludzie, którzy spacerują, podziwiają, odpoczywają. To nie jest miejsce dla fajerwerków. Zbyt mała przestrzeń. Jeśli imprezy, to kameralne, nie masowe. Takie, które nie zakłócą rekreacyjnej, medytacyjnej wręcz funkcji parku, nie zdegradują zieleni. Park zabytkowy, historyczny, a takim jest oliwski ogród, ma swoje ograniczenia, jeśli nie będziemy ich przestrzegać, utracimy to miejsce na zawsze. Albo przyjdzie nam zwiedzać ograniczone barierkami sektory. Każdy będzie miał pięć minut na grotę szeptów, trzy - na palmiarnię. Na razie jednak park oliwski jest na tyle chłonny, na tyle zadbany, że jakoś daje radę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki