Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Stoch dla "Dziennika Bałtyckiego": Loty to złoty Graal, którego szukam i pragnę. A jak odepnę narty to z żoną jadę dookoła globu

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Wideo
od 16 lat
Kamil Stoch i pozostali kadrowicze w skokach narciarskich gościli w Gdańsku wraz z trenerem Thomasem Turnbichlerem i sztabem szkoleniowym. Z Kamilem Stochem, który opowiadał o swoich celach, kwestiach sportowych i planach prywatnych, rozmawialiśmy w gdańskiej siedzibie koncernu Orlen, który jest sponsorem reprezentacji Polski w skokach narciarskich.

Góry czy morze?

Zależy kiedy. Generalnie uwielbiam góry, przestrzeń i zimę. Natomiast bardzo lubię wypoczywać nad morzem i chętnie z tego korzystam.

Pamiętam z urlopu – w Tatrach – była polana widokowa. Przyszli miejscowi chłopcy i jeden powiedział do drugiego – siadamy tyłem, bo na góry już patrzeć nie mogę. Ty nie masz tak samo?

(śmiech) Są takie anegdoty, że turyści przyjeżdżają i mówią – o, jakie macie piękne widoki na góry. A góral na to – byłyby jeszcze lepsze gdyby one nie zasłaniały.

Jakie są Twoje sprecyzowane cele na najbliższy sezon?

Mam swoje cele, ale na tę chwilę skupiam się na celach zadaniowych. One wiążą się z konkretnymi rzeczami dotyczącymi techniki skoku. Czeka mnie sporo pracy, a teraz ogólnie pracuję nad techniką odbicia. To moja pięta Achillesowa, bo skoki były zbyt agresywne. Zwłaszcza w minionych kilku tygodniach. Skupiam się na tym, żeby dać sobie trochę więcej czasu zaraz za progiem i możliwość skakania dalej.

W poprzednim sezonie powtarzałeś, że czegoś ci brakuje. Kierunek odbicia – to był właśnie ten problem?

Tak. Cała technika skoku opiera się na tym, żeby wszystkie kąty były odpowiednie. Jeżeli skok jest zbyt agresywny, to nie ma jak oprzeć się o powietrze i nie da się lecieć dalej. Właśnie skakałem zbyt agresywnie i dawałem sobie szansy na to, aby mieć więcej czasu w locie. Teraz staram się to zmienić i wspólnie z trenerem opracowaliśmy pewne schematy, na których teraz będę bazować. Nie mówię, że to jest łatwe, bo to bardzo mozolna praca, która wymaga ode mnie mnóstwo cierpliwości, ale też konsekwencji.

Przykłady Dawida Kubackiego, Piotra Żyły czy Twoje, pokazują że bardziej doświadczeni zawodnicy mogą wygrywać z młodszymi. Granica wieku w skokach narciarskich się przesuwa?

To, moim zdaniem, nie dotyczy tylko skoków narciarskich, ale ogólnie sportu na świecie. Są dyscypliny, które mają ograniczenia, bo organizm może nie wytrzymywać pewnych obciążeń. W wielu technicznych dyscyplinach powiedziałbym nawet, że wiek gra na korzyść, bo doświadczenie pozwala wykonywać pewne elementy bardziej precyzyjnie i pomagać w innym podejściu mentalnym. Sport stał się dla wielu z nas życiem zawodowym. Kosztuje nas to wiele wyrzeczeń, ale też czerpiemy z tego profity i to nasz sposób na życie. Chcemy to robić jak najdłużej się da i jeszcze czerpać z tego mnóstwo radości. Staram się cieszyć skokami i każdą sekundą spędzoną w powietrzu.

Powiedziałeś o doświadczeniu i podejściu mentalnym. A jak wygląda u Ciebie sfera fizyczna jakbyś miał porównać to u siebie dziś i kilka lat wstecz?

Jeśli chodzi o moją specyfikę fizyczną, to wszystko jest OK, bo czuję się dobrze i nie mam żadnych groźniejszych kontuzji, który wykluczałby mnie na dłużej z treningów. Zajęcia są tak dobierane, żeby organizm mógł jak najdłużej znosić reżim treningowy.

Mistrzostwa świata w lotach narciarskich, to impreza, która w tym sezonie mocno zaprząta Ci głowę? Tylko tego jednego złotego medalu brakuje Tobie w kolekcji…

Oczywiście pojawiają się myśli, że loty to dla mnie trochę taki złoty Graal, którego poszukuję i pragnę. Z drugiej strony jest taka opozycja do tego i racjonalizm, że nie mogę myśleć – chcę i muszę to zrobić, bo będzie mnie to wręcz blokować. Bardziej chcę się skupić na samym rozwoju technicznym, żeby skakać ładniej i dalej i dzięki temu – mam nadzieję – podniosę swój poziom i będzie mi łatwiej zrealizować cel wynikowy. Zatem staram się teraz przedkładać zadanie nad wynik i liczę, że to ułatwi mi osiągnięcie celu.

To obalając wszelkie mity – Kamil Stoch jest lotnikiem?

Myślę, że tak. Mój rekord życiowy mówi sam za siebie. Zdobyłem medal indywidualny mistrzostw świata w lotach, stawałem na podium w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w lotach. To nie spadło mi z nieba i nie leżało na ziemi tylko sam to wypracowałem. Wierzę w to, że w dalszym ciągu jestem w stanie latać bardzo daleko i postaram się to robić.

Jest nowość w tym sezonie w kalendarzu Pucharu Świata, czyli turniej „polski”. Fajna sprawa?

Super. Cieszę się bardzo i uważam, że to powinno mieć miejsce zdecydowaniem wcześniej. Oczywiście kalendarz Pucharu Świata na pewno nie jest łatwy do zaplanowania, ale jest bardzo zadowolony, że taki cykl zawodów powstanie i będziemy mogli rywalizować na naszych skoczniach i przed naszą publiką więcej razy.

Z Dawidem i Piotrem jesteście grupą zawodników, która przynosi kibicom sukcesy i wiele powodów do radości. Jak widzisz zmianę pokoleniową? Dostrzegasz Waszych następców?

Widzę pewien potencjał, który może być wykorzystany. Oczywiście nie chcę wskazywać palcem na konkretnych zawodników. Muszę powiedzieć, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat bardzo poprawiła się infrastruktura sportowa w Polsce. Jeżeli chodzi o skoki narciarskie, to zdecydowanie się poprawiła, bo mamy wspaniałe obiekty w Zakopanem, Wiśle i Szczyrku. Dzięki temu kolejne pokolenia zawodników w skokach mogą się rozwijać. Tylko wszystko zależy od samych zawodników, w jaki sposób podejdą do swojego rozwoju. I ważne w jakim otoczeniu się znajdą wchodząc w świat dorosłych skoków. Jeżeli chodzi o rozwój młodych talentów, to ja jestem o to spokojny.

Masz już w głowie plan, co będziesz robić, jak już skończysz skakać na nartach?

Oczywiście. Czasami nawet przebieram już nogami. (śmiech) Żartuję. Jest kilka rzeczy, które chciałbym zrobić i często śmiejemy się z żoną, czy mi starczy życia na to, żeby wszystko zrealizować. Jedną z tych rzeczy, to jest podróż samochodem dookoła świata. To chcemy zrobić z małżonką i jak tylko odepnę narty, to wsiadamy do auta i jedziemy dookoła globu. Kolejną rzeczą jest pozostanie przy skokach narciarskich w jakiejś części. Od kilku lat prowadzimy z żoną klub sportowy, który wspaniale się rozwija i który – mam nadzieję – przyczyni się do pojawienia się polskich mistrzów w skokach narciarskich. Chciałbym przekazywać młodym zawodnikom moją wiedzę i doświadczenie. Oczywiście może nie tyle w kwestiach technicznych, ale co czeka ich w dorosłym świecie skoków. Jakie pułapki na nich czekają, bo jest wiele dróg, którymi zawodnik może podążać. Z doświadczenia wiem, że pod tym sreberkiem, które pięknie wygląda i świeci nie zawsze są fajne rzeczy. Tego trzeba się też wystrzegać, ale umieć to dostrzec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki