Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieści nie tylko o śmierci. Przeklęty bękart

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
pixabay
Marta wróciła do hotelowego pokoju. Położyła dziecko na łóżku i wyszła na niewielki taras. Pijąc wódkę prosto z butelki, patrzyła na czarną ścianę lasu i na góry, których grzbiety zamykały szczelnie ciemniejący z każdą chwilą widnokrąg.

Marta nie myślała o niczym, ani o tym co już się stało, ani o tym co z nimi będzie. Nic nie wydawało jej się na tyle istotne, żeby zaprzątać tym sobie teraz głowę… Zapaliła papierosa, a potem wróciła do pokoju, bo usłyszała, że Nadja się budzi. Wiedziała, że dziecko zaraz zacznie krzyczeć, i że ona już tego nie zniesie.

Jeszcze wczoraj, przed przyjazdem do Waldhaus miała nadzieję. Myślała, że może on… że może ojciec Nadji w jakiś sposób im pomoże, da jakieś pieniądze, albo nawet zabierze je do siebie. Teraz zrozumiała na jak kruchej konstrukcji budowała swoje marzenia.

Rudi nawet nie miał czasu z nią porozmawiać. Zawołał żonę i wyszedł z salonu. Wykręcił się nawałem pracy… Marta słyszała potem jak gra na fortepianie któryś z tych swoich mrocznych, duszących bluesów, od których ludziom przestawało się chcieć żyć. Ale równie dobrze ten kawałek mógł lecieć z taśmy, a on znalazł jedynie pretekst, żeby ją zbyć.

Jego żona była dla niej miła. Szczególnie na początku. Podała w filiżance zieloną herbatę i zapytała:
– Jak się czuje dzieciątko?
Marta nie wiedziała jak jej o tym wszystkim powiedzieć. Bała się, że kobieta natychmiast wyrzuci ją z domu, albo nie daj Boże zacznie wyzywać, a tego dziewczyna by nie zniosła… Piła więc tylko ten niemal bezbarwny, lekko gorzkawy płyn, starając się by starczyło go na jak najdłużej. Miała nadzieję, że zanim fioletowe naczynie całkowicie się opróżni ona zdoła znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie.

Dziewczyna czuła, że tamta kobieta ją obserwuje, że patrzy na jej smukłe ręce, na jej ogoloną niemal do skóry głowę, na kolczyki w nosie i w uchu, na ledwie przykryte jedwabną sukienką sterczące piersi. Kiedy ich wzrok się skrzyżował, Marta zdecydowała się powiedzieć jej kto jest ojcem Niny.

Kobieta nie zareagowała, uśmiechnęła się tylko jeszcze serdeczniej do Marty, a w chwilę później spojrzała na zegarek.
Żona Rudiego była od niej o dobre dwadzieścia lat starsza. Zmarszczki przy oczach i w kącikach ust oznaczały, że dawno przekroczyła czterdziestkę.

„Na dobrą sprawę mogłaby być moją matką”, pomyślała Marta, a potem powtórzyła:
– On jest ojcem, tego dziecka! Czy pani mnie słyszy?

– Proszę się uspokoić. I przede wszystkim nie krzyczeć, bo maleństwo się obudzi – powiedziała cicho, ale zdecydowanie, a po dłuższej chwili dodała jeszcze – Nawet gdyby tak było, to co pani sobie wyobraża? Że Rudi zostawi wszystko: dom, rodzinę, studio, że pozrywa kontrakty, zawiesi koncerty, przestanie komponować, nagrywać płyty, bo jakaś pannica twierdzi, że zrobił jej dziecko? I może myśli pani, że ja się na to zgodzę? Że spakuję walizkę i powiem: adieu! O nie, kochana, po tylu latach, spędzonych z mężczyzną, z takim mężczyzną jak Rudi, kobieta jest w stanie bardzo wiele wybaczyć. To co pani nazywa zdradą, jest tylko jednym z mniej istotnych grzechów, których całe tony zalegają męskie sumienia. Na co pani liczyła przyjeżdżając tutaj? Czy pani naprawdę nie rozumie absurdu tej sytuacji?

Marta nie rozumiała ani jednego zdania z tego, co mówiła do niej tamta kobieta. Patrząc na jej więdnącą szyję zastanawiała się, czy Rudi całował żonę w taki sam sposób, w jaki całował ją, w jaki całował jej szyję, jej piersi, dłonie i stopy. Nie mogła uwierzyć, że tamta noc, kiedy po koncercie zabrał ją do najdroższego hotelu we Frankfurcie, zdarzyła się kiedykolwiek. W przeciwnym razie to wszystko, co działo się teraz musiałoby być snem, albo jakąś koszmarną zmorą rodem z kiczowatego psychothrillera.

– Marto, pani naprawdę myśli, że jest ode mnie lepsza? Myślisz, że zabierzesz mi męża, bo masz 19 lat? – kobieta lekko się uśmiechnęła. – A jak długo jeszcze będziesz miała 19 lat? No jak długo? A co stanie się z tobą potem?

Dziewczyna szła pustą szosą. W ciszy słyszała jedynie swoje kroki. Starała się trzymać wysoko głowę i patrzyć w ciemne okna wysokich drewnianych domów. Miała wrażenie, że w każdym z nich stoją niewidoczni świadkowie jej upokorzenia. Bała się, że jeśli tylko na moment opuści wzrok, posypią się na nią wyzwiska, albo nawet kamienie… Bo przecież koniec z końcem wyszło na to, że to ona jest wszystkiemu winna, i że teraz to dziecko, ten bękart, zniszczy jej życie, tak samo jak ona zniszczyła kiedyś życie swojej matce.

Marta popychała jedną ręką trzykołowy wózek, w którym znowu darł się ten przeklęty dzieciak. W drugiej trzymała papierosa. Przed wyjściem z domu Rudiego poprosiła o lampkę koniaku. Tamta kobieta nalała jej całą szklankę i teraz Marta czuła jak trunek rozchodzi się po najodleglejszych zakamarkach jej ciała, jak rozgrzewa ją i łagodzi ból, który odbierał jej chęć do życia. Zanim doszła do gospody zatrzymała się jeszcze w sklepie na końcu wsi. Stara kobieta podała jej butelkę jakiejś bałkańskiej wódki i paczkę maszynek do depilacji.

Kiedy otworzyła oczy była noc. Zapaliła światło i spojrzała na córkę. Nadja nie oddychała. Jej niewiele większe od przedramienia ciałko było zimne i zupełnie nieruchome. Marta patrzyła na nie jakby z niedowierzaniem. Potem spojrzała na swoje ręce i na poduszkę, którą udusiła dziecko.

Wyszła do łazienki. W głowie ciągle jej huczało, czuła mdłości i dziwne odrętwienie całego ciała. Z trudem przełamała maszynkę do golenia i wyjęła z niej wąskie ostrze.

Przecięcie żył rzeczywiście bolało, ale nie aż tak jak to sobie wyobrażała – najgorzej rwała skóra po wewnętrznej stronie nadgarstka. Za to później Marta już nic nie czuła, i pomyślała, że razem z tą ciemną zepsutą krwią uchodzi z niej cała gorycz, całe to zło i nienawiść, którym obdarzała świat.

Wróciła do pokoju i położyła się przy Nadji. Przytuliła policzek do jej rączki, tak jak robiła to czasem, kiedy dziecko zmęczone wielogodzinnym płaczem usypiało. Instynktownie nadsłuchiwała oddechu córki. Nie słyszała go jednak, tak samo jak nie słyszała bicia jej serca. Marta niczego już nie słyszała. Przez moment wydawało jej się jeszcze, że słyszy szum krwi, wypływającej z jej ciała coraz szerszym i szerszym strumieniem… Ale i to wkrótce ustało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki