MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kontrola bez konsoli

Michał Kowal
Komputerowe zabawy z rockiem zaczęły się od gitarowych solówek, a skończyły na występach grupowych. Zwolennicy tanecznych bitów mogą spróbować sił jako wirtualni DJ-e
Komputerowe zabawy z rockiem zaczęły się od gitarowych solówek, a skończyły na występach grupowych. Zwolennicy tanecznych bitów mogą spróbować sił jako wirtualni DJ-e Materiały Licomp Empik Multimedia, dystrybutora "Guitar Hero" w Polsce
Wydaje ci się, że gry komputerowe to rozrywka nie dla ciebie? Jeszcze nie wiesz, że ich producenci zadbali już, żebyś szybko zmienił zdanie i raczej tego nie pożałujesz...

Na pierwszy rzut oka to wesele nie wyróżniało się niczym szczególnym. Najpierw goście wznieśli toast za młodą parę, potem zabrali się za spożywanie posiłków. Następnie rozpoczęła się zabawa, która miała trwać do białego rana. Była muzyka i tańce... W pewnym momencie jednak parkiet opustoszał.

To wcale nie oznaczało, że goście źle się bawili. Przeciwnie - tak bardzo wciągnęła ich... gra wideo.

- Na początku myśleliśmy, że ten pomysł nie chwyci. Jednak ludzi wciągnęło granie, a następnego dnia goście dziękowali nam za to, że pokazaliśmy im inny sposób na zabawę - wspomina pan młody, Szymon 25-letni zawodowy bloger z Poznania.

Zaproszenie gości do grania nie było aż tak ekstrawaganckie, jak to się może na pozór wydawać. To po prostu nowe, nie do końca jeszcze znane w Polsce oblicze gier. Tymczasem na świecie konsole z pokojów dziecięcych zdążyły się już przenieść na salony. Obecnie zajmują miejsce pod telewizorami, dzieląc półkę ze sprzętem do odbioru kina domowego.

Wynika to nie tyle z ekspansywności młodego pokolenia, co faktu, że ich użytkownikami w coraz większym stopniu są osoby dorosłe. Gry stają się punktem centralnym wielu towarzyskich spotkań. Dzieje się tak, ponieważ oferują prostą zabawę dla każdego, nie wymagają małpiej umiejętności obsługi joysticka czy klawiatury, a bywa, że śmiechu jest przy niej co niemiara.

Witajcie w świecie gier dla "casuali"!

Rozrywka królowych i wampirów

Rewolucja w branży gier rozpoczęła się w 2006 r. Jej zwiastunem była premiera konsoli "Nintendo Wii". To właśnie przy niej, w kwietniu, bawili się goście na weselu Szymona. Skąd taki wybór?
- To musiało być coś prostego, łatwego w obsłudze i dawać dużo zabawy - tłumaczy Szymon. - "Wii" doskonale spełnia te wymagania - dodaje.

Co takiego wyjątkowego jest w tej japońskiej konsoli? Nintendo postanowiło stworzyć system sterowania, który będzie przystępny dla każdego niezależnie od wieku i doświadczenia. Tak powstał "Wii Remote", znany w Polsce jako "Wiilot" - kontroler podobny do pilota od telewizora, który potrafi śledzić ruchy gracza. Oznacza to, że grając w wirtualnego golfa czy bejsbol, nie trzeba - jak w tradycyjnych grach komputerowych - naciskać małych przycisków, a jedynie starać się wykonywać takie ruchy, jak prawdziwy sportowiec.

Takich zabawek Nintendo postanowiło dostarczyć graczom więcej. Jednym z najciekawszych z nich jest "Balance Board", czyli waga, którą możemy podłączyć do konsoli. Po co to komu? Ot chociażby po to, aby pouczyć się przed telewizorem jogi albo uprawiać domowy aerobik. Urządzenie, na którym stoi gracz, potrafi ocenić, jak bardzo ten przykłada się do ćwiczeń. Specjalny program może, tak jak osobisty trener fitness, dobierać ćwiczenia i zapisywać postępy użytkownika.

- Jedyna rzecz, o jakiej myślimy, to nie przenośne systemy, konsole i tym podobne, lecz to, ile osób wcześniej niegrających przyciągniemy do zabawy - wyznał Satoru Iwata, prezes firmy Nintendo po premierze "Wii".
Tę filozofię od samego początku wspierała potężna akcja marketingowa. W telewizyjnych reklamówkach rodziny wspólnie bawiły się przy konsoli. Hasło "Wii would like to play" (gra słów, którą można odczytać jako "Chcemy się bawić" albo "Wii chce się bawić") doskonale wpisało się w ten przekaz. Przez rok na samą kampanię w telewizji Nintendo przeznaczyło 200 mln dolarów. Pieniądze zwróciły się z nawiązką. Sukces, jaki odniosła konsola, prawdopodobnie zaskoczył nawet jej twórców - do tej pory na świecie sprzedało się 50 mln sztuk.

Brytyjski tabloid "The People" informował, że w wirtualne kręgle na tej konsoli grała sama brytyjska królowa Elżbieta II. "The New York Times" doniósł z kolei, że prezydent USA, Barack Obama kupił "Wii" swojej córce na gwiazdkę. "Wii" trafiło także do telewizji. Jeden z bohaterów popularnego serialu animowanego "Miasteczko South Park" postanowił się zamrozić, bo nie mógł już znieść oczekiwania na premierę konsoli. Z kolei w serialu "True Blood", w którym główną rolę gra niedawno odwiedzająca Gdańsk zdobywczyni Oscara Anna Paquin, granie na "Wii" jest ulubioną rozrywką wampirów, które w ten sposób mogą poznawać świat ludzi.

Prawie jak Kurt Cobain

Razem z premierą "Wii" narodził się "casual gamer". Ten termin nie doczekał się polskiego odpowiednika. Oznacza on gracza przypadkowego, czyli osobę, która gra od czas do czasu. To taki "niedzielny kierowca" wśród graczy. "Casual" nie ma ochoty poznawać skomplikowanej mechaniki gry, czy uczyć się trudnego sterowania. Przeciwstawiany jest graczowi "hardcorowemu", czyli takiemu, który na granie poświęca o wiele więcej czasu i pilnie śledzi rynek premier.

Jaki jest profil takiego "niedzielnego gracza"?
- Interesują go gry wideo wyłamujące się poza szablon - tłumaczy Przemysław "Ściera" Ścierski, redaktor naczelny PSX Extreme, jednego z największych w Polsce miesięczników w całości poświęconych grom na konsole. - Tradycyjne granie jest już zbyt oklepane, ale gdy rodzic zobaczy, że można się ruszać podczas zabawy, że gra nie jest tylko ludzikiem na ekranie, to zaczyna traktować tę inwestycję inaczej. Kupuje fajną zabawkę, a nie konsolę do grania.

Ale "Casual" to nie tylko użytkownik "Wii". To wszystkie sposoby na prostą zabawę przy konsoli albo komputerze. Zabawę nie tylko dla jednej osoby.

- Niedawno byłem na domowej imprezie u mojego kolegi - wspomina Piotrek, 23-letni student z Gdyni. - Zaczęło się typowo: alkohol, rozmowy, niektórzy tańczyli. Goście to głównie studenci, ale akurat tacy, którzy rzadko grają na komputerze. W pewnym momencie młodszy brat kolegi, którego nie udało się pozbyć z domu na czas zabawy, wyjął plastikowe gitary, włączył telewizor i konsole. Po chwili zebrała się wokół niego grupa obserwatorów. Co śmielsi brali do rąk zabawkowe gitary i próbowali grać, zachowując się przy tym jak gwiazdy sceny. Skakali z kanapy na ziemię oraz ślizgali się na kolanach. Ci, którzy akurat robili za widownię, kibicowali im i żywo komentowali występ. Dla wielu osób był to pierwszy kontakt z "Guitar Hero".
Ta gra do sklepów trafiła w 2005 r. Od tego czasu zabawa w wirtualnego gitarzystę podbiła cały świat i doczekała się kolejnych pięciu części. Konkurencja szybko dostrzegła ogromne zapotrzebowanie na gry muzyczne. W 2007 r. został wydany "Rock Band". Od "Guitar Hero" różnił się tym, że dołączono do niego cały zestaw plastikowych instrumentów: dwie gitary, perkusję i mikrofon. Muzyka do gier dobrana jest w taki sposób, aby każdy znalazł coś dla siebie. Nie brakuje hitów z repertuaru Rolling Stones, Queen czy Nirvana. Niedługo swoją premierę będzie miała kolejna edycja "Rock Band" w całości poświęcona Beatlesom.

Niespełnieni wokaliści też znajdą coś dla siebie. "SingStar" - tak nazywa się jedna z najlepszych gier tego typu - oferuje graczom teledyski lecące w tle, profesjonalny podkład muzyczny i możliwość wykrywania, który z graczy lepiej wpasował się w odpowiednie nuty. Miłośnicy muzyki elektronicznej już niedługo będą mogli zagrać w "DJ Hero". Dodawany do niej będzie kontroler przypominający profesjonalny mikser i gramofon.

Tę listę należy jeszcze uzupełnić grami tanecznymi. W tym przypadku kontrolerem jest duża mata, na której gracz tańczy w takt znanych piosenek. Ważne jest wyczucie rytmu i sprawność ruchowa. To, gdzie postawić nogę, podpowiadają strzałki wyświetlane na ekranie. Wszystkie te gry łączy to, że doskonale nadają się na imprezy. Są przystępne niemal dla każdego, jednak doświadczony gracz może podnieść poziom trudności.

Ty jesteś kontrolerem

Następnym krokiem w rozwoju interaktywnej rozrywki będzie eliminacja tradycyjnych kontrolerów.
- "Projekt Natal" sprawi, że doświadczymy nowej jakości gier, w które zagramy wspólnie z przyjaciółmi bez zbędnych barier - oświadczył Steven Spielberg na konferencji firmy Microsoft podczas tegorocznych E3, największych na świecie targów w całości poświęconych elektronicznej rozrywce.

Tajemniczy "Projekt Natal", o którym mówił reżyser "Parku Jurajskiego", to najnowszy pomysł na wirtualną rozrywkę. Kamera i mikrofon podłączone do konsoli potrafią wykrywać ruch w trzech wymiarach i rozpoznawać głos. W ten sposób kontrolerem staje się sam gracz. Co to oznacza?
Grając w wirtualną piłkę nożną, zamiast operować joystickiem, będzie trzeba samemu biegać po dywanie. Boks zmusi nas do machania rękoma w powietrzu i robienia uników. Przy wykorzystaniu internetu będzie można zmierzyć się na wirtualnym ringu z przeciwnikami z całego świata. Na całe szczęście pobity zostanie jedynie "awatar", czyli wirtualna personifikacja gracza. To nie wszystko. Prezentowane na targach demo oferowało wiele innych możliwości, takich jak np. zabawa z wirtualnym chłopcem, który śledził spojrzenie gracza oraz odczytywał jego emocje z tonu głosu.
To tylko kolejny krok w sprinterskim biegu rozwoju cyfrowej rozrywki. Jaki będzie finisz tych zawodów?

- Siedzę na kanapie, włączam jednym słowem odbiornik. Jest nim cała ściana. Wybieram głosowo grę, która jest pobierana z jakiegoś serwera. Potem steruję palcami, rękami, kciukiem, głosem, a jeśli trzeba to jakimś bardziej tradycyjnym kontrolerem - tak najbliższą przyszłość grania wyobraża sobie "Ściera".

Czy to zbyt śmiała wizja? Być może. Jednak kto jeszcze piętnaście lat temu sądził, że będzie sterował grą własnym ciałem, a na weselu goście bawić się będą w wirtualny bejsbol? Tylko pisarze science fiction.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki