Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk tylko zremisowała z Polonią Warszawa [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk w pierwszym meczu rundy wiosennej zremisowała na wyjeździe z Polonią Warszawa 1:1. Podopieczni Bogusława Kaczmarka byli o krok od cennego triumfu w stolicy, ale niestety nie zdołali zachować czystego konta. Biało-zielonym nie udało się zatem zrewanżować za porażkę w pierwszym starciu z "Czarnymi Koszulami".

Nie było niespodzianek w wyjściowym składzie Lechii na inaugurację rundy wiosennej. Trener Bogusław Kaczmarek nie postawił na wysokiego Grzegorza Rasiaka, ale na szybkich graczy na skrzydłach i środku ataku, którzy mieli za zadanie rozmontować obronę gospodarzy. Stąd na boisku pojawili się Mateusz Machaj, Ricardinho, wracający do Lechii Paweł Buzała oraz debiutujący w biało-zielonych barwach Mohammed El Amine Rahoui.

- W Turcji nasza gra ofensywna bez Razacka Traorew wyglądała całkiem obiecująco. Brakowało nam goli, szwankowała skuteczność i to jest fakt. Jednak naprawdę widać było jakość w naszej grze i mam nadzieję, że pokażemy to już od pierwszego meczu rundy wiosennej - mówił Marcin Pietrowski, defensywny pomocnik gdańskiego zespołu.

W pierwszej połowie meczu w stolicy tej jakości jednak w grze Lechii nie było widać. Biało-zieloni grali w ofensywie bardzo chaotycznie i nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bram ką strzeżoną przez Sebastiana Przyrowskiego. Z taką grą trudno o optymizm. Zwłaszcza, że rywalem była Polonia, która ma problemy finansowe, a kolejni podstawowi piłkarze rozwiązywali kontrakty. Biało-zieloni w tej części gry zanotowali dwa celne strzały, ale oba oddane z dystanasu. Przyrowski jednak nie miał żadnych problemów, aby złapać piłkę. Najpierw z rzutu wolnego uderzał Rahoui, a później na strzał zdecydował się Buzała, ale obie próby były zbyt słabe, aby futbolówka mogła znaleźć drogę do siatki. Swoje umiejętności statrał się pokazać Rahoui, ale średnio to wychodziło nowemu graczowi biało-zielonych. Kiedy już Algierczyk znalazł się z piłką na polu karnym, przerwrócił się i skończyło się na żółtej kartce za próbę wymuszenia rzutu karnego dla Lechii.

A Polonia? Wcale nie grała lepiej. Może w poczynaniach ofensywnych Czarnych Koszul było mniej chaosu, ale jakości w atakach też brakowało. Na odnotowanie na pewno zasługuje bradzo dobry strzał Martina Barana, po którym świetną interwencją popisał się Michał Buchalik.

W drugiej połowie wcale nie było lepiej. Warunki do gry jednak nie były piłkarskie, i nie wskazywały na to, że właśnie rozpoczęła się runda wiosenna T-Mobile Ekstraklasy. Nie dość, że było bardzo zimno, to w dodatku padał deszcz ze śniegiem. Gra z obu stron była bardzo słaba. Inicjatywę miała Polonia, ale kończyło się na strzałach z dystansu, które albo były niecelne, albo piłkę pewnie łapał Buchalik. Na więcej nie pozwalała dobrze zorganizowana defensywa biało-zielonych. Lechia czekała na okazje do kontry, ale kiedy nawet nadarzała się taka okazja, to szybko się kończyła, bo gdańszczanie te akcje rozgrywali fatalnie. A kiedy już udało się przeprowadzić dobrą kontrę, to Rahoui tak długo przekładał sobie piłkę w polu karnym, że w końcu został zablokowany. I to jest najlepsze podsumowanie słabego występu Algierczyka w Warszawie. Sztab szkoleniowy Lechii zapewnia, że tego piłkarza stać na dobrą grę. Nie popisał się ani atmowym strzałem, ani świetnym podaniem nie stworzył zagrożenia dla bramki rywala. Również Mateusz Machaj po chorobie nie był najlepiej dysponowany i za niego trener Kaczmarek wpuścił do gry Piotra Wiśniewskiego. I to był strzał w dziesiątkę. Piłkarze Lechii nie rozgrywali w Warszawie wielkiego meczu, ale potrafili strzelić gola. W 83 minucie biało-zieloni przeprowadzili piękną akcję, w której wymienili kilka podań, a właśnie Wiśniewski zamienił ją na gola. I zaczęły się emocje.Polonia ruszyła do ataku i wykorzystała jedno gapiostwo gdańskiej defensywy. Cztery miunuty po straconym golu w sytuacji sam na sam z Buchalikiem znalazł się iłosz Przybecki i posłał piłkę do siatki.

I jeszcze na koniec o kibicach. Fani Lechii dostali 350 biletów na mecz w Warszawie. Wszystkie rozeszły się błyskawicznie. Kibiców z Gdańska przy Konwiktorskiej stawiło się jednak znacznie więcej. I Polonia odmówiła im wejścia na stadion. Prawo wstępu m ieli tylko ci, którzy zakupili bilety w Gdańsku, ale sie na to nie zdecydowali. Negocjacje toczyły się za bramą wejściową na stadion. Zakończyły się jednak fiaskiem, więc zadecydowała solidarność i kilkanaście minut po rozpoczęciu meczu w stolicy kibice z Gdańska ruszyli w podróż powrotną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki