Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie rozbijać wspólnoty - rozmowa z dominikaninem ojcem prof. Jackiem Salijem

Redakcja
Prof. Jacek Salij
Prof. Jacek Salij Robert Kwiatek/Archiwum
Dlaczego patriota nie może być człowiekiem kłótliwym i zdradzać żony, jak manifestować miłość do ojczyzny w czasach pokoju i dobrobytu, czym się różni dobry i zły zaścianek - wyjaśnia dominikanin ojcem prof. Jackiem Salijem w rozmowie z Marcinem Mindykowskim.

Jakie Ojciec widzi dziś największe zagrożenia dla patriotyzmu?
Żyjemy w czasach, kiedy kryzys dotknął chyba wszystkie domy duchowe. Nie tylko na-szego przeżywania ojczyzny, ale również rodziny i Kościoła.

Co jest jego źródłem?
Mentalność europejską zdominował dzisiaj indywidualizm. Czyni on nas ślepymi na wartość i znaczenie wspólnoty - traktujemy ją niemal jako zło konieczne, jako siłę zaborczą i czynnik represywny. Wydaje się, że źródłem współczesnego indywidualizmu jest oświeceniowa idea umowy społecznej, przeciwstawiająca poszczególnego człowieka wspólnotom, do których on należy i które współtworzy. W myśl tej teorii, wspólnota zawsze ograbia swoich członków z części ich praw - zwolennik indywidualizmu traci więc zrozumienie dla dobra wspólnego. Krytykując indywidualizm, musimy się jednak wystrzegać błędu kolektywizmu, czyli nie próbować promować wspólnoty kosztem jej członków.

Jakie jest więc optymalne rozwiązanie?

Personalizm. Głosi on, że wspólnota jest wcześniejsza od swoich członków, a ponieważ jej cementem może i powinna być miłość, najbardziej naturalną relacją między wspólnotą i poszczególnymi jej członkami jest wzajemna harmonia. Wbrew kolektywizmowi zakłada też, że wspólnota istnieje dla człowieka, a nie odwrotnie - i powinna być wobec niego służebna.

Wiele osób dystansuje się też od miłości do własnej ojczyzny, nie chcąc być posądzonymi o nacjonalizm.

Ale przecież między nacjonalizmem a patriotyzmem jest mniej więcej taka różnica jak między piekłem a ziemią! Nacjonalizm jest niewydarzoną, bo niedomyślaną i niedopracowaną formą miłości ojczyzny. Świetnie umiał to pokazać Cyprian Norwid: "Oni - mówił o polskich nacjonalistach - kochają Polskę jak Pana Boga, i dlatego zbawić jej nie mogą, bo cóż ty Panu Bogu pomożesz?". Taka fałszywa miłość ojczyzny musi zarazem być miłością jałową. Nacjonalizm to postawienie "dobra" swojego narodu ponad Bogiem i prawem moralnym, czynienie egoizmu narodowego naczelną zasadą moralności politycznej. Gruntownie inny jest patriotyzm, czyli prawdziwa miłość ojczyzny. Jak pisał Norwid: "Szlachetny człowiek nie mógłby wyżyć dnia jednego w ojczyźnie, której szczęście nie byłoby tylko procentem od szczęścia Ludzkości".

Co jeszcze powstrzymuje nas przed manifestowaniem przywiązania do własnego kraju?

Współcześni Polacy, chyba jak nigdy przedtem, zaczynają sobie przypisywać wszystkie możliwe słabości i przywary, jakie znajdują się w nieżyczliwych stereotypach funkcjonujących na nasz temat w innych społeczeństwach. Wystarczy dowolnego dnia przejrzeć internetowe komentarze aktualnych wydarzeń w naszym kraju, a dowiemy się, że Polacy (często: Polaczki) to głupole, cwaniaki, złodzieje, niedorajdy, hipokryci, nieudacznicy, a Polska to jeden wielki zaścianek, nietolerancja, ksenofobia, korupcja i nie wiem co jeszcze.

Dlaczego tak lubimy wmawiać sobie tę zaściankowość i kołtunerię?

Sytuacja, w której dobrowolnie i bez żadnego przymusu przejmujemy na swój temat poglądy naszych wrogów, a w każdym razie ludzi nam nieżyczliwych - jest dla mnie niepojęta. Proszę zauważyć bezmiar autoagresji, jaką zbiorowa świadomość Polaków wkłada w te dwa wyrazy. Znamienne, że pojęć tych nigdy nie odnosimy do ludzi czy środowisk innej narodowości. Kołtuneria jest wyłącznie rodzima, mentalność zaściankową zarzucić można tylko Polakom. Ciekawe, czy w jakimkolwiek języku znajdziemy analogiczne narzędzia, przeznaczone jedynie do samobiczowania własnej grupy społecznej.

W co dokładnie wymierzony jest ich oręż, jak Ojciec je rozumie?
Zaściankowość - ta, o którą tak chętnie Polacy oskarżają swoje społeczeństwo - to irracjonalna odmowa współuczestnictwa w rozwoju. Czyli zbyt łatwa zgoda na to, że nie mamy żadnego wpływu na wydarzenia w tak zwanym wielkim świecie, obojętność na to, co się dzieje poza środowiskiem, do którego przywykliśmy, oraz aktywne zamykanie się na wszelkie, choćby najbardziej pozytywne, wpływy z zewnątrz, dobrowolne zasklepianie się w zacofaniu i ciemnocie. Nie jest oczywiście tak, żeby "zaścianek" zawsze wart był zachowania i obrony. Tutaj powinno się liczyć przede wszystkim poczucie rzeczywistości oraz reguły rozumu. Nie otwierać się na wartości pozytywne tylko dlatego, że płyną one z zewnątrz - to nie jest konserwatyzm, to jest zwyczajna głupota. Nie wszystko jednak, co nowe, jest wartością pozytywną. Nie wolno tego co nowe ani tego, co przyjęli już wszyscy, przyjmować bezmyślnie - tylko dlatego że takie są "współczesne standardy".

Jak więc reagować na to "samostygmatyzowanie" się naszego społeczeństwa?

Po pierwsze, protestujmy, ilekroć ktoś pozwala sobie dzielić nasze społeczeństwo na ciemną, katolicką, nacjonalistyczną większość i oświeconą mniejszość. Takie stereotypy nie tylko są niezgodne z prawdą, one w przyszłości mogą prowadzić do jakiejś wielkiej krzywdy. Po drugie, w miarę możliwości starajmy się reagować na niesprawiedliwe stereotypy, jakie na nasz temat rozsiewają inni, zwłaszcza w mass mediach. W ten sposób możemy na co dzień realizować swój patriotyzm.

Jak jeszcze możemy w sposób praktyczny okazywać swoją miłość do ojczyzny?

Patriotyzm wymaga najszczególniej dwóch postaw - wierności i ofiarności, choć ich potrzeba w zasadzie ujawnia się dopiero w sytuacjach za-grożeń i klęsk. Dzisiaj więc patriotyzm to troska o język ojczysty, jego piękno, czystość i bogactwo. To również "wkorzenianie" siebie oraz następnego pokolenia w ojczystą kulturę, karmienie się tym, co w niej najszlachetniejsze. To poznawanie historii ojczystej, wydobywanie z niej pięknych kart, ale również nazywanie po imieniu zła, jakie miało w niej miejsce. Ogromnie ważne jest również dbanie o to, aby w Polsce były realizowane dobre prawo i dobre obyczaje.
Jakie są cechy dobrego patrioty?
Miłość ojczyzny żąda od nas tego, żebyśmy starali się być ludźmi dobrymi. Toteż pytania typu "Czy patriotą może być rozpustnik, złodziej, człowiek kłótliwy, niedotrzymujący obietnic?" itp. są pytaniami retorycznymi. Patriotyzm jest elementem etyki, a nie sztuki. W sztuce chodzi o dobro naszego wytworu - stąd nawet człowiek niemoralny może tworzyć wybitne dzieła sztuki, bo tutaj najważniejsze są talent i doświadczenie. Patriotyzm w sensie ścisłym jest cnotą, a zatem winien być wewnętrznie dobry - jego fundamentem musi być choć elementarna prawość moralna.

Polski patriota powinien być katolikiem?

Odwrotnie: katolik powinien być patriotą. Tutaj obowiązuje zasada: "Katolicyzm nie powinien być z miłości ojczyzny, ale patriotyzm z miłości Boga". Prawdziwy patriotyzm bardzo troszczy się o to, żeby również wyznawcy innych religii czuli się w naszej ojczyźnie jak we własnym domu.

Często zwraca Ojciec też uwagę na potrzebę budowania wspólnoty.

Tak, bo ojczyzna - jak każdy dom duchowy - to miejsce, w którym jestem naprawdę u siebie. To mieszkanie osób sobie bliskich i wzajemnie się wspomagających, wśród których zawsze znajdzie się ktoś, na kogo można liczyć. To wre-szcie miejsce bezpieczeństwa, gdzie nie dochodzą - albo przynajmniej mają utrudniony dostęp - różne siły nam nieprzyjazne. Pod tym względem brakuje nam tak wiele, że niemal wstyd o tym mówić. Przypomnę robiące wrażenie spostrzeżenie Józefa Wittlina: "To chyba nie tylko przypadek, że osnową dwóch naczelnych arcydzieł polskiej poezji: epickiej i komediowej, jest - kłótnia. Zarówno w »Panu Tadeuszu», jak i w Fredrowskiej «Ze-mście» dobrzy i zacni Polacy kłócą się na umór z dobrymi i zacnymi Polakami". Oczywiście wspólnota narodowa nie wyklucza podziału na partie, konfliktów, ścierania się, ale wszystko to musi się kierować ku dobru wspólnemu, a nie rozbijaniu społeczeństwa.

Jak przekonać młodych ludzi, że patriotyzm to coś więcej niż patetyczne uroczystości w rocznice wydarzeń historycznych?

Ksiądz Tischner zwracał uwagę, że pytania o przeszłość mają swoją wartość, ale nie oddają w pełni dynamiki pojęć takich jak "lud", "naród" i "ojczyzna". Te pojęcia nie tyle określają pamięć, co wyrażają jakąś wspólnotową nadzieję. Nigdy dość przypominania, że chory byłby to patriotyzm, który nie myślałby o dobru przyszłych pokoleń.

I znaczenie patriotyzmu w dobie dominacji ponadnarodowych organizacji nie powinno maleć?
Już Zygmunt Krasiński umiał pokazać, że wyrzeczenie się własnego narodu pod pozorem wejścia w jakąś wspaniałą wspólnotę byłoby z naszej strony poddaniem się pokusie diabelskiej. Nasza przynależność do ludzkości dokonuje się nie przeciwko, ale poprzez przynależność do narodu. Zresztą - Krasiński mówił o tym wielokrotnie - każdy naród istotnie wzbogaca wspólnotę narodów. To dlatego rozbiory Polski były nie tylko aktem zbrodniczej niesprawiedliwości wobec naszego narodu, ale również krzywdą wyrządzoną całej chrześcijańskiej Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki