MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma żadnej reguły

Roman Nowosielski
Roman Nowosielski
Roman Nowosielski Robert Kwiatek/Archiwum
Z mec. Romanem Nowosielskim rozmawia Dorota Abramowicz

Czy spółka Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich, kontrolowana przez Prokom Investments Ryszarda Krauzego, ma prawo do cennych nieruchomości w Gdyni i wysokiego odszkodowania?
Trudno, nie znając dokładnie stanu faktycznego sprawy, wydawać jednoznaczną opinię. Jeśli jednak spółka Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich była wpisana przed wojną jako spółka akcyjna do Rejestru Handlowego RHB (gdzie zawarte były dane o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością i spółkach akcyjnych) i nie została z niego wypisana, to nadal istnieje. Wystarczyło więc skupić przynajmniej 10 procent akcji, zwołać walne zebranie i wystąpić o reaktywację.

Czy podobnie nie było ze spółką Giesche, której akcje, wykupione po wojnie od Amerykanów, trafiły na rynek kolekcjonerski i stały się podstawą do poważnych roszczeń wobec państwa?
Sprawę spółki Giesche znam wyłącznie z doniesień prasowych. Obowiązuje jednak zasada, że reaktywując spółkę, należy przedstawić akcje nabyte w celach komercyjnych, a nie kolekcjonerskich. Jeśli osoby, które sprzedały akcje, miały prawo do spółki, kupujący mogą ją reaktywować.

I automatycznie stają się właścicielami przedwojennego majątku?
Każdy taki przypadek jest rozpatrywany indywidualnie przez sąd. Nie jest tak, że pozytywna bądź negatywna decyzja w jednej sprawie przekłada się automatycznie na inne.

Gdzie popełniono błąd, dopuszczając do takiej, jak gdyńska, sytuacji?
Nie wiem, czy można mówić o błędzie. Państwo po wojnie zabierało, co mogło, obowiązywała zasada własności społecznej. Każda władza dyktatorska pozbawia własności prywatnej, bo wie, że jeśli człowiek ma coś własnego, to mniej się boi. I może kontrolować władzę. Dlatego powinna obowiązywać zasada - jeśli ktoś był właścicielem, nadal nim zostaje.

W tym jednak przypadku właścicielem został Ryszard Krauze, który wszedł w posiadanie przedwojennych akcji na okaziciela...
...skupując je od poprzednich akcjonariuszy. Teraz jednak trzeba wykazać, że osoba sprzedająca akcje tej własności nie utraciła. To bardzo pracochłonne działanie, a decyzje sądu będą dotyczyć odrębnie każdej nieruchomości. Trzeba na przykład sprawdzić, czy ktoś inny nie stał się właścicielem przez zasiedzenie. Albo - jeżeli nikt się daną nieruchomością nie zajmował do 1956 roku - czy nie doszło do jej opuszczenia.

Długo to może potrwać?
Bardzo długo. I pamiętajmy, że nie ma żadnej reguły, każda sprawa jest inna.

Rozmawiała Dorota Abramowicz

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki