Co więcej, połowa pomorskich parlamentarzystów nie ma na swoim koncie ani jednego oficjalnego wystąpienia dotyczącego problemów Pomorza. A znaczna część pozostałych, jak już się wypowiada w sprawach związanych z regionem, to najczęściej w interesie pojedynczych firm, instytucji, ewentualnie samorządów.
- Od początku kadencji na forum Sejmu o sprawach wszystkich regionów dyskutowano niemal 350 razy - mówi Adrian Łaźniewski, reprezentujący serwis PDC. - Tymczasem frazy związane z województwem pomorskim pojawiają się w zaledwie ok. 30 wypowiedziach.
Również zakres tematyczny wystąpień był dość ograniczony. - Województwo pomorskie pojawiało się w wypowiedziach wygłaszanych z mównicy sejmowej głównie w kontekście podpisania z Federacją Rosyjską umowy o małym ruchu granicznym - twierdzi Łaźniewski.
Do spraw mieszkańców Pomorza zdążył wówczas nawiązać nawet minister spraw zagranicznych (a zarazem poseł z Bydgoszczy) Radosław Sikorski (PO).
- Drugim tematem była prywatyzacja Lotosu, która poruszana była podczas debaty nad obywatelskim projektem ustawy o zachowaniu przez państwo polskie pakietu większościowego tej spółki - dodaje Adrian Łaźniewski.
Raport. Pomorscy posłowie w internecie. Kto jest aktywny a kogo w sieci nie ma?
Podkreśla on, że posłowie przywoływali przykład Pomorza również przy okazji dyskusji nad niesprawiedliwym sposobem podziału środków z tzw. funduszu zapasowego pomiędzy regionalne oddziały NFZ. Województwo pomorskie było wskazywane jako jedno z poszkodowanych. Chodzi o ok. 600 mln zł dodatkowych środków, jakie fundusz rozdzielił między trzy województwa: mazowieckie, śląskie i właśnie pomorskie. Z tych trzech regionów Mazowsze otrzymało zdecydowaną większość, bo 538 mln zł. Natomiast Pomorze i Śląsk odpowiednio 41 mln zł oraz 15 mln zł. Co ciekawe, ten temat jako pierwszy podjął parlamentarzysta... ze Śląska.
Piotr Chmielowski (RP), rybnicki poseł z Ruchu Palikota, dopytywał o decyzję prezesa NFZ już w trakcie debaty po expose premiera Tuska. Dopiero po tym posiedzeniu posypały się oficjalne interpelacje. Wśród nich także ta autorstwa pomorskiej posłanki Krystyny Kłosin (PO). Parlamentarzystka dopytywała w niej ministra zdrowia, czy w przyszłości zamierza uwzględniać przy podziale pieniędzy na zdrowie także czynniki demograficzne oraz epidemiologiczne regionów.
Posłanka Kłosin jest jednym z "wyjątków" na tle ogólnej statystyki. Poza "zdrowotnymi" interpelacjami interweniowała również w przypadku likwidacji terenowych delegatur Ministerstwa Skarbu Państwa, zagrożenia ekologicznego ze strony wraku Stuttgarta (jako pierwsi alarmowaliśmy o tym na naszych łamach) czy... zbyt małej liczby pacjentów kierowanych na oddziały leczące skazanych za przestępstwa na tle seksualnym (jedna z takich placówek mieści się w Starogardzie Gdańskim).
Z analizy sejmowych dokumentów wynika, że częściej sprawy regionu oficjalnie poruszają posłowie okręgu gdyńsko-słupskiego niż gdańskiego.
Wśród najaktywniejszych parlamentarzystów znajduje się Jerzy Budnik (PO). Każde z jego zapytań i zdecydowana większość interpelacji ma swoje źródło w konkretnej sytuacji na Pomorzu. Budnik dopytywał m.in. o trasę kaszubską czy możliwość przekazania terenów wojskowych pod rozbudowę wejherowskiej skarbówki. Poprzez interpelację poseł lobbował też za projektem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, którego celem ma być pielęgnacja języka kaszubskiego.
Na forum sejmowym dziedzictwo Kaszub opisywała również członkini władz ZKP posłanka Teresa Hoppe. Niestety, poza jednym oświadczeniem w tym temacie parlamentarzystka nie wykazała się żadną inną aktywnością.
Politycy chętniej kontaktują się z wyborcami przez internet
Kancelaria Sejmu nie odnotowała też jak dotąd żadnej interpelacji ani zapytania autorstwa Katarzyny Hall, minister edukacji w pierwszym rządzie Donalda Tuska. Choć gdańska posłanka wykazuje dużą aktywność na swoim blogu i Twitterze, to poruszane tam kwestie nie przekładają się na oficjalne druki sejmowe.
Podobnie jest w przypadku jej partyjnego kolegi, posła Tadeusza Aziewicza (PO).
- Interpelacje czy zapytania to narzędzie głównie opozycji - twierdzi poseł z Gdyni. - Nie warto nadużywać tych instrumentów. Jeżeli mam możliwość zadania pytania w ważnych dla Pomorza sprawach podczas zebrania komisji, to to robię - zastrzega polityk PO.
Również Jarosław Sellin (PiS) tłumaczy znikomą liczbę interpelacji aktywnością podczas zebrań komisji: - Komisja ds. UE, do której należę, to jedna z najintensywniej pracujących komisji sejmowych, a w dodatku jedna z ważniejszych. To podczas jej zebrań opiniujemy projekty ustaw wdrażających prawo europejskie i to tu rozmawiamy o tak istotnych kwestiach, jak np. kwoty połowowe rybaków - zastrzega poseł prawicy.
Inaczej tłumaczy się Piotr Bauć z Ruchu Palikota: - To jak wołanie do Pana Boga o deszcz. Co z tego, że napiszę interpelację czy wygłoszę mowę z sejmowej ambony? Wolę rozwiązywać problemy tu, na Pomorzu - podkreśla w rozmowie z nami.
Tymczasem w tej kadencji Sejmu rzadziej niż o problemach Pomorza mówiło się tylko o Kujawach, Dolnym Śląsku i Pomorzu Zachodnim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?