Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List gimnazjalisty z Gdańska. "Macoszy rocznik - czy mamy jakieś szanse na normalną edukację?"

Piotr K., gimnazjalista z Gdańska
Gimnazjaliści kończący naukę w 2019 r. to "macoszy rocznik" - uważa uczeń jednej z gdańskich szkół
Gimnazjaliści kończący naukę w 2019 r. to "macoszy rocznik" - uważa uczeń jednej z gdańskich szkół Karina Trojok
"Przez walkę o wpływy głowy państwa zapomniały o tysiącach wspaniale rokujących dzieci i postanowiły zniszczyć je za wszelką cenę, aby zdobyć po prostu kolejny argument i wybudować następny “schodek” do szczytu władzy" - pisze w liście do naszej redakcji 15-letni gimnazjalista z Gdańska, który siebie i swoich kolegów nazywa gorzko "macoszym rocznikiem". Oto list Piotra.

"Gimnazja. W ostatnim czasie słowo to pojawia się w wielu, dyskusjach, gazetach, reportażach telewizyjnych, czy
internetowych. Przez wieczną walkę na szczytach polskich władz, sprowadzone zostało ono do formy niewygodnego mebla, zużytego śmiecia, kolejnego “kamienia”, którym ciskają się najbardziej wpływowi politycy naszego kraju. Czy jednak zasłużyło ono na taką rolę?

Czy ktokolwiek pomyślał o nim nie tylko jako instytucji, lecz także jako o młodzieży, która tam właśnie uczęszcza?

Czy ktoś pomyślał chociaż przez chwilę jak te “gierki” odbiją się na kształcących się młodych ludziach, którzy przecież mają w przyszłości stanowić podstawę naszego społeczeństwa?

Jako uczeń ostatniej klasy gimnazjum oraz człowiek urodzony w “Macoszym roczniku” mogę bez wahania stwierdzić, że było wręcz odwrotnie.

Przez walkę o wpływy głowy państwa zapomniały o tysiącach wspaniale rokujących dzieci i postanowiły zniszczyć je za wszelką cenę, aby zdobyć po prostu kolejny argument i wybudować następny “schodek” do szczytu władzy.

Jestem ambitnym i raczej zdolnym młodzieńcem z planami na przyszłość. Ze względu na to wybierając szkołę ponadpodstawową kierowałem się wieloma kryteriami, które ostatecznie popchnęły mnie do złożenia “papierów” do jednej z najlepszych szkół w Gdańsku, oferującej kreatywną edukację, szerokie horyzonty, nauczanie dwujęzyczne i wysoko wykwalifikowaną kadrę. Ku mojemu wielkiemu szczęściu ostatecznie dostałem się do szkoły moich marzeń.

Pierwszy rok był dla mnie czymś wspaniałym. Pomimo nowego otoczenia w końcu polubiłem szkołę. W końcu przestałem nudzić się na lekcjach i spotkałem ludzi, którzy podzielali moje zainteresowania i ambicje. Wielu z nich, ku mojemu zaskoczeniu, także prześcigała mnie w doświadczeniu i wynikach. Wszystko zapowiadało się idealnie. Wtedy jednak nie wiedziałem jeszcze, że los przypisał mnie do “Macoszego rocznika”.

Kiedy pod koniec roku szkolnego 2016/2017 dowiedzieliśmy się o radykalnej reformie edukacji wszyscy byliśmy bardzo zszokowani i zbulwersowani, jednak mieliśmy wielką nadzieję, że nie wpłynie to w znaczącym stopniu na poziom naszej edukacji. Byliśmy przecież w jednym z najlepszych trójmiejskich gimnazjów.

Nasze nadzieje jednak okazały się płonne.

Od początku drugiej klasy reforma wyrosła na drodze naszych planów i ambicji jak Żelazna Kurtyna na drodze powojennego rozwoju.

Większość wykwalifikowanej kadry odeszła z naszego gimnazjum, które przecież właśnie dostało śmiertelny cios i przeżywało powolną agonię, do rozkwitających, niedługo już ośmioklasowych podstawówek, lub czteroletnich liceów. Ich miejsce za to zastąpili niekompetentni nauczyciele, którzy tak naprawdę robili co chcieli, gdyż przez zrobioną bez żadnego rozsądku zmianę dyrekcji, zostali w ostatniej chwili sprowadzeni z ulicy, na ich własnych warunkach.

Po pewnym czasie pogodziliśmy się już z tą porażką i skupiliśmy się na nauce w domu, żeby chociaż częściowo nadrobić braki, które zafundowała nam reforma i spowodowana przez nią rotacja kadry oraz dezorganizacja na najwyższych szczeblach szkoły.

Wtedy jednak nadeszła trzecia klasa. Ostatni rok gimnazjum, egzaminy końcowe, nabór do liceów. Początkowo wszystko szło gładko. Pomimo niekompetencji części kadry radziliśmy sobie z materiałem i planowaliśmy naszą dalszą przyszłość w kolejnym etapie kształcenia.

Wszystko to brutalnie przerwał nam strajk nauczycieli. Oczywiście rozumiem, że nauczyciela jak każdy mogą walczyć o swoje prawa, jednak ruch ten w znacznym stopniu odbił się także na nas uczniach. Najpierw wykorzystani jako karta przetargowa przez rząd, a następnie przez samych nauczycieli. Ludzi, z których powinniśmy czerpać przykład i szanować.

Oba te procedery więc odbiły się na Macoszym roczniku z ogromną siłą. W głowach wielu osób pojawiły się myśli kwestionujące własną wartość, jakiekolwiek dobre intencje otaczającego nas środowiska czy nawet jakiekolwiek szanse na rozwój w kraju, który przecież i tak ma nas gdzieś.

Teraz stając przed jednym z najważniejszych wyborów naszego życia, znalezieniu odpowiedniego liceum, jesteśmy rozbici i przygnębieni.

Czy mamy jakieś szanse na normalną edukację? Jak będziemy mogli nadrobić braki? Co z naszą przyszłością?

Te pytania najczęściej przewijają się przez głowy młodych ludzi kończących szkoły ponadpodstawowe. W tekście tym chciałbym także zawrzeć pytanie do obecnego rządu oraz pracowników państwowej edukacji. Dorastające teraz społeczeństwo jest przecież przyszłością kraju, ludźmi którzy pracować będą na Wasze przyszłe emerytury.

Czy uważacie jednak, że po takim traktowaniu chętni będą zostać w Ojczyźnie? A nawet jeśli. Czy poradzą sobie w wielu aspektach dorosłego życia i pracy z tak wybrakowaną wiedzą?

Te aspekty pozostawiam wam do własnego przemyślenia."

Piotr K. lat 15, uczeń gimnazjum (nazwisko do wiadomości redakcji)

Czytaj więcej na temat:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki