Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcinkiewicz może się wielu spodobać

Redakcja
Adriana Frączek
Adriana Frączek Grzegorz Mehring
Z dr Adrianą Frączek, politologiem, dziekanem Gdańskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej, rozmawia Jarosław Zalesiński

I jak się Pani czyta rewelacje o premierze Marcinkiewiczu?

Pozytywnie. Kazimierz Marcinkiewicz od zawsze kreował taki swój wizerunek - kogoś bardzo ludzkiego, normalnego.

Taki swojak.

Dokładnie. I to się opłaciło. To on ma do tej pory najwyższe notowania wśród premierów. Ludziom się to spodobało. I tak samo może się im spodobać to, czego się teraz o nim dowiadują. No cóż, powiedzą, człowiek się zakochał, ma do tego prawo.

Ci, którym się do tej pory Marcinkiewicz podobał, nie zmienią o nim zdania?

Na pewno nie zmienią o nim zdania panowie w podobnym wieku. Mogłyby zmienić zdanie kobiety postawione w podobnej sytuacji albo takie, które się tego boją w przyszłości.

A teściowe?

Dobre pytanie. To pewnie zależy od tego, czy zabierze głos żona. No i ta druga partnerka. Zależnie od tego która zabierze głos pierwsza i zrobi to lepiej, może to Marcinkiewiczowi i przysporzyć głosów, i mu je odebrać. Chociaż teściowe pewnie raczej staną po stronie żony.

W każdym razie nie jest tak, żeby się Marcinkiewicz swoją sercową historią pogrążył jako osoba publiczna?

Właśnie dlatego że nigdy nie był dyplomatą. Gdyby uosabiał dyplomację w starym stylu, prawdopodobnie byłby skreślony. Dzisiaj jednak, gdy polityk ma już prawo do osobistego szczęścia, tak naprawdę politycy pozwalają sobie na dużo więcej niż szczęśliwe zakochanie się. Przy dobrym kreowaniu siebie Marcinkiewicz może na swoim szczerym przyznaniu się zyskać, a nie stracić.
A już zostawiając Marcinkiewicza: czy to znaczy, że wizerunek statecznego człowieka, najlepiej głowy rodziny, przestaje być czymś niezbędnym dla polityka?

Chcielibyśmy, żeby osoby publiczne, które nas reprezentują, takie były, ale jakby to panu powiedzieć: tak było kiedyś. Myślę, że stopniowo będziemy odchodzić od takiego wysmaczonego wizerunku osób publicznych. Polityka będzie się coraz bardziej przesuwać w stronę życia i będziemy musieli pogodzić się z tym, że wszystkie pozytywne i negatywne cechy ludzkie będą również dotyczyły polityków.

Epoka mężów stanu kończy się?

Tak się dzieje. Kiedy pytam moich studentów, kogo uznaliby za wzór prawdziwego lidera politycznego, jedynym ich wskazaniem jest profesor Bartoszewski.

Mnie przyszedł do głowy de Gaulle.

Tak daleko moi studenci nie sięgali. Co najwyżej mówili jeszcze o profesorze Geremku. Gdybyśmy na naszym podwórku szukali dzisiaj polityka, który ma wzorową rodzinę, poukładane życie, wiedzę i świetnie nas reprezentuje, to... ciężko.

I już chyba nie wyglądamy mężów stanu.

Z jednej strony chcielibyśmy, żeby reprezentowali nas ci najlepsi, ale z drugiej strony - nie pozwalamy im się wybić, bo chcielibyśmy również, żeby był to ktoś spośród nas i żeby oczywiście nie miał lepiej niż my.

A to dobrze czy źle, że taka zmiana w opinii publicznej się dokonuje?

Nie ma odpowiedzi na podobne pytanie. Ta zmiana się dokonuje po prostu. Pytanie może dotyczyć raczej tego, jak daleko zmiany zajdą. Na ile dopuścimy do tego, że życie publiczne będzie się toczyć równolegle z naszym zwyczajnym życiem. Czy będziemy wobec niego stosować wyższe standardy, czy też stopniowo z tego zrezygnujemy.

To wróćmy teraz do Marcinkiewicza. Czy poważna partia powinna go wobec tego wciągnąć na listę kandydatów do Parlamentu Europejskego?

Poważna partia zaraz zrobi badania opinii publicznej, czy to może zaszkodzić wizerunkowi, czy nie. I to będzie decydowało. Mogę sobie wyobrazić, że wyniki podobnych badań powiedzą, że Marcinkiewicz i jego romans partii nie zaszkodzą. Zresztą romans nie jest dobrym słowem. Miłość i zakochanie brzmi o wiele lepiej. To kwestia kreacji. A w tym Marcinkiewicz jest naprawdę niezły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki