MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ŁAPACZ SŁÓW. Końca historii nie będzie, czyli myśli o przyszłości

Dariusz Olejniczak
Dariusz Olejniczak
Esej "Twarzą do przyszłości" znalazł się w zbiorze "Myśl polityczna Lecha Bądkowskiego". Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku, 2023 r.
Esej "Twarzą do przyszłości" znalazł się w zbiorze "Myśl polityczna Lecha Bądkowskiego". Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku, 2023 r. D. Olejniczak
Myślę, że lata 80. minionego stulecia były czasem, w którym - podobnie jak ja - wielu nasto- i dwudziestoletnich początkujących dorosłych uwierzyło w urojoną obietnicę końca historii. Kołatało nam się w głowach i w sercach to urojenie, zanim jeszcze jakikolwiek badacz przekuł je w naukowe dociekania, a miało ziścić się niemalże z dnia na dzień, gdy tylko świat pożegna raz na zawsze (cóż za naiwność!) komunę, sowiety i demokrację zwaną ludową. Mieliśmy za sobą i „karnawał Solidarności”, i stan wojenny - trudno było wierzyć w to wszystko, ale myśmy wierzyli. Mimo wszystko.

Koniec historii musiał nastąpić, wierzyliśmy, skoro całe zło tego świata - a więc i jego przyczyna - zniknęłoby wraz z odzyskaniem przez Polskę oraz kraje ościenne niepodległości i absolutnej wolności: do zawierania sojuszy, wyboru ustroju, głoszenia poglądów i odkrywania bolesnej prawdy o własnych dziejach obwarowanej dotąd totalitarnymi zakazami i kłamstwami. Cóż mogłoby stanąć na drodze prawdzie i wolności? Cóż mogłoby zakłócić wieczny spokój? Z upadkiem nienawidzonego systemu mieliśmy niejako z automatu stać się obywatelami świata ze wszystkimi tego przywilejami. O obowiązkach, podobnie jak o mieliznach gospodarki rynkowej nikt nie myślał. Wolność była ideą doskonałą.

Z pewnością również wielu ludzi starszych i znacznie bardziej obeznanych z życiem niż ta uczniacka i studencka młódź hołubiło w sobie jakże miłą wizję wieczystego dobrostanu.

Nie wszyscy jednak byli przekonani o bezwarunkowości wyśnionego końca historii. Do tych, którzy stan świata i prawidła nim rządzące widzieli w szerszej perspektywie, należał Lech Bądkowski.

Dał temu wyraz w eseju opublikowanym przez wydawnictwo Młoda Polska, a wcześniej we fragmentach na łamach 13 numeru drugoobiegowego kwartalnika „Zapis” w roku 1980. Tekst (powstał najpewniej w końcu lat 70. już po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową) nosi tytuł „Twarzą do przyszłości” i jest zestawieniem postulatów autora dotyczących tego, co w Polsce należy uczynić jak najszybciej oraz w dalszym planie, by przygotować ją do niepodległego funkcjonowania. Jest to także zapis wizji pisarza dotyczącej przyszłości naszej części Europy i miejsca w niej Polski. Lech Bądkowski wiedział, że wraz z upadkiem systemu komunistycznego, a nawet wraz z upadkiem sowietów świat się w miejscu nie zatrzyma…

Interesujące są jego przewidywania dotyczące naszych najbliższych sąsiadów ze wschodu, a także tych zachodnich. Przypomnijmy, co pisał m.in. o swoim koncepcie Wolnych Narodów Europy Środkowej, które jego zdaniem:

(…) muszą same myśleć o sobie i szukać dróg odzyskania wolności, a następnie znaleźć właściwe dla siebie miejsce w rodzinie narodów europejskich. Nikt oczywiście nie może mieć wątpliwości, że należą one do kręgu kulturowego chrześcijaństwa rzymskiego wyjąwszy większość narodów bałkańskich (…).

Dalej pisał Bądkowski tak:

(...) Powołanie do życia zespolonych Wolnych Narodów Europy Środkowej jest koniecznością. (…) Prawdopodobnie ośrodkiem przyszłej wspólnoty mogłyby być następujące państwa, idąc od północy: Litwa, Polska, Czechosłowacja, Węgry. (…) Możliwe, że należałoby brać pod uwagę akces do wspólnoty Łotwy i Estonii. (…).

Autor podejmuje w tekście kwestie związane z przyszłym ułożeniem relacji sąsiedzkich Polski z Białorusią i Ukrainą.

(…) Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że trudności montowania wspólnoty z tymi sąsiadami wzrosłyby niepomiernie, jeśliby z góry ich nie przekreśliły. Dotyczy to zwłaszcza Ukraińców, którzy w czasach nowożytnych nie wykazywali prawdziwej ochoty do łączenia się z innymi. Tradycje jagiellońskie są martwe (…). Musimy pamiętać, że pomimo związku z I Rzeczpospolitą - skończonego 200 lat temu - Ukraińcy należeli i należą do innego kręgu kulturowego. (…).

Nie mniej ciekawe są rozważania Lecha Bądkowskiego na temat przyszłości Niemiec.

