Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia ma nowych właścicieli. Przewijają się prorosyjscy oligarchowie i Donald Trump. Klub i miasto Gdańsk wydały oświadczenia

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Wideo
od 16 lat
Jakie powiązania mają nowi właściciele Lechii Gdańsk? Kto tak naprawdę przejął klub z Gdańska z rąk Adama Mandziary? Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski, wskazuje na szerokie rosyjskie powiązania prezesa Lechii, Paolo Urfera oraz współpracującego z nim prawnikiem, Ralpha Oswalda Iseneggera.

Oficjalnie to spółka Football Culture Poland, należąca do funduszu Mada Global ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, kupiła 95 procent udziałów w Lechii Gdańsk od Adama Mandziary. Właścicielem i prezesem klubu został Paolo Urfer.

Jak donosi Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski bardzo kontrowersyjne mają być powiązania Urfera oraz Ralpha Oswalda Iseneggera, właściciela łotewskiego klubu Valmiera FC, a to przecież z mistrza Łotwy do Gdańska trafiają kolejni zawodnicy. O Iseneggerze mówi się, że jest cichym współwłaścicielem Lechii.

"Człowiek, który kupił Lechię Gdańsk, odegrał ważną rolę w sprawie związanej z ukrywaniem majątku ukraińskiego oligarchy, najbliższego przyjaciela byłego prezydenta Ukrainy - Wiktora Janukowycza. Jeszcze gdy Janukowycz rządził Ukrainą, powstało wokół niego grono oligarchów, rozkradających państwowy majątek. Wyróżniał się wśród nich Jurij Iwaniuszczenko, najbliższy przyjaciel prezydenta. (...) W październiku 2016 roku, 15 hektarów z 35-hektarowej posiadłości Iwaniuszczenki pod Kijowem, na których znajduje się dawna rezydencja oligarchy, trafiło do Paolo Urfera. (...) Według dokumentów, za 15 hektarów ziemi, na których stoi rezydencja, Paolo Urfer zapłacił równowartość 135 tys. dolarów. Ukraińscy śledczy uważają, że ta cena była sześciokrotnie niższa niż rzeczywista wartość posiadłości, a transakcja mogła nosić cechy pozornej." - pisze Jadczak o Urferze.

Szwajcar miał zadbać o dalsze losy tej działki, aby nie mogła zostać skonfiskowana przez władze Ukrainy.

"Urfer przepisał tych 15 hektarów na swoją firmę, zarejestrowaną w Kijowie. Spółka powstała w 2021 r. Jej kapitał to równowartość 7 milionów dolarów, a majątkiem są działki, na których stoi rezydencja prorosyjskiego oligarchy. Prezesem został człowiek zameldowany w Donbasie, okupowanym od 2014 r. przez Rosjan. W maju 2023 roku udziały Urfera w kijowskiej spółce zostały przepisane na firmę zarejestrowaną na Cyprze. Szwajcar nadal wpisany jest jednak jako beneficjent kijowskiej spółki." - można przeczytać w Wirtualnej Polsce.

Dziś nie jest jasne skąd pochodzi finansowanie Lechii. Jednak rozmowy Urfera z Wisłą Kraków i Śląskiem Wrocław nie zakończyły się finalizacją, bowiem w tych klubach były obawy skąd pochodzą środki na inwestycję i czy to nie są pieniądze z Rosji. Urfer miał zaprzeczać, ale do kupna tych klubów ostatecznie nie doszło i stąd pojawienie się Szwajcara w Lechii. Spółka, która kupiła klubowe akcje, ma należeć do funduszu Mada Global ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

"Przedstawiciele inwestorów zapewniają, że fundusz jest powiązany ze spółkami Mada Capital oraz Mada Financial Services, tworzącymi grupę kapitałową Mada Group. Sęk w tym, że na stronie internetowej tej grupy nie ma słowa o Mada Global Fund. A przedstawiciele grupy nie odpowiedzieli, czy mają powiązania z tym funduszem oraz czy znają Paolo Urfera i Ralpha Oswalda Iseneggera." - napisała Wirtualna Polska.

Z kolei Isenegger miał reprezentować interesy oligarchów Pawła Borodina, Dmitrija Firtasa, a także wspomnianego już Iwaniuszczenkę. Nazwisko szwajcarskiego prawnika pojawiało się także przy nielegalnym finansowaniu kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa w USA. W 1998 roku Isenegger był też zatrzymany przez szwajcarską policję, ale po trzech miesiącach wyszedł na wolność. Dziś coraz więcej wskazuje na to, że wraz z Urferem stoi za przejęciem Lechii, a na pewno odgrywa ważną rolę, czego dowodem jest swobodne przemieszczanie zawodników z łotewskiej Valmiery właśnie do biało-zielonych. Pochodzenie kapitału na finansowanie Lechii to jednak wciąż wielka niewiadoma.

Do informacji Wirtualnej Polski odniósł się klub z Gdańska.

CZYTAJ TAKŻE: Lechia i Arka zagrają z trudnymi rywalami w Fortunie Pucharze Polski

"W odpowiedzi na nieprawdziwy i wprowadzający w błąd artykuł opublikowany przez Wirtualną Polskę na temat nowego właściciela Lechii Gdańsk stanowczo oświadczamy, że przedstawione w nim spekulacje nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości, ani nie dotyczą naszego klubu. Nie będziemy więc w żaden sposób odnosić się do tego typu nieuzasadnionych opinii, których celem jest nadszarpnięcie reputacji Lechii oraz MADA Global Fund for Income Opportunities w kluczowym dla klubu okresie transformacji." - brzmi treść krótkiego oświadczenia Lechii.

Sprawa będzie miała ciąg dalszy, bo zainteresowało się nią miasto Gdańsk.

- Wykazując zaniepokojenie treścią artykułu, który ukazał się w portalu Wirtualna Polska, odnośnie podmiotu będącego nowym właścicielem Lechii Gdańsk oraz osoby nowego prezesa klubu wskazujemy, że Miasto Gdańsk nie uczestniczyło w procesie sprzedaży klubu. Jedyną materią, z którą zwracali się do Miasta potencjalni nabywcy klubu była kontynuacja wsparcia Miasta dla gdańskiego klubu w ramach umowy promocyjnej. Transakcja sprzedaży odbywała się bez udziału przedstawicieli Miasta. Miasto Gdańsk zwróci się do władz klubu z żądaniem wyjaśnień i pilnym odniesieniem się do problematyki poruszanej w artykule redaktora Szymona Jadczaka. Jednocześnie prezydent Gdańska zwróci się z tą sprawą do służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa - napisał Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska, na stronie media.gdansk.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki