Nie próbuję tu stwierdzić, że wykonanie "Mesjasza" na kolejnym już Dorocznym Koncercie Bożonarodzeniowym pod patronatem Prezydenta Miasta Gdańska było niewłaściwe, podkreślam jedynie, że oratorium to ma szerszy wydźwięk niż tylko bożonarodzeniowy, o czym warto pamiętać.
Sobotni koncert mimo niesprzyjających warunków - spory mróz wychłodził wnętrze kościoła św. Mikołaja na tyle, że wykonawcy wystąpili w kurtkach - okazał się świetny.
Występ Polskiego Chóru Kameralnego to gwarancja udanego wieczoru. Zrównoważone proporcje brzmienia między głosami, perfekcyjna intonacja i pełne zrozumienie wykonywanego dzieła to tylko niektóre z cech stanowiących o tym, że chór zalicza się do elity najlepszych chórów kameralnych świata.
Bardzo dobrze zaprezentowała się też Polska Filharmonia Kameralna Sopot, na co dzień prowadzona przez Wojciecha Rajskiego, ale często współpracująca z Polskim Chórem Kameralnym.
Haendel w swoim dziele zawarł wiele wręcz wirtuozowskich partii instrumentalnych, zwłaszcza w trzeciej części oratorium, a muzycy poradzili sobie z nimi znakomicie. Najbardziej solowa instrumentalna partia w całym oratorium to fanfarowa trąbka w arii "The trumpet shall sound", która w wykonaniu Stanisława Majerskiego zabrzmiała rewelacyjnie czysto i miękko.
W dziele Haendla niezwykle ważne są partie solowe, ponieważ głównie w ariach i recytatywach przekazywane są teksty z Pisma Świętego, na których oparta jest kompozycja.
Podczas sobotniego koncertu chyba największe wrażenie wywarł na mnie Krystian Adam Krzechowiak. Już od pierwszej arii jego głos zachwycał dźwięcznością i perlistym, nie przesadnym wibrato. Był wystarczająco silny, aby przebić się przez orkiestrę, ale nie wywierał wrażenia uzyskanego siłowo. Zupełnie inną barwę, ale równie znakomity głos, zaprezentował bas Wojciech Gierlach. Najmocniej zapadły mi w pamięć accompagnato i aria z trzeciej części oratorium, gdzie solista zaprezentował się z poruszającą ekspresją i godną podziwu wirtuozerią techniczną. Barwa głosu Agnieszki Rehlis, która wykonała partię altu momentami wydawała mi się zbyt matowa, ale wokalistka nadrabiała to emocjonalną interpretacją i bardzo dobrą dykcją, umożliwiającą zrozumienie angielskiego tekstu. Sopranistce Agnieszce Kozłowskiej pod koniec ponad dwugodzinnego koncertu w wyziębionym kościele wyraźnie zmęczył się głos. Ten drobiazg nie przysłonił jednak faktu, że jej jasna, wręcz chłodna barwa znakomicie zabrzmiała na tle orkiestry.
Całość pod batutą Jana Łukaszewskiego zabrzmiała poważnie, refleksyjnie i dojrzale. Nawet najbardziej energiczne, żywiołowe części dzieła poprowadzone jego pewną ręką wydawały się rozważne i precyzyjne. Na pewno częściowo podyktowane to było rozmywającą akustyką kościoła św. Mikołaja, ale moim zdaniem oddaje to także klasę i dojrzałość artystyczną dyrygenta.
Doroczne Koncerty Bożonarodzeniowe to wspaniała tradycja i mam nadzieję, że będą odbywały się jeszcze wielokrotnie. Pomimo niesprzyjających grudniowych temperatur (dwa lata temu ze względu na dotkliwy mróz skrócono program koncertu) kościół św. Mikołaja wypełnia się zawsze po brzegi tymi, którzy chcą przy dobrej muzyce odpocząć nieco od przedświątecznej bieganiny. Stała publiczność Dorocznego Koncertu to dowód na to, że pielęgnowanie takich tradycji jest niezwykle istotne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?