Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oby Polska nie zorganizowała mistrzostw w zabijaniu na drogach

Jarosław Popek
Co będzie najważniejsze podczas Euro 2012, pomijając wątek sportowy? Gdyby zorganizować szybki quiz, okazałoby się, że większość odpowie: bezpieczeństwo i komunikacja. Oczywiście osoby "ankietowane" będą miały na myśli ewentualne problemy ze stadionowymi bandytami i liczbę kilometrów wybudowanych autostrad. Mało komu przyjdzie do głowy, by te dwa problemy połączyć w jeden: bezpieczeństwo na drogach.

Na mistrzostwa przyjedzie do Polski sporo kibiców. Wielu z nich podróżować będzie samochodami, bo tak, w każdym cywilizowanym kraju, podróżuje się najwygodniej. Ale ci kibice kierowcy nie wjadą do cywilizowanego kraju. Wjadą do Polski, gdzie jazda samochodem to horror.

Tak się złożyło, że w miniony weekend, kiedy trwała "zmasowana akcja kontroli policyjnych na polskich drogach", wracałem z Zakopanego. Przez 700 kilometrów jazdy zauważyłem... trzy patrole policji. Przypominam: w weekend WZMOŻONYCH kontroli.

Efekt tej akcji? Ponad 700 wypadków, 70 osób zabitych i 2 tys. pijanych kierowców zatrzymanych. Powody takiego stanu rzeczy są pewnie różne, ale narzekania kierowców, podających stan dróg w naszym kraju jako główną przyczynę wypadków, coraz bardziej mnie irytują. Dla mnie najważniejszy powód jest jeden: choć większość Polaków jeździ rozsądnie, to nie potrafimy wyeliminować z grona kierowców wariatów, idiotów i potencjalnych morderców.

Gdy kierowca w naszym kraju jedzie zgodnie z przepisami, jest uważany przez innych za kretyna. Trąbi się na takiego, bluzga, wymachuje rękami. A przodują w takich zachowaniach kierowcy tirów, którzy nic sobie nie robią często nawet z czerwonych świateł. Nie wszyscy dobrzy kierowcy wytrzymują presję tej zapalczywej mniejszości. Zaczynają łamać przepisy, by nie narażać się na kolejne obelgi.

Wróćmy jednak do Euro. Przyjadą do naszego kraju kierowcy przyzwyczajeni do innej kultury jazdy. Gdy nie będzie autostrad i będą zmuszeni jechać "normalnymi" drogami, mniej zdziwi ich stan nawierzchni (na te najgorsze mało który się zapuści), bardziej natomiast np. liczba fotoradarów w szczerym polu i widok żwawo mijających te fotoradary ciężarówek. Porządni kierowcy będą także potencjalnymi ofiarami wypadków, choć na pewno znają zasadę ograniczonego zaufania. W Polsce jednak obowiązuje zasada braku jakiegokolwiek zaufania do kogokolwiek na drodze.

Zastanawiam się, czy nie będzie dla nas największym wstydem, gdy się okaże, że w ciągu dwóch tygodni imprezy zginie na polskich drogach np. tylu kibiców, ile osób zginęło w Polsce w ostatni weekend (choć, oczywiście, nikomu nic złego nie życzę)? Może warto się zastanowić nad tym problemem już dziś? Wydaje mi się, że jest to problem, który powinien zjednoczyć nawet najgorszych politycznych wrogów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki