Przypadkowym producentem dzieła jest mój kolega, który całkiem niedawno zamontował kilka kamer pokazujących podwórko. Coś go podkusiło, by część z nich umieścić na klatce. Okazało się, że warto.
Ciężko będzie bohaterce mrocznej przygody, gdy znajomi rozpoznają twarz. Niewyszukane żarty i głupie miny nie pozwolą zapomnieć o marcowym happeningu.
Ów incydent trudno uznać za specjalnie niebezpieczny (pod warunkiem, że żądni sławy naśladowcy nie pójdą w jej błotniste ślady). W końcu ktoś posprząta. Niesie on jednak szalenie groźne przesłanie - stajemy się społeczeństwem kontrolowanym na każdym kroku. Już nawet nie można się spokojnie wy..ać na klatce schodowej.
Coraz częściej słyszymy o podsłuchach i mnożących się służbach, które pragną wiedzieć o nas wszystko. Panowie w ciemnych okularach najchętniej zamontowaliby szpiegowskiego chipa w naszych głowach. W przyszłości pewnie spróbują dobrać się do fal mózgowych.
Jako miłośnik amerykańskich filmów sensacyjnych doskonale pamiętam historie przedstawiające możliwości satelitów Ziemi. Pokazywano pojedyncze rejestracje samochodowe odczytane z kosmosu. Uważałem wtedy, podobnie jak wielu moich kolegów, że scenarzyści z Hollywood troszeczkę oszaleli. Po latach, gdy znalazłem w internecie obrazki przedstawiające mój skromny dom, sfilmowany z ogromną precyzją przez tajemnicze urządzenia z orbity, zmieniłem zdanie.
Komu to wszystko służy? Na pewno nie nam, prostym obywatelom. Od lat odnoszę wrażenie, że wszelkie wojny informacyjne toczą między sobą polityczno-biznesowe elity, dla których jesteśmy jedynie tanimi wyrobnikami. Zależy im, byśmy regularnie napędzali rynek zakupami i marnie opłacaną pracą.
W doniesieniach medialnych dostajemy tylko namiastkę prawdy. Do dziś na przykład nie wiem, jakie są korzyści z uczestnictwa Polski w wojnach w Iraku i Afganistanie. I pewnie nigdy się nie dowiem.
Mój kolega, który zarejestrował mało wyrafinowaną scenę, ma dużo szczęścia. Wyobraźmy sobie, że pani z klatki jest groźną terrorystką namierzaną przez izraelskiego drona. Z centrali pada rozkaz likwidacji. Niestety, obiekt się nerwowo przemieszcza. Dopiero gdy na chwilę staje (my wiemy, że kuca), można odpalić rakietę. Gdyby akcja działa się w USA, kamienica zostałaby rozwalona w drobny mak. W naszej szczęśliwej wersji pani podciąga spodnie i pozostawia duży niesmak. Jak dobrze mieszkać w Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?