- To nie jest minimalizm. Każda drużyna, która zaczyna rozgrywki ligowe gra o mistrzostwo Polski i to jest jasne - mówi Maciej Bałaziński, wiceprezes Lechii. - Musimy brać pod uwagę, że to jednak droga wyboista. Mamy przykład poprzedniego sezonu, kiedy graliśmy super, wydawało się, że jesteśmy blisko sukcesu. Byliśmy równie blisko gry w europejskich pucharach jak i mistrzostwa Polski. Gdyby Marco Paixao w Warszawie lepiej pocelował, to kto wie, jakby się to wszystko skończyło. Trudno kibiciom obiecywać, że w tym sezonie na pewno będą puchary. Jesteśmy w Lechii od 2014 roku i za każdym razem do szczęścia brakuje nam jednego miejsca. Drużyna na pewno chce wygrywać, trener i zarząd klubu też tego chce. Nie możemy jednak zapewnić kibiców, że wynik będzie taki, a nie inny. Przyszliśmy tutaj po to, aby Lechia grała w europejskich pucharach i zawsze będziemy o to walczyć. Jak się uda walczyć o mistrzostwo Polski, to fantastycznie, ale na pewno nie zadeklaruję, że sezon zakończymy takim wynikiem. Rozmawiamy z właścicielem i on też chciałby, żeby Lechia grała w europejskich pucharach. Oczywiście lepiej grać w eliminacjach Ligi Mistrzów niż Ligi Europy. W poprzednim sezonie byliśmy blisko, ale się nie udało, a w tym próbujemy od nowa.
Bałaziński wypowiedział się także w kwestii budżetu Lechii na najbliższy sezon.
- Były rozmowy z właścicielem, ale budżet nie zależy wyłącznie od niego, ale także chociażby od sponsorów - mówi wiceprezes Lechii. - Lechia ma bardzo zrównoważony rozkład przychodów, co jest cenne. To są kibice, sponsorzy, wsparcie miasta przez promocję. Wygląda też na to, że ta współpraca będzie się rozwijać, podobnie jak z Energą, co nas bardzo cieszy. Do tego dochodzą transfery, które też są istotnym elementem budżetu. Zobaczymy jak w przyszłym roku ten budżet się zachowa. Nie mamy żadnej oferty transferowej dla naszego piłkarza w tej chwili, ale nigdy nie można wykluczyć, że ktoś odejdzie.
Lechia została ukarana przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN grzywną wysokości 250 tysięcy złotych i trzeba punktami ujemnymi. Po odwołaniu punkty ujemne zostały anulowane, ale kara została podniesiona do 400 tysięcy złotych.
- Kara finansowa jest dotkliwa. Tam gdzie uważaliśmy, że kara nie odpowiada przewinieniu walczyliśmy i bardzo się cieszę, że odwołanie zostało uwzględnione. Jeśli uznano, że popełniliśmy błąd i nie dopatrzyliśmy pewnych rzeczy, to trzeba się z tym zmierzyć i uniknąć takich sytuacji w przyszłości. W marcu dokonaliśmy zmian w dziale finansów, bo jest nowy dyrektor zarządzający i nowa główna księgowa i mamy nadzieję, że to pozwoli nam uniknąć podobnych potknięć - zakończył Bałaziński.
Ranking FIFA: Polska na najwyższym miejscu w historii!
Press Focus/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?