Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milicjanci najbardziej bali się Sowietów

Krzysztof Filip
Jak w kwietniu 1945 w powojennym Gdańsku powstała Milicja Obywatelska, z jakimi zmagała się problemami i kto ją tworzył - pisze Krzysztof Filip

3 kwietnia 1945 roku komendant główny MO, Franciszek Jóźwiak ps. "Witold", mianował na komendanta wojewódzkiego MO w Gdańsku kapitana Mieczysława Konwizora. Mieczysław (Moshe) Konwizor, 40-letni wówczas inżynier nauk ścisłych, miał interesujący życiorys. W 1939 r. brał udział w obronie Warszawy i został ciężko ranny. Od 1941 r. walczył w szeregach Armii Czerwonej, a od 1943 r. w 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. #20 stycznia 1945 r. został zastępcą komendanta wojewódzkiego MO w Łodzi, a 21 marca - w Poznaniu.

Konwizor przyjechał do Gdańska 4 kwietnia wieczorem i zaczął organizować komendę. Jego 300-osobowa poznańska grupa operacyjna przybywała do miasta etapami, aż do 12 kwietnia. Wspierało ją 170 milicjantów z Baonu Zapasowego w Radomiu i Kielcach, pod komendą por. Juliusza Sitkowskiego. 7 kwietnia przybyła tu też warszawska grupa operacyjna z pięcioma oficerami i 40 szeregowymi.

Do 7 kwietnia powstały w Gdańsku: Komenda Wojewódzka, Komenda Miejska oraz siedem komisariatów, zgodnie z podziałem miasta na siedem sowieckich rejonowych komendantur wojennych. Pod koniec miesiąca stan kadrowy KW MO, KM MO i siedmiu komisariatów w Gdańsku wynosił 756 osób #(77 oficerów i osób na stanowiskach oficerskich, 84 podoficerów oraz 595 szeregowych i pracowników cywilnych).

Partyzant, agronom, krawiec

Na potrzeby KW MO sowiecki komendant wojenny przekazał kpt. Konwizorowi ocalałą #siedzibę gestapo przy
Neugartenstrasse 27(od 1945 r. ul. Nowy Świat, od 1948 r. ul. Świerczewskiego, obecnie ul. Nowe Ogrody). Gmach sąsiadował z budynkiem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, więzieniem oraz sądem. Do końca kwietnia udało się uruchomić wydziały: personalny, śledczy, wewnętrzny i gospodarczy, sekretariat ogólny, biuro przepustek i areszt. #Utworzono też jednostki pomocnicze (m. in. warsztaty szewskie). Struktura KW MO krystalizowała się przez kilka następnych miesięcy.

Najważniejszą gdańską jednostką była Komenda Miejska ulokowana przy Mirchauer Weg (ul. Partyzantów). Jej założycielem był 22-letni żołnierz, mjr Edward Antoni Gronczewski ps. "Przepiórka". Mimo młodego wieku, był już wówczas znanym przywódcą jednego z oddziałów Armii Ludowej działającej na Lubelszczyźnie, który po wyzwoleniu tego terenu został wcielony do WP. Gronczewski jeszcze w marcu otrzymał od komendanta głównego MO polecenie zorganizowania milicji w Gdańsku. #Zjawił się tu w nocy z 31 marca na 1 kwietnia, na czele 100-osobowej bydgoskiej grupy operacyjnej, która rozlokowała się we Wrzeszczu. Większość milicjantów zasiliła szeregi gdańskiej MO. Sam Gronczewski, po kilkumiesięcznym pełnieniu funkcji komendanta miejskiego MO w Gdańsku, powrócił do wojska.

30 marca 1945 r. w Gdańsku Oruni utworzono I Komisariat MO. Powstał przy Horst-Wessel-Strasse 74 (późniejsza ul. Oruńska, następnie Jedności Robotniczej, a obecnie Trakt św. Wojciecha).

1 kwietnia na Dolnym Mieście przy Weidengasse 4 (Łąkowej) powstał II Komisariat MO. Tego samego dnia w Śródmieściu utworzono III Komisariat MO w dawnej siedzibie Raiffeisenbank przy Krebsmarkt strasse (od 1945 r. ul. Bojowców, później Kalinowskiego, obecnie Targ Rakowy). W połowie kwietnia budynek zajęła Komenda Miejska. Komisariat zajął wówczas trzy kamienice przy Rennerstiftsgasse (ul. Czerwonych Kosynierów, później Gdyńskich Kosynierów). Siedziba komisariatu znajdowała się w budynku nr 3. Na jego podwórzu zbudowano stajnie. W sąsiedniej kamienicy utworzono koszary.

Na początku kwietnia powstał także IV Komisariat MO z siedzibą w Gdańsku Siedlcach przy Karthauser Strasse 36 (obecnie ul. Kartuska). W międzyczasie utworzono dwa #komisariaty w Gdańsku Wrzeszczu. Jednym z nich był #V Komisariat, który znajdował się przy ul. Rynek 90 (obecnie okolice CH Manhattan).4 kwietnia przy Heeresanger-strasse 3 (późniejsza ul. Niedziałkowskiego, następnie Dzierżyńskiego, a obecnie Legionów) utworzono VI Komisariat MO. Jego twórcą był 33-letni Edmund Baranowski. Z zawodu był agronomem. Jego przedwojenną działalność komunistyczną przerwało osadzenie na 16 miesięcy w obozie w Berezie Kartuskiej. W 1939 r. uczestniczył w obronie Warszawy. Wysłany 1940 r. na roboty przymusowe do III Rzeszy, zdołał uciec do Gniezna, gdzie po wyzwoleniu współorganizował milicję.

7 kwietnia 1945 r. w #Gdańsku Nowym Porcie przy Seemannstrasse 9#(ul. Wilków Morskich) utworzono VII Komisariat. Organizatorem jednostki był Józef Strojny, 30-letni poznański milicjant, przedwojenny krawiec. Uczestniczył w kampanii polskiej 1939 r., a następnie powrócił do zawodu. W maju 1942 r. został skazany przez Niemców za kradzież mięsa na 8-miesięczny pobyt w lagrze we Wronkach. W 1943 r. powrócił do swego warsztatu, a po wyzwoleniu Poznania wstąpił do milicji.
W początkach kwietnia obsadzono także Oliwę, która wówczas była osobnym miastem. Komisariatmiejski usytuowano przy Gneisenaustrasse 14 (ul. Kaprów). Podlegały mu dwa posterunki.

Rejestrują, pilnują #i gaszą pożary

Komisariaty rejestrowały mieszkańców swoich rejonów. W całym Gdańsku do30 kwietnia udało się łącznie zarejestrować 100 tys. osób (2800 Polaków, 1200 eingedeutschów i 96 tys. Niemców gdańszczan). #Rejestrowano także obcokrajowców (np. VI komisariat we Wrzeszczu w okresie od 17 do 24 kwietnia zarejestrował 28 #takich osób). Zarejestrowanym milicja wydawała zezwolenia aprowizacyjne, które wykorzystywano w zorganizowanych przez MO punktach aprowizacyjnych.

Jednym z ważniejszych zadań milicji w owym czasie było jednak uchronienie mieszkańców Gdańska przed epidemią (w mieście szalały choroby weneryczne, tyfus i dur brzuszny), oczyszczenie i odgruzowywanie miasta oraz zaopatrzenie go w media. W samym tylko kwietniu gdańscy i gdyńscy milicjanci nadzorowali pracę 35 tys. Niemców "zatrudnionych" przy porządkowaniu ulic ich miast. Pogrzebano wówczas 5 tys. zwłok, zakopano 8 tys. koni i bydła oraz usunięto barykady. Gdańska milicja wysyłała warty i dyżury na posterunki zabezpieczające ważniejsze obiekty w mieście, m. in. instytucje państwowe, przedsiębiorstwa przemysłowe (m. in. elektrownię i fabrykę zapałek we Wrzeszczu), uczelnie i szpitale, obiekty użyteczności publicznej (przychodnie, archiwa, biblioteki i... kopce z ziemniakami).

Ówczesny Gdańsk był miastem bardzo niebezpiecznym. Wciąż zdarzały się tuincydenty zbrojne. Na przykład 6 kwietnia w Nowym Porcie 14 ukrywających się członków Hitlerjugend ostrzelało z karabinów #maszynowych i automatów przemaszerowujący oddział sowiecki. Podejrzani zostali ujęci z dowodami i bronią, zaś później zlikwidowani.

Wielu Niemców wzniecało pożary ocalałych budynków, które z braku straży pożarnej (dopiero się organizowała przy pomocy MO) gasili sami funkcjonariusze i mieszkańcy. Warto zaznaczyć, że dzięki milicji uratowano od spalenia obecny budynek Urzędu Wojewódzkiego, PAN i wiele innych obiektów. W kwietniu milicja aresztowała kilkunastu podpalaczy oraz siedem tysięcy Niemców i 200 osób innych narodowości, podejrzanych o wrogą działalność wobec Polski (wielu z nich należało do SS i NSDAP). Odstawiono ich do NKWD i do aresztu WUBP.

Notowano przypadki zatruwania studzien z wodą, dlatego władze sowieckie zarządziły wystawianie w tychmiejscach posterunków milicyjnych. Prócz tego milicja wyszukiwała Niemców ukrywających się w podwalach. NKWD, UB i MO urządzały wspólne obławy na mieszkańców miasta, #niekiedy aresztując ich bez #powodu, mordując, bijąc czy gwałcąc.

Kłopoty z Sowietami i ze swoimi

Głównym obowiązkiem milicji była walka z przestępczością kryminalną, które w tym okresie popełniali głównie Sowieci. Były to: czystki etniczne, morderstwa, demontaże urządzeń z przedsiębiorstw, gwałty (często zbiorowe) dokonywane na kobietach (niezależnie od narodowości), podpalanie budynków i kradzieże. #Interwencje milicji w takich wypadkach często kończyły się strzelaniną. Nierzadko sami czerwonoarmiści prowokowali milicjantów, np. 30 kwietnia wieczorem czterech pijanych żołnierzy sowieckich podeszło pod bramę II Komisariatu i wszczęło kłótnię z wartownikami. Milicjanci oddali strzały ostrzegawcze, na co jeden z Rosjan odpowiedział ogniem, raniąc funkcjonariusza Czesława Krause w okolicach wątroby. Rannego odstawiono do szpitala PCK. Kierownik komisariatu interweniował u sowieckiego komendanta wojennego, który natychmiast wysłał patrol na miejsce wypadku.

Mimo tej reakcji był to okres, w którym stosunek władz sowieckich do polskiej milicji znacznie się pogorszył. Milicjanci ze Służby Zewnętrznej doznawali ze strony czerwonoarmistów wielu upokorzeń. Przeszkadzano im nawet w wykonywaniu rozkazów komendanta wojennego.

Pod koniec kwietnia władze sowieckie wydały zarządzenie o rozpuszczeniu obozy dla Niemców. Skomplikowało to i tak trudną sytuację narodowościową miasta, w którym dominowali liczebnie Niemcy. Polacy powracający w tym czasie do swych domostw (z których zostali wcześniej wysiedleni przez Niemców) albo próbujący zamieszkać w pomieszczeniach przydzielonych im przez Zarząd Miejski, nie byli do nich dopuszczani przez czerwonoarmistów. W wielu przypadkach musiała interweniować milicja. Powyższe sytuacje z uwagą obserwowali Niemcy, liczący na sowiecką opiekę.

Głównym rodzajem przestępczości notowanej wśród #Polaków (zwłaszcza przybyłych z centrum kraju) było szabrownictwo, tj. kradzież i wywózka mienia poniemieckiego, a także bezprawne zajmowanie #mieszkań.

Również polscy wojskowi bywali awanturnikami. Kiedy #20 kwietnia po południu kierownik III komisariatu Henryk Zaborowski i sierż. Stanisław Petrykowski w trakcie drogi powrotnej z magazynu portowego przejechali most portowy z wyspy Holm (Ostrów), zaczepiła ich grupa czterech pijanych marynarzy z 1. Batalionu #Morskiego, stacjonujących w koszarach przy łodziach podwodnych. Marynarze wylegitymowali milicjantów i odebrali parabellum Zaborowskiemu. Inny marynarz oddał do niego strzał celując w głowę, jednak chybił. Następnie dwukrotnie uderzył go karabinem w głowę i wyrzucił jego papiery w błoto. Stojąca nieopodal grupa Niemców śmiała się z tej sytuacji.

Głodni i nieumundurowani

Na obsadę ówczesnych komisariatów, liczącą średnio 80 osób, składali się w większości milicjanciPolacy (w tym funkcyjni i tymczasowi), pracownicy cywilni (biurowi) oraz Niemcy zatrudniani do prac fizycznych (kucharki, sprzątaczki, praczki, czasem szewc, krawiec, fryzjer, szklarz). Chorzy milicjanci (głównie na biegunkę) leczyli się w pobliskich placówkach medycznych lub prowizorycznych punktach sanitarnych. Komisariaty otrzymywały niewielkie centralne przydziały żywności z Ministerstwa Aprowizacji i Handlu (mięso wieprzowe), KW MO (chleb, olej), KM MO (cukier i mąka) oraz innych instytucji (np. chleb z piekarni dzielnicowej). Kuchnie milicyjne wydawały pracownikom rano kawę, potem obiady i kolacje, a także bochenki chleba, olej i zapałki. Zwykle przy komisariatach było kilka koni i krów.

Słaba aprowizacja oraz brak przydziałów władz miasta sprawiały, że po części funkcjonariusze zaopatrywali się w żywność we własnym zakresie, czyli kradnąc ją. Od maja przydziały zupełnie zmalały, tak że z czasem funkcjonariusze zaczęli chorować na szkorbut. W tym okresie zmieniano personel kuchni na polski. Jako że pensje milicyjne (i to niewielkie) pojawiły się właściwie jesienią, rodziny milicjantów przymierały głodem.

Początkowo funkcjonariusze nie mieli jednolitego umundurowania. Większość chodziła po cywilnemu, jedynie z biało-czerwoną opaską z napisem "MO" na lewym ramieniu. Pozostali nosili przerobione przez krawców niemieckie mundury.

Na niewystarczającą liczbę broni składały się głównie karabiny, rzadko automaty, które zwykle były zabierane przez komendantury wojenne. Celem zapoznania funkcjonariuszy z bronią organizowano jej przegląd i ćwiczenia.

Służbę milicjantów utrudniał brak środków transportu i paliwa. Niektóre komisariaty posiadały motocykle, zaś KW MO dysponowała pięcioma sprawnymi samochodami osobowymi, ale ani jednym ciężarowym. Na potrzeby milicji Konwizor nakazał zabezpieczyć kilkanaście samochodów osobowych, wymagających remontów. Brakowało benzyny, dlatego zwrócił się o pomoc do komendanta głównego MO.

To na mszę, to na wiec

W tym okresie gdańscy milicjanci, spośród których większość deklarowała wyznanie rzymskokatolickie, uczęszczali co niedzielę na msze św., niekiedy z kazaniem specjalnie dla nich przeznaczonym. Po nabożeństwie odśpiewywano Rotę, zaś później odbywała się defilada i musztra. Rozrywkę zapewniał funkcjonariuszom sport - odbywały się treningi piłki nożnej (często rozgrywano mecze z Sowietami i to zwykle wygrywane) oraz boksu. Relaksowano się w świetlicach.

Polscy mieszkańcy miasta cieszyli się z jego wyzwolenia i z tej okazji urządzano wiece wojenne. Na przykład w niedzielę 22 kwietnia milicja, rejonowa komenda wojenna oraz miejscowe PPR i PPS urządziły przed VI komisariatem wielki wiec, na którym przemawiali przedstawiciele tych organów. Słuchało ich osiem tysięcy osób. Tuż przez świętem 1 Maja w odświętnie udekorowanych komisariatach odbywano uroczyste akademie, z udziałem rejonowych komendantów wojennych, MO i przedstawicieli PPR. W ich trakcie odbywały się przemowy oraz tańce ludowe.

Nie wszyscy milicjanci traktowali swą służbę poważnie, zaś niektórych zraziły do niej zła sytuacja materialna, brak urlopu i niedobór fachowców, którzy lepiej zapoznaliby funkcjonariuszy z ich obowiązkami. W kwietniu komendant Konwizor przeprowadził pierwszą weryfikację gdańskich kadr MO, zwalniając z niej nieudaczników, osoby niezdecydowane i przestępców. Pod koniec miesiąca surowo ukarano dwóch milicjantów którzy dopuścili się szabru.

W celu podreperowania morale komendant wojewódzki zwołał dwie odprawy MO w Gdańsku, w których uczestniczyli przedstawiciele władz sowieckich, miejskich, UB oraz partii politycznych. Zdaniem Konwizora zaufanie ludności do milicji było spore, doceniano większość poczynań funkcjonariuszy.

Sam Konwizor na stanowisku utrzymał się niecały rok. #27 marca 1946 r., już jako major, został zdymisjonowany z powodu przestępstw gospodarczych. Zastąpił go płk Ignacy Borkowski.

Krzysztof Filip jest pracownikiem naukowym Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku,doktorantem historii Uniwersytetu Gdańskiego, autorem książki "Milicja Obywatelska w Sopocie w latach 1945-1949" (IPN, Gdańsk 2011)

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki