Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wciąż ma problem z atakiem pozycyjnym. Zawiódł Rahoui [KOMENTARZ]

Patryk Kurkowski
Lechia Gdańsk ma za sobą pierwszy mecz w rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy. Bez wahania można powiedzieć, że biało-zieloni w stolicy zawiedli. Drużyna Bogusława Kaczmarka nie potrafiła utrzymać prowadzenia, ale przede wszystkim - podobnie jak jesienią - miała problem z atakiem pozycyjnym.

To dopiero pierwszy mecz Lechii po przerwie zimowej, więc daleko idących wniosków nie można jeszcze wysuwać. Zwłaszcza że warunki atmosferyczne skutecznie uprzykrzały życie obu drużynom.

Ale w całym spotkaniu pozytyw był tylko jeden - znakomita sytuacja, zakończona pewnym trafieniem Piotra Wiśniewskiego. To była naprawdę świetna, zespołowa akcja. Szkoda tylko, że musieliśmy tak długo na nią czekać.

Gdańszczanie - ubolewali już nad tym jesienią - nie potrafili prowadzić gry. Brakowało umiejętnego rozegrania, ale przede wszystkim lepszej komunikacji. Biało-zieloni nie wyglądali na zgrany zespół. Trudności sprawiała im wymiana kilku dokładnych podań, co - w takich warunkach - było przecież kluczem do sukcesu.

Lechia, która przyzwyczaiła się do gry z kontry i defensywnego ustawienia, w ataku pozycyjnym właściwie nie istniała. Nie było pomysłu na ukłucie Polonii Warszawa, grającej nieźle taktycznie. "Czarne Koszule" nie wychylały się zbytnio, byli dobrze zorganizowana na tyłach. Stołeczny zespół po prostu realizował swoje założenia, bo przecież większa presja spoczywała na naszej ekipie.

Biało-zieloni nie tylko w tym elemencie wypadli mizernie. Co się działo ze skrzydłami? Tylko początek był dość agresywny, ale później korytarze nie były wykorzystywane. Wielka szkoda, bo szybka gra miała być atutem gdańszczan.

Zawiódł w swoim debiucie Mohammed El-Amine Rahoui. Algierczykowi raczej nie doskwierała zima, bo przecież w Polsce przebywa już wystarczająco długo, by zaadaptować się do mroźnej aury. Za to było widać ewidentny brak zgrania i zrozumienia z partnerami oraz - trudno oprzeć się takiemu wrażeniu - przesadna wiara w swoje umiejętności. Warunki przy Konwiktorskiej były wyjątkowo trudne, ale Rahoui nic z tego sobie nie robił - próbował wykorzystać potężne uderzenie lewą nogą. Tylko co z tego, skoro uniemożliwiały mu to warunki pogodowe?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki