Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Opowieści na Wyspie Spichrzów

Mieczysław Abramowicz
Mieczysław Abramowicz
Mieczysław Abramowicz Adam Warżawa/Archiwum
Jestem człowiekiem małej wiary. Nie wierzę, by udało się w Gdańsku, w kilka miesięcy, doprowadzić Wyspę Spichrzów do takiego stanu, by mogła stać się "atrakcją historyczno-turystyczną" na rocznicowe miesiące 2009 roku.

Rację ma Jarosław Zalesiński, że "zjedzie do nas cała Europa", i że to wstyd, aby w samym sercu Gdańska istniało takie szkaradzieństwo. Myślę jednak, że to szkaradzieństwo, jakim dziś jest Wyspa Spichrzów, przywita w niezmienionym kształcie "całą Europę", która zjedzie się na obchody dwudziestolecia pierwszych wolnych wyborów w bloku wschodnim, siedemdziesiątej rocznicy pierwszego Kindertransportu gdańskich dzieci żydowskich i siedemdziesiątej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej, bo ani do maja, ani do września nic dużego na Wyspie nie da się już zrobić. Może więc coś małego, co nie wymagałoby dużych nakładów sił, środków (w tym finansowych) i czasu?

Może można by - jak proponuje Stefan Chwin - umieścić na Wyspie "otwartą ekspozycję historii miasta", "żywe albumy" z serii "Był sobie Gdańsk"? To oczywiście jest możliwe. Wykonanie dużych, wodoodpornych plansz z powiększeniami zdjęć dawnego Gdańska nie jest dziś specjalnym kłopotem. Fotografii (już w wersji elektronicznej, co ułatwia sprawę) jest bardzo dużo, myślę, że dysponenci praw do tych fotografii udostępniliby je bez zbytnich ceregieli.

Przygotowanie projektów, druk i montaż takich plansz też nie jest trudne i czasochłonne. Nie jest jednak tanie. Ale zapewne i ten problem udałoby się pokonać wspólnymi siłami Marszałka Województwa i Prezydenta Miasta. Zapewne i jako taki porządek udałoby się zaprowadzić na Wyspie przed "zjazdem całej Europy"; w końcu posprzątanie śmieci, ustawienie prowizorycznych, choć solidnych barierek w miejscach szczególnie niebezpiecznych, a nawet zorganizowanie stałej (od maja do września) ochrony miejsca ekspozycji (wystarczy trzech strażników miejskich) - to wszystko jest chyba w zasięgu Miasta. Więc wygląda na to, że taką Chwinową "otwartą ekspozycję" dałoby się urządzić na Wyspie szybko.
Pytaniem jest tylko, kto miałby to wszystko zrobić? Może biuro promocji Gdańska? Może gdańscy przewodnicy? Może ochotnicy z któregoś z licznych portali miłośników Gdańska?
Pewnie ktoś by się znalazł. Ustawilibyśmy więc na Wyspie Spichrzów otwartą galerię z fotografiami Gdańska "sprzed" i "po", opatrzylibyśmy fotografie stosownymi podpisami: "Tutaj - szanowni turyści z "całej Europy" - było serce tysiącletniego Gdańska, tu tętniło życie, tu przeładowywano statki, tu zarabialiśmy krocie, a później wszystko się skończyło".

Może jeszcze rozwiesilibyśmy na Deo Gloria, ostatnim ocalałym spichlerzu Wyspy, olbrzymi ekran, na który rzucałoby się nostalgiczne filmy z przedwojennego Gdańska. Byłoby fajnie. Zapewne nawet cieszyłoby się to pewnym powodzeniem; ja sam poszedłbym obejrzeć wystawę na Wyspie, bo bardzo lubię stare fotki. Obejrzałbym, przeczytałbym, poprzewracałbym się na wykrotach i pomyślałbym: "Trochę mało".
Więc może do pomysłu Chwina dodać jeszcze coś?
Na przykład... Chwina. Między innymi.

Jest w Gdańsku wiele osób, które o naszym mieście piszą od lat i potrafią o naszym mieście przepięknie opowiadać. Myślę, że zalicza się do nich również Stefan Chwin. I wiem też, że w Gdańsku już od lat wielkim powodzeniem cieszą się historyczno-artystyczne wędrówki, które tak znakomicie przygotowywało Nadbałtyckie Centrum Kultury, a później również Stowarzyszenie A KuKu Sztuka, Kultura Miejska i inni. Sam brałem udział w wielu takich wędrówkach, czasami jako oprowadzający, częściej jako oprowadzany.
Takie spotkanie ma tę zaletę, że wychodzi radykalnie poza schemat akademickiego wykładu, wymaga od uczestników większego zaangażowania i wysiłku (również fizycznego!) niż konwencjonalny wykład, nawet z obrazkami rzucanymi na ścianę z rzutnika. (...) Lubię takie wędrówki, bo pozwalają mi lepiej poznać miejsce, ale również są doskonałą okazją do niekonwencjonalnego spotkania ze znanym pisarzem, aktorem zapamiętanym z wybitnej kreacji, dziennikarzem, którego głos znałem do tej pory tylko z fal radiowych, architektem mającym swoją wizję odbudowy miejsca, znanym historykiem...

Takie wędrówki wyostrzają wyobraźnię o wiele bardziej, niż najbardziej nawet uczony wykład. Chętnie powędruję po Wyspie Spichrzów słuchając opowieści Stefana Chwina, Pawła Huelle, Jakuba Szczepańskiego, Stanisława Michalskiego, Mirosława Baki, Małgorzaty Żerwe, Andrzeja Trzaski... A że opowieści nie będą dotyczyły jedynie Wyspy Spichrzów? I cóż z tego? Ważne będzie miejsce spotkania i ten, kto zaprosi nas do wysłuchania jego opowieści.

Wiem, wiem - pokutuje we mnie ciągle kustosz Muzeum Opowieści. Proszę o wybaczenie. Ale wiem również, że to jest po prostu ciekawe. I żywe. A niczego Wyspie Spichrzów tak nie trzeba, jak życia.
Tak sobie wyobrażam najbliższe miesiące na Wyspie: "otwarta ekspozycja historii miasta" i plenerowe wędrówki "muzeum opowieści". Chętnie do realizacji takiego pomysłu przyłożę swoją rękę. I jestem pewien, że osoby wyżej przeze mnie wymienione również.
Ale jest też coś, czego sobie nie wyobrażam i proszę: NIE RÓBCIE TEGO!

Jarosław Zalesiński pisze o pomyśle tzw. rekonstrukcji historycznych. Polega to na tym, że poprzebierani w mundury podtatusiali panowie z brzuszkami (młodzi niestety też się dają na to nabierać!) biegają z atrapami karabinów (bo nie chce mi się wierzyć, żeby to były - wbrew prawu - karabiny prawdziwe) po łąkach i polach i "rekonstruują" historię. (...) Z rekonstrukcją historii nie ma to wiele wspólnego, wartość edukacyjna tego rodzaju widowisk też jest więcej niż wątpliwa, a pod względem "teatralnym" szkoda gadać - kicz i tandeta! Więc proszę: bez "rekonstrukcji historycznych" na Wyspie Spichrzów!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki