Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kurhany - bąble nikomu już dzisiaj niepotrzebne [ZDJĘCIA]

Tomasz Słomczyński
Gałęzie, chaszcze i mech ukrywają ślady po prehistorycznych albo wczesnośredniowiecznych mieszkańcach Pomorza. Na zdjęciu - otoczony kamieniami kurhan o średnicy kilkunastu metrów. Jeden z ostatnich, które pozostały po wielkim cmentarzysku.
Gałęzie, chaszcze i mech ukrywają ślady po prehistorycznych albo wczesnośredniowiecznych mieszkańcach Pomorza. Na zdjęciu - otoczony kamieniami kurhan o średnicy kilkunastu metrów. Jeden z ostatnich, które pozostały po wielkim cmentarzysku. Tomasz Słomczyński
W Piekle chowano ludzi przez kilkaset lat. Przez kolejnych kilkaset te groby niszczono. Prawdopodobnie było ich tysiąc. W niezmienionym stanie zachowały się do dziś tylko trzy.

Gdzie tu kurhany są? - wołam do przypadkowo spotkanych mieszkańców wsi. Właśnie przed chwilą wyszli z domu we wsi Piekło Dolne. Wyglądają jakby szli na spacer, całą rodziną.
- Tu tacy nie mieszkają.
- Nie, nie chodzi mi o mieszkańców. Kurhany, stare grobowce, kupy kamieni.
- A tak, coś słyszałem, poczekaj pan.

Zawołali "mamę". Starsza kobieta tłumaczy, jak dojść.
- Ale nie wiem, czy jeszcze pan coś tam znajdzie. Wszystko porozwalane jest. Kilka tylko się zachowało.
Rozwalają poszukiwacze skarbów. Widuje się ich tutaj od czasu do czasu.
Rozwalają leśnicy. - Jak robią wycinki, ciągną drzewo po ziemi, rozjeżdżają ciężarówkami, to jak pan myśli, uchowa się coś?
Rozwalają budowlańcy.
- Bo tam będą domy budować. Wszystko wyrównali, działki podzielili, reklamują się w internecie.

No koniec "mama" próbuje wytłumaczyć, jak tam dojść. Trzeba iść drogą do góry, po prawej, po lewej, trzeba dobrze się naszukać.
Ktoś inny we wsi ma swoją metodę poszukiwań.
- Bąbli pan szukaj.
- Bąbli?
- Tak jakby ziemia spuchła i pęcherze się porobiły. Takie górki jakby. Tylko kilka zachowało się tak, że kamienie są poukładane wokół bąbla. Ale trzeba się dobrze naszukać, żeby znaleźć nierozkopane, nierozwalone, ostatnie, które zostały.
I jeszcze, na odchodnym:
- Kiedyś to ich ze tysiąc tu było. Za Niemca jeszcze badane były. W literaturze to jest.

"Literatura"

Największe tego rodzaju cmentarzysko na Pomorzu znajduje się w leśnictwie Uniradze, koło Gołubia - w literaturze przedmiotu podaje się że znajdują się tam co najmniej 2763 groby, a całkowitą ich ilość można szacować na ok. 3500. Są całkiem dobrze oznaczone, czekają na turystów.
A w Piekle? Jeśli dać wiarę, że było ich tysiąc, to byłoby to jedno z większych cmentarzysk na Pomorzu. Tak zwana literatura, to w tym przypadku raptem dwie zachowane w archiwum Muzeum Archeologicznego w Gdańsku notatki z lat pięćdziesiątych. Jedna spisana odręcznie, druga na maszynie.
Danuta Król, kierownik Działu Ochrony Zabytków Muzeum Archeologicznego w Gdańsku delikatnie wyjmuje z teczki dwa pożółkłe i kruche papiery.
Pierwszy - nie bardzo wiadomo kiedy i w jakim celu został sporządzony. Nieznany jest jej autor, choć z kontekstu wynika, że jest archeologiem, który przyglądał się cmentarzysku na miejscu: "Przeważnie są to owalne skupiska kamieni. Duża część grobów jest bardzo uszkodzona. W lecie 1934 roku zostało cmentarzysko pomierzone. Zmierzono więcej niż 600 kurhanów".
- Liczba tysiąc, o której się wspomina, została wymieniona w drugiej notatce - mówi Danuta Król.
Tekst wstukany na maszynie, również pozostaje do dziś anonimowy, choć również i w tym przypadku nie ma wątpliwości, że został sporządzony przez archeologa: "Inspekcja zgłoszonego stanowiska archeologicznego w Piekle Dolnym, którą odbyłem w maju 1952 r. wykazała, że na terenie gruntów wsi Piekło Dolne i Piekło Górne znajduje się ogromne cmentarzysko kurhanowe liczące około 1000 kurhanów i zajmujące ok. 15 hektarów."
Stan cmentarzyska autor notatki określił - już w 1952 roku, jako "godny pożałowania".
"Dobrze zachowanych grobów jest około 10, olbrzymia pozostałość barbarzyńsko zdewastowana". Jak wynika z dokumentu, zniszczenia poczynione zostały głównie w roku 1946. Wówczas wybierano kamienie na budowę drogi. "Trzy wzgórza, na których rozciąga się cmentarzysko przedstawiają widok wielkiego rumowiska kamieni. Z trudem można gdzieniegdzie rozpoznać kształt kurhanu."

Autor notatki sporządził inwentaryzację. "O zbadaniu kilku uszkodzonych grobów nie mogło być mowy z powodu braku ludzi, trafiliśmy bowiem na spóźniony okres zbiórki owsów i siewu zbóż. Inwentaryzację przeprowadzono tylko częściowo z powodu braku funduszy i personelu technicznego. Cmentarzysko wzięte jest obecnie pod ochronę. Starania celem utworzenia tam rezerwatu dobiegają końca".
Autor notatki z 1952 roku był niepoprawnym optymistą. Rezerwat nigdy nie powstał. Niszczenie postępowało przez kolejne lata.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Skarby pod kamieniami

Konrad Wiszniewski mieszka w Piekle Dolnym tuż przy wejściu do lasu, skąd idzie się w kierunku ocalałych jeszcze kurhanów. Wśród miejscowych, wraz z żoną, Giną Wiszniewską - znaną nie tylko w okolicy malarką, uchodzą za fascynatów prahistorii ziemi, którą, po przyjeździe z Dolnego Śląska, wybrali jako miejsce do życia.
- Raz widziałem, tu na drodze przed domem, człowieka z wykrywaczem metali. Ale ciągle znajduję rozkopane kolejne kurhany. Nie kopią ich przypadkowe osoby. To takie jakby wykopy sondażowe. Wąskie rowy w ziemi - wykopane tak, żeby tylko się zorientować, co jest w środku.
Pan Konrad nie wie, jak powstrzymać niszczenie cmentarzyska. Ale bardzo ubolewa nad tym, że to wszystko z roku na rok ginie bezpowrotnie.
Pani Gina pokazuje brunatny kamień, który przypadkowo znalazła w okolicy. Jest zaostrzony z jednej strony. Świetnie pasuje do niewielkiej dłoni malarki.
- Spytaliśmy fachowców. Okazało się, że służył od zdzierania tłuszczu ze skóry upolowanego zwierzęcia. To było zajęcie dla kobiet.
Takich przedmiotów jest tu podobno mnóstwo. Wystarczy wejść do lasu i dobrze poszukać.
O rzekomych "skarbach" opowiada Marian Kwapiński, archeolog z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku:
- Już w epoce brązu (mniej więcej 2000 - 700 lat przed Chrystusem - red.) społeczeństwo zaczęło być bardziej zróżnicowane.Taki kowal na przykład, miał znaczniejszy kurhan i jego grób jest bardziej bogato wyposażony. W środku możemy znaleźć naczynia gliniane, dzbanuszki, czasami elementy stroju, nadpalone lub przetopione wyroby z miedzi. To nie są jakieś nadzwyczajne skarby.
W notatce anonimowego archeologa z lat pięćdziesiątych znajduję wzmiankę o tym, co odnaleziono w znajdujących się na Kaszubach grobach późniejszych, wczesnośrodniowiecznych - w Uniradzach znaleziono warkocz kobiecy z "przęślikiem" bursztynowym na końcu, służącym jako spinka do włosów. W innym kurhanie, również w Uniradzach znaleziono "szkielet męski z wyposażeniem wskazującym wyraźnie, że pochowany osobnik był krawcem".

Żadnego złota, drogich kamieni.

A jednak ciągle są tacy, którzy zadają sobie mnóstwo trudu, żeby wykryć w kurhanie kawałek metalu, a potem go wydobyć, dewastując zabytek. Dlaczego to robią?
Odpowiada Marian Kwapiński:
- Na naszą wyobraźnię działa bogate wyposażenie grobów scytyjskich czy mykeńskich... Ludzie tak to sobie wyobrażają. Jest rynek na takie starożytności, ogólnoeuropejski, na nim są wyroby scytyjskie albo z południowej Europy. Ceny? Nawet jakbym je znał, to bym ich nie podał do gazety. W internecie pojawiają się takie przedmioty do sprzedania, ale też wiadomo mi, że Narodowy Instytut Dziedzictwa (instytucja powołana przez ministerstwo kultury - red.) opracował system kryteriów, przy pomocy których policja ściga takie przestępstwa. Jak na Allegro ktoś wystawia zabytek archeologiczny, to może się spodziewać, że policjant zapuka mu do drzwi. Bo prawo stanowi, że obiekty archeologiczne zawsze są własnością państwa.
Rzeczywiście, w internecie nie brakuje doniesień policyjnych o zatrzymaniach osób próbujących handlować wykopanymi z ziemi zabytkami. Policjanci ostrzegają, że za takie przestępstwo grozi nawet do kilku lat więzienia.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Ostatnie trzy bąble

Mijam szlaban, przed którym zostawiłem samochód, i idę utwardzoną drogą do góry, w las.
W pamięci tkwi opis miejscowego: "bąble". I archeologa, który sześćdziesiąt lat wcześniej odwiedzał to miejsce: "Kurhany przeważnie mają kształt czworokątny, obstawione są średniej wielkości głazami, zaś powierzchnię ich przykrywa warstwa kamieni polnych. Są niewysokie, od 0,5 do 1 metra, wymiary nieregularnych najczęściej czworokątów bądź średnic kurhanów owalnych wahają się w granicach od 3 do 12 metrów."
Wokół jest coraz więcej kamieni. Są porozrzucane po lesie, bez ładu i składu. Gdybym nie wiedział, że znajduję sie na terenie cmentarzyska, pewnie nie zwróciłbym na nie uwagi. Ale rzeczywiście, jest ich tutaj jakoś nienaturalnie dużo.
- Nigdy nie wiadomo,czy kupa kamieni, na którą natrafia archeolog, to pozostałość kurhanu, kamiennego kręgu, czy efekt normalnej pracy rolnika, który zbierał kamienie ze swojego pola i zrzucał w jedno miejsce - utknęły mi w pamięci słowa jednego z archeologów, z którymi rozmawiałem o cmentarzysku w Piekle.
Po jakimś czasie przystaję, spoglądam w głąb lasu i widzę... Jakby bąble? Żeby wziąć je za prehistoryczne albo wczesnośredniowieczne zabytki, trzeba uruchomić wyobraźnię. Bąble są zarośnięte lasem, leżą na nich pościnane gałęzie i gruba warstwa ściółki. Przez setki lat zarosły mchem.
Czas na zabawę w najsłynniejszego archeologa na świecie, znanego z filmów Spielberga. Rozgarniam zarośla, usuwam igliwie...
Jest! Dokładnie tam, gdzie powinien być. Kamień. Jeśli znajdę kolejne, ułożone w krąg wokół nasady górki, oznaczać to będzie, że mam do czynienia z w pełni zachowanym kurhanem.
I tak też się dzieje. Po pół godzinie widzę już wszystkie odsłonięte kamienie. Równym okręgiem otaczają górkę. A obok nich jeszcze dwa kolejne kurhany, tak samo zachowane, w niezmienionej postaci od setek lat. I znowu, uruchamia sie wyobraźnia: ludzie, odziani w skóry, dźwigają duże kamienie, żeby otoczyć nimi górkę, chowają szczątki - być może spalone wcześniej na stosie, rzucają potem mniejsze kamienie w pogrzebowym obrzędzie - pojedynczo, jeden po drugim, w skupieniu i powadze... A może zupełnie inaczej to wyglądało. Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast - ale o tym miałem się przekonać później, że odnalezione przeze mnie trzy kurhany są objęte ścisłą ochroną, jako zabytek wpisany do rejestru.
To prawdopodobnie ostatnie trzy zachowane kurhany z tysiąca im podobnych.
Między nimi dostrzegam, że coś błyszczy w ściółce. Czyżby miało mi się poszczęścić? Jakiś metal. Schylam się i borę do ręki kawałek zwyczajnego, jak najbardziej współczesnego, grubego łańcucha z szeklą, jakiego używa się do prac leśnych, do ciągnięcia grubych pni po ziemi.

Czerwone kółka na mapie

Teren między wsiami: Piekło Górne, Piekło Dolne i Gromadzin, jest dobrze znany gdańskim archeologom. Co nie znaczy, że rozpoznany. We wszystkich rozmowach przewija się to samo twierdzenie: z pewnością "coś" tam jest, ale co, w jakiej ilości - tego już nie wiadomo.
Oprócz "rejestrowego" fragmentu lasu (to tam, gdzie są trzy zachowane kurhany), na mapie archeologów gdzieniegdzie pojawiają się czerwone okręgi. To miejsca, w których coś znaleziono - czyli tzw. stanowiska archeologiczne. Wyznaczano je m.in. w 1997 roku.
"Natrafiono na konstrukcje kamiennych kurhanów, niektóre o regularnych, czytelnych formach. Nie pozyskano żadnego materiału zabytkowego".
Również i w 1997 roku nie realizowano badań wykopaliskowych. Tylko "powierzchniowe". Oznacza to mniej więcej tyle, że archeolog chodził po lesie i się rozglądał. Znalazł na przykład"1 ułamek ceramiki i 4 bryłki polepy z wczesnej epoki żelaza". Albo "trzy ułamki ceramiki z epoki wczesnośredniowiecznej i siedem z epoki pomorskiej".
Z tych informacji można wnioskować, że w Piekle i Gromadzinie chowano ludzi przez wiele setek lat: może nawet od VII w p.n.e. do wczesnego średniowiecza (do XI w. n.e.).
Miejsca, gdzie znaleziono fragmenty ceramiki, zaznaczono na mapie czerwonymi kółkami. Jest ich kilka. - Nie mam żadnych wątpliwości, że kompletnie nie znamy skali i znaczenia zabytku, z jakim możemy mieć tu do czynienia. Równie dobrze cały teren między trzema wioskami mógłby być zakreślony czerwonym kółkiem, tak, jak proponował o to autor notatki z 1952 roku, postulując o założenie w tym miejscu rezerwatu - słyszę od jednego z archeologów. Tymczasem okazuje się, że miejscowi mieli rację. W lesie "gołym okiem" widać pozostałości po kurhanach, nie zaznaczone na żadnych mapach.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Nic nie znaleziono

W obrębie cmentarzyska las jest wykarczowany, ziemia wyrównana, przygotowana pod inwestycję. Obok powstanie osiedle domów jednorodzinnych. Ze strony internetowej promującej inwestycję i zachęcającej do kupna działek, wynika, że dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze ma być atutem dla lokalizacji domu w tym miejscu.
Pytam przedstawiciela inwestora, czy przed splantowaniem i wyrównaniem terenu były tu prowadzone jakieś badania archeologiczne. - Tak, były. W dwóch albo trzech miejscach. Nic nie znaleziono.
Inwestor ma rację. Badania były prowadzone wokół jednego stanowiska archeologicznego. Inwestor , jak zwykle w takich sytuacjach bywa, wynajął i opłacił archeologów, którzy byli obecni przy wykopach. Ich zadaniem było "bieżące śledzenie i dokumentowanie" a także "zbieranie archeologicznego materiału ruchomego z wykopów".
- Co by było, gdyby coś znaleziono? - pytam w urzędzie ochrony zabytków.
- No cóż, mogłoby się to skończyć wyłączeniem terenu spod zabudowy.

Jednak na miejscu widać, że równanie ziemi ma znacznie szerszy zasięg, niż wynikałoby to z dokumentacji inwestycji. Sterty kamieni, a nawet potężnych głazów, leżą zrzucone przy drodze w miejscach, które badane przez archeologów nie były.
Kto to zrobił? Nie wiadomo. - Jest tylko jeden sposób, żeby tę kwestię dokładnie wyjaśnić - słyszę w muzeum. - Musi tam udać się ktoś od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, z mapą, i sprawdzić, czy nie doszło do zniszczeń. Jeśli okazałoby się, że tak, wówczas należy zawiadomić policję. Być może jednak byłoby to bezprzedmiotowe. Jeśli nie ma tam "czerwonych kółek", wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Tymczasem umawiam się z archeologami z muzeum na wycieczkę do Piekła Dolnego. Pokażę im kamienie, na które zwróciłem uwagę. Być może na archeologicznych mapach pojawią się nowe czerwone kółka.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki