Na Konopnickiej w Malborku kierowcy wjeżdżają na chodnik, by ominąć spowalniacz. Próg bezpieczeństwa został przekroczony?

Montaż progów zwalniających w Malborku był jednym z elementów programu mającego poprawić bezpieczeństwo na miejskich drogach. Miasto pozyskało na to unijne fundusze, dzięki którym mogło rozbudować infrastrukturę pod kątem potrzeb rowerzystów. Na przełomie 2017 i 2018 r. tam, gdzie na ulicach nie było miejsca na ścieżki rowerowe, zastosowano garby jako elementy uspokojenia ruchu. Założenie było takie, że rowerzyści, którzy wcześniej poruszali się jezdnią z duszą na ramieniu, mieli poczuć się pewniej obok wolniej jadących samochodów.

Te „spowalniacze” przez lata zostały jednak przez kierowców znienawidzone. A tam, gdzie się da, są ignorowane. Taka sytuacja jest na ul. Konopnickiej. W okolicy pawilonu handlowego progi, zamiast gwarantować bezpieczeństwo, stwarzają poważne zagrożenie dla pieszych. Auta chętnie omijają tę przeszkodę, wjeżdżając na chodnik. Wcześniej ustawiony był tam słupek, ale nie zdał egzaminu, bo wciąż był przewracany i niszczony. Później o porządek na ulicy dbał… ciężki betonowy kosz na śmieci. Teraz na skraju chodnika nie ma ani słupka, ani pojemnika. Są samochody.

PRZECZYTAJ TEŻ: Remont na ul. Grunwaldzkiej i pl. 3 Maja w Malborku potrwa trochę dłużej

Nie trzeba stać stać tam 24 godziny na dobę, by to zauważyć. Wystarczy parę minut, by zobaczyć auta wjeżdżające na wąski polbruk. Jak tłumaczy magistrat, nie ma tam mowy o ustawieniu barierek, które powstrzymałyby zmotoryzowanych.

Była już interwencja w tej sprawie właścicieli lokali handlowych, że nie mogą wjechać i wyjechać – mówi nam Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

Może więc trzeba... zwolnić spowalniacz, skoro nie spełnia swojej roli.
- Próg ma rację bytu, może nie w 100 proc. spełnia zadanie, ale nikt jadący z góry, czyli od strony Osiedla Południe, go nie objeżdża. Robią to jadący z dołu, od ul. Mickiewicza, też to zauważyłem. Ale generalnie szybkość pojazdów jest zmniejszona. Nie da się zrobić tak, by wszyscy byli zadowoleni – uważa Józef Barnaś.

Swoje zdanie na ten temat ma burmistrz Marek Charzewski. Zmotoryzowani już dawno okrzyknęli go „ojcem progów”, które według nich powinny po wsze czasy nosić jego imię. Włodarz uważa, że wina leży po stronie kierowców, nie infrastrukturze drogowej.

Z parkowaniem w niedozwolonych miejscach mamy kłopot w mieście, z przejeżdżaniem na czerwonym świetle i tak dalej – słyszymy od Marka Charzewskiego. – Nie zdemontujemy przecież połowy progu, by w jedną stronę był, w drugą nie. Nie możemy tego zrobić. Tu trzeba znaleźć rozwiązanie, jak zmusić kierowców, by nie wjeżdżali na chodnik, ale jednocześnie nie odciąć wjazdu do sklepów.

Wiceburmistrz deklaruje, że przyjrzy się sprawie, bo, jak podkreśla, bezpieczeństwo jest najważniejsze.
- Znamy właścicieli lokali użytkowych, spróbujemy wspólnie z nimi rozwiązać problem, by oni mieli zapewniony dojazd, a jednocześnie piesi byli bezpieczni – zapewnia Józef Barnaś.

Cała ul. Konopnickiej jest naszpikowana elementami uspokojenia ruchu: są wyniesione skrzyżowania i wysepki, nie tylko kontrowersyjne muldy pod kołami.
To właśnie niedaleko problematycznego progu znajduje się motoryzacyjny hit Malborka, czyli minirondo. Jedni nazywają je pieszczotliwe „berecikiem”, inni mniej przyjemnie – „krowim plackiem”. Ale większość narzeka, że to jedno z tych rozwiązań, które tylko utrudniają życie. Regularnie pojawiają się postulaty jego usunięcia.

Rozważaliśmy już dawno sprawę tego „berecika”, bo tzw. trwałość projektu już minęła. Ale pomyśleliśmy, jeśli to rondo zlikwidujemy, to w jaki sposób ktoś zawróci? Na rondzie ma prawo, a tak musiałby sporo nadkładać drogi – tłumaczy Józef Barnaś.