(…) Ich dwa państwa są rzeczywistością, trwającą już trzydzieści lat, a czas mimo wszystko pracuje na rzecz pogłębienia i utrwalenia tego podziału. (…) W interesie Polski i postulowanej wspólnoty [Wolnych Narodów Europy Środkowej - D.O.] leży raczej istnienie dwu państw niemieckich niż ich zjednoczenie. (…) Nie tylko my nie mamy powodu popierać dążeń do tworzenia jednego państwa niemieckiego. Mimo słownych deklaracji na jego rzecz państwa zachodnie także nie pragną zjednoczenia Niemiec, które mogłoby stać się zbyt potężne i zachwiać równowagę układu sił we wspólnocie Europy Zachodniej. (…).

To tylko drobne urywki z większej całości, która weszła w skład „programu zasadniczego” opracowanego przez Bądkowskiego dla Polski. Trudne i zajmujące to zadanie analizować go dziś, po tylu dekadach i tylu wydarzeniach. Trudne, gdy już wiemy, jak wszystko się potoczyło, jak się sprawy polskie w Europie mają. Z projektu zawartego w „Twarzą do przyszłości” niemal nic się nie ziściło - ZSRR wprawdzie się rozpadł i powstały wolne państwa bałtyckie i Ukraina, a Białoruś zachowuje pozory wolności, ale też Czechosłowacja się podzieliła, natomiast namiastka Wspólnoty Wolnych Narodów Europy Środkowej w postaci Grupy Wyszehradzkiej dogorywa niespójna.

Do tego Federacja Rosyjska najechała Ukrainę, a Polska ze zmiennymi skutkami (w zależności od tego, kto akurat sprawuje w naszym kraju władzę) wraz z innymi państwami Europy Środkowej stara się odnaleźć swoje miejsce w Unii Europejskiej, której jeszcze na przełomie lat 70. i 80. nie było. W tej samej Unii, w której prym wiodą zjednoczone (mimo wszystko) Niemcy. Europa jest jednak inna, niż to wyobrażał sobie pomorski pisarz.

Jako się rzekło, należał autor „Twarzą do przyszłości” do tych świadomych, których wizja końca historii nie uwiodła - chyba nawet w głowie mu nie zakiełkowała. Szukał więc odpowiedzi na pytania o przyszłość Polski, co powinno być naturalne dla każdego z nas. Nie mógł jednak wiedzieć wszystkiego i wszystkiego przewidzieć, bo opierał się na danych zastanych.

Skąd by miał wziąć jakiekolwiek inne? Owe „dane zastane” to w tym przypadku znajomość środkowoeuropejskiej historii, polityki i kwestii sąsiedzkich.

Niejedyny Bądkowski próbował opracować plan na przyszłość czy choćby tę przyszłość jakkolwiek zdiagnozować. Było takich diagnostów wśród ludzi pióra wielu. Dla ilustracji posłużmy się choćby publicystyką Juliusza Mieroszewskiego, który na łamach paryskiej „Kultury” w czerwcu roku 1970 zauważał, że...

(...) Niestety komunizm ureakcyjnił naszych konserwatystów. Nie istnieje nawet pojęcie otwartej prawicy w analogii do otwartego socjalizmu. Z tych przyczyn socjalizm z ludzkim obliczem wydaje mi się najlepszym przedszkolem demokracji dla odrodzonej Polski (...).

Mniejsza o to, kogo autor miał na myśli, pisząc o „naszych konserwatystach” - ten wyrwany z większej całości akapit uzmysławia, że poza wszystkim w rozmyślaniach o przyszłości niezbędna jest wyobraźnia. Cóż, możemy jednak zrozumieć, że Mieroszewskiemu dwa lata po wydarzeniach roku 1968 zabrakło wyobraźni, by pomyśleć, że dla odrodzonej Polski żaden socjalizm nie byłby dobry, a wręcz nie byłby jej do niczego potrzebny.

Wróćmy do Bądkowskiego. Przypomniałem jego esej, bo dziś czasy takie, że scenariuszy przyszłości Polski, Europy, świata leży na rozmaitych biurkach co niemiara, a think tanki prześcigają się w wymyślaniu alternatywnej przyszłości.

Do tego, każdego prawie dnia, kolejny fachowiec wypowiada się na temat rozwoju sytuacji na Ukrainie i możliwości zakończenia trwającego tam konfliktu.

Roi się w mediach od specjalistów wszelkiej proweniencji. Tymczasem warto w tym informacyjnym zamęcie pamiętać, że nasze możliwości programowania przyszłości, ewentualnie jej przewidywania lub dostosowywania do naszych potrzeb są ograniczone. Zawsze tak było i mimo rozwoju wszelkiej technologii, a może właśnie w związku z tym rozwojem, zawsze tak będzie.

To dość osobliwe, bo z drugiej strony musimy myśleć o kształcie przyszłości naszego otoczenia. Nawet jeśli jesteśmy jedynie historią, tym, co już się wydarzyło, co już znamy i na tych zasobach budujemy wyobrażenia. I nawet jeśli piszemy błędne scenariusze, to bez nich i bez ich twórców żadna przyszłość - jakakolwiek - by nas nie czekała. Dlatego chwała Bądkowskiemu i wielu innym za to, że w czasach ponurych mieli odwagę projektować jaśniejszą przyszłość.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki