Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieść o Wilkowie, wsi, która staje na głowie

Edyta Litwiniuk
W Wilkowie, niedaleko Lęborka, pobito już osiem rekordów świata. To jedyna taka wieś w Polsce i na świecie.

Mieszka tu zaledwie 180 osób. Wypada średnio 22 mieszkańców na jeden rekord. Jak do tej pory, bo im marzą się kolejne wyzwania. Ledwie co oficjalnie wpisano do Księgi Rekordów największe drewniane koło na świecie, a już sołtys Leszek Wrzesień przemyśliwuje, co też będą bili za rok. Choć na razie stanowczo odmawia ujawnienia szczegółów.

* * *

Wieś nie jest duża. Prowadzi do niej droga pokryta kruszącym się na poboczu asfaltem. Komu nazwa Wilkowo kojarzy się z serialowymi Wilkowyjami, pewnie znajdzie trochę podobieństw. Jest sklep, jest ławeczka, tylko wioskowych filozofów na niej dziś brak. Może jeszcze odpoczywają po majówce? Przy sklepie duży plac, na którym odbywała się majówka i gdzie można oglądać niemal wszystkie rekordowe osiągnięcia wilkowian. Po lewej stół (nadal rekord), nad nim deska (już nie rekord), obok cegła, przy dachu wiaty wisi najdłuższa na świecie hulajnoga. Po prawej drewniany chodak stoi sobie pod daszkiem, od tego roku ma towarzysza - rekordowe koło.

Dzień po majówce sołtys grilluje z mieszkańcami. Na łące, która dzień wcześniej była miejscem akcji, dziś widok jak po przystanku Woodstock. Na trawie przewracają się plastikowe butelki, opakowania po papierosach, chipsach. Ktoś powoli ładuje na przyczepę drewniane ławy. Udostępniła je sąsiednia gmina Wicko. Może przy nich biesiadować nawet i kilkaset osób, a tyle bez mała bawiło się tutaj dzień wcześniej. Na scenie pojawiła się cała plejada polityków - od wójta gminy Nowa Wieś Lęborska, na terenie której leży Wilkowo, przez burmistrza pobliskiego Lęborka, obu starostów, po posłankę Jolantę Szczypińską, senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk i europosła Jarosława Wałęsę. Dziś zostały po nich tylko wyborcze ulotki na trawie.

* * *

Leszek Wrzesień sołtysem Wilkowa jest od 12 lat. I od tego samego czasu we wsi odbywają się majówki. Skromne początkowo zabawy przerodziły się kilka lat temu w ogromne imprezy, na których bywają politycy i gdzie co roku bije się kolejny rekord świata, a bywa, że i dwa naraz, jak w ubiegłym roku, kiedy nie tylko zrobiono największy chodak na świecie (wymiary: długość 464 cm, szerokość 207 cm, wysokość 263 cm, waga 4450 kg, wykonany przez Sławomira Sarneckiego, mieszkańca Wilkowa), ale też jednocześnie pobito rekord w musztrze paradnej, w której wzięło udział 518 osób. Ziemia tu dorodna. Sama okolica zresztą niczego sobie. Szczególnie teraz, wiosną. Zielone łąki, lasy. Wokół mnóstwo odcieni tej żywej wiosennej zieleni, feeria barw wręcz nieprzyzwoita. Leszek Wrzesień ma 47 lat. Jego rodzice sprowadzili się tu w latach 50. Tu się urodził i wychował. Jego żona pochodzi z oddalonego o 2 km Garczegorza.

- Daleko się nie nachodziłem, tylko do wioski obok. Benzyny też dużo na dojazdy nie poszło - żartuje sołtys.
Jego rodzina zajmowała się uprawianiem ziemi. On też szykował się na gospodarza. Zresztą z zawodu jest rolnikiem. Z tego gospodarskiego przygotowania zostało mu teraz 40 hektarów ziemi, ale odkąd ma biznes w Łebie, już jej nie uprawia. W sezonie trzeba się skupić na doglądaniu interesów. Stąd na hektarach, zamiast żyta czy pszenicy, rosną choinki, bo nimi można się zająć zimą. Zimą też sołtys wymyśla kolejne rekordy do bicia. W długie zimowe wieczory - jak powtarza niezmiennie.

* * *

Tylko ten pierwszy pomysł, na pierwszy rekord w Wilkowie, zrodził się trochę inaczej.
- Zaczęło się od wyjazdu mieszkańców wsi w 2008 roku na wycieczkę do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku - opowiada Leszek Wrzesień.

Zafascynowała ich znajdująca się tam rekordowo długa deska.
- Powiedziałem wtedy: a dlaczego by nie pobić ich rekordu - mówi Wrzesień. - Trochę się z tym pomysłem boksowaliśmy, ale w maju 2009 roku został zrealizowany.

Żeby tego dokonać, trzeba było nieźle się nagimnastykować. Najpierw uprosić nadleśniczego z Lęborka o najwyższe drzewo z jego lasów. Potem to drzewo umiejętnie ktoś musiał ściąć. Najtrudniejsze zaś było przewiezienie ogromnej daglezji do Wilkowa. Trzeba było zbudować specjalny samochód, a przede wszystkim wytyczyć trasę odpowiednią do przetransportowania tego kolosa. Dlatego nie zdecydowano się tego zrobić przez centrum Lęborka, choć tędy byłoby najbliżej. Na lęborskim rondzie Solidarności długa daglezja na pewno by utknęła. W końcu się udało.

- Cały skład od początku drzewa do kabiny miał około 55 metrów. Przewiezienie daglezji trwało około sześciu godzin. Pracowała nad tym masa ludzi - wspomina sołtys.

Drzewo, z którego wycięto rekordową deskę i stół, miało 130 lat. Aż dreszcze przechodzą, jak się pomyśli, że tyle czasu czekało na swoje przeznaczenie. Piłowanie daglezji trwało trzy tygodnie. Sołtys twierdzi, że robiono to dzień i noc, żeby zdążyć przed majówką.

- Pracowaliśmy non stop: muzyka grała, piwo się lało, dziewczyny tańczyły. Oczywiście humorystycznie tak mówię - zaznacza, ale kto go tam wie.

Deska z Wilkowa miała 40 metrów #81 i pół centymetra. Jednak tylko trzy lata Wilkowo cieszyło się tym osiągnięciem. W 2012 roku rekord wrócił do Szymbarku i obecnie wynosi 46 metrów i 53 cm.
Jak do tej pory to jedyny rekord, który Wilkowo dało sobie wydrzeć.

* * *

Sołtys Wrzesień nie kryje, że początkowo współpracownicy i mieszkańcy z niedowierzaniem traktowali jego pomysły, zwłaszcza ten pierwszy. Potem się jednak rozkręcili. Dziś wystarczy jeden telefon, żeby zwołać pół wsi do pomocy.
W 2010 roku Wilkowo wyprodukowało najdłuższą ręcznie formowaną i wypalaną cegłę. Ten rekord, zdaniem sołtysa, był chyba najtrudniejszy.

- Żeby go ustanowić, trzeba było wykonać aż 60 prób - opowiada. - Cegła w trakcie suszenia się kurczy, a przy rekordzie każdy centymetr się liczy. Trzeba było też pilnować, żeby nie popękała. Cegłę wypalono w Lęborku, w cegielni należącej do jednego z mieszkańców Wilkowa. Cegielni już nie ma, ale rekord z nazwą wykonawcy nadal można podziwiać w Wilkowie. Rudobrązowa cegła wmurowana w postument stoi koło stołu i deski. Ma 73 cm długości i poprzednią cegłę rekordzistkę pobiła o centymetr.
Rok później w Wilkowie jechano na najdłuższej hulajnodze świata. To był jeden z warunków ustanowienia nowego rekordu. Hulajnoga, nie dość że musiała być najdłuższa, to jeszcze sprawna. Zrobił ja brat sołtysa - lokalny kowal Jerzy Wrzesień. Teraz hulajnoga (długość 20 metrów, 18 i pół centymetra) wisi przy wiacie, pod którą znajduje się stół.

W 2012 roku w Wilkowie można się było z kolei porządnie najeść, bo rekordem była polewka rybna, którą przygotował Krzysztof Górski, w asyście Adama Gesslera. Z setek kilogramów warzyw i ryb powstało 2586 litrów zupy. Wydano około 10 tys. porcji.
- Zjedzono wszystko, do dna - zachwala sołtys i prosi, żeby podkreślić, że przy każdym rekordzie stara się angażować lokalnych przedsiębiorców. Choć na obcych też nie jest zamknięty. Niech robią rekordy dla Wilkowa, byleby tylko we wsi pozostały. Na tym placu, tu, przy drodze, gdzie kręci się majówka, a sołtysowi marzy się centrum rekordów.

* * *

- Dokładnie to może muzeum rekordów - wyjaśnia Wrzesień i roztacza swoją wizję. - Tu, gdzie jest dawna siedziba straży, w tym oto niewielkim budynku, będzie sklepik, w którym można będzie kupić miniatury naszych rekordów. Będą minikoło, malutka hulajnoga czy pomniejszony chodak. Do tego informacja, kiedy rekord pobito, ile on wynosi i kto to zrobił. Wszystko po to, żeby turyści mieli ciekawą pamiątkę - opowiada.

Najpierw trzeba jednak wieś rozpropagować, bo teraz niewielu o niej słyszał. Chociaż jak mówi Dionizy Zejer, kontroler wszystkich kontrolerów z Towarzystwa Kontroli Rekordów Niecodziennych, który od lat oficjalnie zatwierdza wilkowskie rekordy: - Nie ma drugiej takiej miejscowości w Polsce i na świecie, żeby miała tyle rekordów. To rekord sam w sobie.

Żeby te rekordy jakoś upublicznić, sołtys chce ściągnąć do wsi więcej ludzi. Na razie umyślił postawić wielką tablicę z informacją, że jest takie Wilkowo i co się tu znajduje. Tablica ma stanąć przy drodze nr 214, wiodącej z Lęborka do Łeby.
- Podejrzewam, że jeśli przyjedzie 10 procent osób, które jadą do Łeby, to w Wilkowie będzie tłoczno - rozmarza się sołtys.
W Wilkowie chcą też na stałe zatrudnić kustosza do wilkowskiego muzeum rekordów. Mają już zresztą samozwańczego kustosza, pana Wacka. Pan Wacek opowiada turystom, którzy trafią do Wilkowa, o rekordach i o wsi.

- Mamy osobowość prawną jako kółko rolnicze, trzeba będzie kupić kasę fiskalną i można działać - mówi Wrzesień. Dodaje, że zarobione w ten sposób pieniądze można by przeznaczyć na upiększenie wsi i na przyszłe majówki. Wieś sama też się może z tymi rekordami rozkręcić. Co prawda agroturystyki żadnej tu jeszcze nie ma, ale jak się pojawią turyści, to i agroturystyka będzie. Można organizować przejażdżki konne, można sprzedawać mleko, masło czy śmietanę. Bo teraz wieś na majówce i swoich rekordach nie zarabia. Trzeba opłacić wykonawców. W tym roku grała grupa Bayer Full i, zdaniem sołtysa, "dali czadu". Do tego są inne koszty.

- Dobrze, jak wyjdziemy na zero.
Czy coś się, wraz z tymi majówkami, przez 12 lat we wsi zmieniło?
- Wieś nam wypiękniała. Jest ładniej, estetyczniej - mówi sołtys.
- Nie głupio tak panu podkradać innym ich rekordy? Może lepiej jakiś swój unikatowy ustanowić? - podpytuję sołtysa.
- A pewnie, że nie głupio. Rekordy są od tego, żeby je pobijać. Tych kategorii tak naprawdę nie ma wiele. Czasem trzeba się natrudzić, żeby wymyślić. A my wolimy je pobijać niż ustanawiać. W tym cała zabawa.

* * *

Przy drodze obok przyszłego muzeum rekordów w Wilkowie stoją do góry korzeniami drzewa.
- Na temat tych drzew są dwie prawdy - słyszę. - Jedna humorystyczna, którą opowiadam, jak ktoś pyta: że w nocy pojechaliśmy z chłopakami nakopać drzew, a że było ciemno, to wsadziliśmy je odwrotnie, bo nie było widać, i tak już zostało. A tak naprawdę to jest tak, że Wilkowo staje na głowie, a drzewa mają to symbolizować. To mała wioseczka, a my mamy takie rekordy, jakich świat nie widział - kończy Leszek Wrzesień.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki