Miłość w XXI wieku

Czasami nadchodzi taka chwila, gdy trzeba oddać przyrodzie to, co w nas zainwestowała. Nie ma co ukrywać - powstajemy w szybkim, prostym akcie. Aż trudno uwierzyć, że niektórzy nobliści być może zostali wykonani w samych skarpetach. Tu nawet Wisława Szymborska nie miałaby czego szukać ze swoimi zwinnymi, prostymi wierszami.

Często pomaga tanie wino. Zwłaszcza wtedy gdy partnerka przypomina matkę Godzilli. Po prostu zwycięża cudowne szaleństwo, ogarniające organizm aż po ciałko zieleni. Przynajmniej tak uczą nas podręczniki biologii i dramaty Szekspira.

Obecnie życie jest zdecydowanie bardziej brutalne. Kiedyś też było mało podniecające, ale romantyczni poeci udawali, że uczucia żądzą światem. Snuli opowieści o zjawiskowych kochankach, których nawet okrutny czas nie potrafił rozdzielić. Gdyby ujawnili pełną prawdę o idei kontaktów damsko-męskich, nikt nie chciałby się rozmnażać.

W słynnym "Ożenku" Gogola kandydaci do nieco otłuszczonej ręki panny młodej sprawdzali, czy zgadza się tzw. wiano (czytaj: posag). Przyszła żona była istotna, ale najważniejsze stawały się dobra trwałe, gdyż jak mówi domokrążny sprzedawca kaczego pierza, kulawy Fredek - miłość przemija, a meble zostają. Liczyli krzesła i badali, czy dom panny młodej jest na podmurówce.
A panna stygła. Czekała na księcia z bajki, który porwie ją w ramiona i odpręży jak półrocznego morświna.

Czytaj więcej felietonów Jarka Janiszewskiego

Dzisiejszy świat jest podobnie przekłamany. Nie ma czasu na pisanie erotycznych wierszy. Nie ma czasu na zamawianie orkiestry, która zagra tęsknie pod balkonem. Pogoń za groszem sprawia, że zamiast udawać romantycznych kochanków, ujawniamy się jak zwierzęta, które zmęczone walką o przetrwanie, chcą wykonać kilka głupich ruchów i pójść spać.

Możemy co najwyżej obejrzeć komedię romantyczną, gdzie Angelina Jolie pokocha niezwykle uczciwego człowieka z prowincji - on znajdzie na ulicy milion dolarów, a ona za te pieniądze zmieni płeć i wygra finał futbolu amerykańskiego.

Stać nas jedynie na obejrzenie filmowego romansu, bo ten, za którym tęsknimy, wydaje się szalenie odległy. W przypływie dojmującej samotności możemy tylko włączyć komputer i poszukać jednostki tęskniącej za bratnią duszą. A cyfrowy świat potrafi być szalenie dziwny. Zdarzy się, że trafimy na kogoś wyjątkowego. Niestety, jest znacznie większa szansa, że pojawi się ktoś dramatycznie marny.

Kiedyś, gdy nie było internetu, chadzało się na imprezy tańcujące. Dzisiaj zwie się to dyskoteką. Muzyka grała w tle i pozwalała, by się przynajmniej zorientować, jak ma na imię cycaty obiekt, z którym rozmawiamy. Kontakt organoleptyczny dawał szansę na wstępne oględziny.

Obecnie nie ma szans na bliższe poznanie, bo lokale uznały, iż trzeba puszczać muzykę w niezwykle agresywny sposób. W takich okolicznościach trudno o jakiekolwiek porozumienie i zapoczątkowanie więzi dusz. Najlepiej, by klient niewiele myślał i bezrozumnie zamawiał kolejne drinki.

Cóż, obecny czas ma miłość jest marny. Mamy coraz mniej okazji na odprężenie. Zarabianie na rachunki blokuje naszą wyobraźnię. Pozostaje nieszczęsny lub niekiedy cudowny internet. Zależy, jak kto trafi. W grę wchodzi też niebezpieczny, biurowy romans. Jakby nie patrzeć, miłość w XXI wieku nie jest rzeczą prostą.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek, o godz. 23, prowadzi autorski program "Czego".