18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta oskarża byłego męża o molestowanie córki

Tomasz Słomczyński
Dziecko, które doświadczyło przemocy w rodzinie, zamyka się w sobie
Dziecko, które doświadczyło przemocy w rodzinie, zamyka się w sobie Grzegorz Galasiński/Archiwum
Ofiarom przemocy domowej świadczy się szeroko zakrojoną pomoc. Tak się dzieje, chyba że prokurator stwierdzi, że seksualne wykorzystywanie dziecka przez ojca nie mieści się w definicji - pisze Tomasz Słomczyński

Nina K. wysiadła z samochodu i przemknęła do kawiarni, usiadła przodem do sali przy ostatnim stoliku. Najpierw towarzyszył jej zaufany znajomy, wkrótce musiał wyjść, ale został "kierowca" - mężczyzna usiadł przy stoliku obok i miał baczenie na to, co dzieje się wokół.

ZOBACZ KONIECZNIE: KRYMINALNE POMORZE NA FACEBOOKU

Nina K. od grudnia ubiegłego roku ukrywa się przed swoim byłym mężem i przed policją. Nie wie, czy nie jest ścigana listem gończym, nie wie, czy został wobec niej wydany nakaz doprowadzenia.

Ukrywa swoje dziecko przed ojcem, który - podobnie jak i ona - ma pełnię praw rodzicielskich. W noc wigilijną trzyletnia Anita po raz pierwszy opowiedziała, co robił tatuś. Kobieta 29 grudnia złożyła doniesienie w prokuraturze.

Do dziś - jak twierdzi - musi się ukrywać. Dlaczego? Bo prokurator twierdzi, że w tej sprawie nie ma mowy o przemocy w rodzinie.

***

W tej sprawie wszyscy zalecają ostrożność, żeby nie wydawać przedwczesnych wyroków: nie wiadomo, czy matka dziecka mówi prawdę, bardzo często kobiety oskarżają swoich byłych mężów o molestowanie seksualne dzieci, robią to, żeby pozbawić mężczyzn praw rodzicielskich.

***

Faktem jest, że w dniu 29 grudnia do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku dotarło doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Nina K. pisze w nim: "Dnia 24 grudnia, po godz. 13.00 mój były mąż przywiózł do mnie córkę. W nocy córka bardzo płakała i miała wysoką gorączkę. Po podaniu leków gorączka spadła i można było z dzieckiem normalnie rozmawiać. Córka szlochała i powtarzała, że nie chce wracać do tatusia, bo ją bije. Nie spała całą noc. Gdy wysiusiała się, nie pozwoliła mi wytrzeć sobie pupy".

Relacja z molestowania seksualnego w ustach trzylatka brzmi dramatycznie. Nina K. w doniesieniu przywołuje to, co powiedziała jej córka. Pisze: "moja córka cały czas płacze i nie pozwala się dotykać w miejsca intymne. Ponadto moja córka mówiła mi, że tato robi jej nagie zdjęcia i nagrywa ją podczas kąpieli".
I dalej: "Przed udaniem się do toalety córka krzyczy i ściska nogi".

Czytaj również: Miastko: Sześć lat więzienia dla pedofila

W wysłanym do prokuratury zawiadomieniu Nina K. informuje również, że jest osobą pochodzenia arabskiego. Ma podwójne obywatelstwo, w tym - polskie. Biegle mówi w języku jej matki, która pochodzi z Trójmiasta, jednak ma problemy ze zrozumieniem tekstu w języku polskim, szczególnie języka prawniczego.
Pisze, że nie ufa policji i prokuraturze w mieście, w którym mieszkała ze swoim byłym mężem i córką (miasto powiatowe na terenie województwa pomorskiego). Na komisariacie usłyszała pogardliwe "Al-Kaida" pod swoim adresem.
Nina K. prosi o wyłączenie tamtejszej prokuratury z rozpatrywania sprawy o molestowanie jej dziecka.

Drugie spotkanie z Niną K. - siedząca przy kawiarnianym stoliku czarnowłosa kobieta nie ufa dziennikarzowi - widać to na pierwszy rzut oka. Nie śmieje się swobodnie, nawet jeśli się uśmiecha, to jej ciemne oczy zdradzają, że robi to tylko z uprzejmości - pozostają smutne i zlęknione. Jej opowieść jest - na razie - wciąż niepotwierdzoną przez śledczych relacją, jedną z wersji, hipotezą.

Dzieciństwo spędziła w odległym kraju, w kulturze muzułmańskiej. Kilka lat temu przyjechała na wakacje do Polski, tu poznała Pawła K. Zakochała, się wzięli ślub, zaszła w ciążę. Wtedy po raz pierwszy usłyszała:
- Byłaś mi potrzebna do tego, żeby urodzić dziecko. Swoje zrobiłaś, możesz wracać do Arabów. Dziecko zostanie przy mnie.
Potem wielokrotnie, kiedy wracała z pracy do domu, Anitki nie było w domu. Nie wiedziała, gdzie jest jej córka, błąkała się po miasteczku. Nie wiedziała, do kogo się zwrócić po pomoc.

- Po złożeniu zawiadomienia w prokuraturze pozostało mi czekanie... Po 20 dniach telefonicznie wezwano mnie na przesłuchanie.

Zobacz także: Słupsk: Prokuratura oskarżyła braci podejrzanych o pedofilię

Poprosiłem Ninę, żeby przysłała mi "rozpiskę" - według dat, co działo się od momentu złożenia przez nią zawiadomienia do prokuratury. Tak, żebym mógł trzymać się faktów.

13 stycznia prokurator z Gdyni (tam jest rozpatrywana sprawa) przesłuchuje Ninę K.
26 stycznia Nina K. wysyła pismo, w którym prosi prokuratora o przyspieszenie czynności.
31 stycznia - przesłuchanie mamy Niny K., która zeznaje o tym, że Anita, niepytana, opowiada o molestowaniu.

1 lutego - przesłuchanie kolejnego świadka, który słyszał, jak trzylatka spontanicznie opowiada o tym, co zrobił jej tata.
1 lutego - badanie ginekologiczne Anity. Nie stwierdza się gwałtu na dziecku.
14 lutego - przesłuchanie kolejnego świadka, również zeznaje o spontanicznych wypowiedziach dziecka.
15 lutego - przesłuchanie ostatniego świadka.
16 lutego - po raz drugi Nina K. wysyła pismo, w którym prosi prokuratora o przyspieszenie czynności.
W piśmie przywoływane są wypowiedzi Anity: 3 stycznia: "Mamuś nie idź nie otwieraj drzwi, to tata chce mnie zabrać" (na pukanie do drzwi zsiusiała się na stojąco), 4 stycznia: "Mamuś on mi kręci paluszkiem w pipi, a ja płaczę i nie chcę. Tatuś nie każe mi w majtkach spać (spali w jednym łóżku), 6 stycznia: "Byłam z Anitą u koleżanki, która chwaliła się remontem łazienki. Kiedy weszłyśmy, córka wpadła w szał", 4 stycznia: "Ktoś dzwoni do drzwi, córka płacze: Nie oddaj mnie do taty, nie chcę tam wracać, on niedobry, bije mnie i grzebie mi w pipi". 6 stycznia: "Córka się kąpie i się bawi paluszkiem. Mówię, że nie wolno tak robić. Odpowiada: muszę tak robić, tata mi kazał i robił mi zdjęcie".
(Do niniejszego reportażu wybraliśmy mniej drastyczne wypowiedzi dziecka, zawarte w piśmie, które Nina K. wysłała do prokuratora.)

Mija kolejnych 11 dni.
27 lutego ma odbyć się badanie psychologiczne Anity. Celem jego nie jest jednak rozstrzygnięcie, czy dziecko jest molestowane czy nie. Ma ono za zadanie wskazać, czy Anita jest zdolna zeznawać przed sądem, czy jej zeznania będą wiarygodne i czy nie odbędzie się to ze szkodą dla niej.

Czytaj także: Słupsk: Wyrok w sprawie molestowania 14-latki w Miastku

- Co dzieje się z wami w tym czasie?
- 25 grudnia, po spędzeniu wigilii z córką, miałam przekazać dziecko mojemu byłemu mężowi. Nie mogłam tego zrobić. Uciekłam z domu, rozpoczęłam ukrywanie się. On rozpoczął poszukiwania. Wynajął prywatnego detektywa, który od tamtego czasu śledzi każdy mój krok. Paweł kilkakrotnie przyjeżdżał z policją. Stukali do okien, walili do drzwi. Wtedy gasiłyśmy światło, chowałyśmy się, żeby nie zdradzić, że ktoś jest w domu. Potem zmieniałam miejsce zamieszkania.

- Ile razy w tym czasie zmieniała pani mieszkanie?
- Cztery razy. Na przykład wynajmowałam mieszkanie u jednej pani, która oczywiście nie wiedziała o tych wszystkich problemach. Ktoś jednak musiał ją powiadomić, przypuszczam, że był to ten prywatny detektyw. Kiedy wróciłam z Anitą do domu z miasta, kobieta dała mi dwie godziny na wyprowadzenie. Powiedziała, że nie ma u niej miejsca dla kogoś, kto porwał dziecko.

- Wychodzi pani z Anitą, np. na spacery?
- Bardzo rzadko. Sytuacja jest taka, że gdyby Paweł spotkał nas na spacerze, miałby pełne prawo na przykład wziąć Anitę na ręce, załadować do samochodu i zniknąć... Co mogłabym w takiej sytuacji zrobić?

- Pani były mąż kontaktuje się w jakiś sposób z panią?
- Wyłączyłam stary telefon, nie zna mojego numeru. Do mojej matki dzwoni bez przerwy, potrafi do niej dzwonić 60 razy dziennie. Dzwoni również do moich braci, którzy są w kraju mojego ojca. Grozi, że "mnie zniszczy". Odwiedza moich krewnych i pokazuje im kartkę z moim zdjęciem, jest tam napisane, że jestem poszukiwana przez policję, że wysłano za mną list gończy, bo porwałam dziecko...

- Czy prokuratura zabezpieczyła twardy dysk jego komputera, pamięć jego aparatu fotograficznego?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Jednak wiem o tym, że o moim zawiadomieniu dowiedział się na sali sądowej, kiedy była rozprawa apelacyjna... Czyli 27 stycznia. Wszystko więc na to wskazuje, że w miesiąc po moim zawiadomieniu jeszcze nikogo u niego nie było.

- Jak przeżywa to sama Anita?
Nina milczy przez chwilę, a mnie się wydaje, że to pytanie nie było najmądrzejsze.
- Moczy się w nocy. Na dźwięk dzwonka chowa się pod stół. Często wpada w histerię. Byłam z nią u psychologa, powiedział, że natychmiastowo wymaga opieki psychologicznej. Mam się zgłosić do psychologa do przychodni w miejscu zamieszkania...

***

27 lutego Nina K. z córką stawiły się w gabinecie psychologów.
Ci jednak w tym dniu nie mogli "zrealizować czynności", gdyż "nie zapoznali się ze sprawą". Nie zdążyli jeszcze przejrzeć akt.
Wyznaczają kolejny termin badania.

2 marca psychologowie już byli zapoznani ze sprawą. Odbyła się rozmowa z dzieckiem.

Na rozstrzygnięcie, czy Anita może zeznawać przed sądem, psychologowie potrzebują kolejnych dwóch tygodni - to czas, w którym mają dostarczyć prokuratorowi opinię w tej sprawie.
Dr Krystyna Kmiecik-Baran jest psychologiem społecznym specjalizującym się m.in. w problematyce przemocy w rodzinie. Zapoznała się z korespondencją Niny K. z prokuraturą.
- Wciąż nie wiadomo na pewno, czy relacja matki tego dziecka jest prawdziwa. Wyjaśnienie tej sprawy to zadanie dla organów ścigania.

- Z tego, co wiem, to często stosowana przez kobiety metoda walki o prawa do opieki nad dzieckiem.
- Niestety, doświadczenie uczy, że nawet 3-letnie dziecko może być indukowane - rodzice, na potrzeby walki z małżonkiem, z którym się rozwodzą, mówiąc kolokwialnie: "wmawiają" dziecku, że ktoś się nad nim znęcał. Oczywiście nie twierdzę, że tak było w tym przypadku - bo jak było w tej sprawie, tego niestety wciąż nie wiemy...

- A jak pani ocenią tę sprawę na podstawie przekazanych materiałów?
- Sprawa wygląda poważnie. Matka podaje wiele szczegółów, które są niepokojące. W tej chwili potrzebne są szybkie badania potwierdzające lub wykluczające wersję matki.

- Zgłoszenie wpłynęło do prokuratury w grudniu ubiegłego roku.
- Rzeczywiście, niezrozumiałe jest, dlaczego to musi trwać tyle tygodni. Takie badanie, które wyjaśniłoby sprawę, powinno być zrealizowane natychmiast po złożeniu doniesienia do prokuratury - dlatego, że tu chodzi o bezpieczeństwo tego dziecka.

- Ta kobieta nie otrzymała znikąd pomocy.
- Istniejące wciąż wątpliwości, co do prawdziwości wersji matki, nie zmieniają faktu, że powinny być podjęte działania, które wykluczyłyby możliwość dalszego znęcania się nad tym dzieckiem.

- Jakie działania?

- Powinna w tej sytuacji wkroczyć do akcji pomoc społeczna - psychologowie, pracownicy socjalni. Przy czym, nie zrobiliby tego agresywnie, przeciwko ojcu... Tu chodzi o to, żeby objąć opieką to dziecko, stale monitorować sytuację. W tej sprawie zauważam brak koordynacji między poszczególnymi służbami. Mamy ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, zgodnie z jej zapisami, dawno powinna nastąpić reakcja odpowiednich służb.

***

W Polsce obowiązują przepisy, które na prokuratora nakładają obowiązek ściśle określonej reakcji - w grudniu 2011 roku prokurator generalny wydał wytyczne dotyczące zasad postępowania w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

Czytamy w nich, że w ramach postępowania sprawdzającego (czyli: tuż po złożeniu zawiadomienia o przestępstwie, jeszcze bez rozstrzygania o stawianiu komukolwiek zarzutów) prokurator powinien m.in.: zapewnić odizolowanie uczestników zdarzenia od siebie, wdrożyć procedurę Niebieskiej Karty, poinformować pokrzywdzonych o możliwościach uzyskania wszelkiego rodzaju pomocy oraz umożliwić kontakt w tej sprawie, dokonać oględzin miejsca zdarzenia - w przypadkach koniecznych dla zabezpieczenia śladów i dowodów przestępstwa, ocenić stopień zagrożenia ponownym popełnieniem przestępstwa z użyciem przemocy i ewentualnie podjąć decyzję o zatrzymaniu osoby podejrzanej.

Procedura Niebieskiej Karty jest tym, o czym mówi dr Krystyna Kmiecik-Baran. Uruchamia się w ten sposób opiekę nad ofiarą przemocy, m.in. psychologiczną, prawną i ze strony policji.

Obowiązujące przepisy, w opinii ekspertów, są dobre - dają podstawę do tego, żeby osobie zgłaszającej przemoc zapewnić kompleksowe wsparcie.
Nina K. takiego wsparcia nie otrzymała. Dlaczego? W oparciu o zgromadzony materiał dowodowy odpowiada prokurator rejonowy w Gdyni:
- Sprawa z doniesienia pani N.K. nie wskazuje, iż mamy do czynienia ze zdarzeniem kwalifikowanym jako "przemoc w rodzinie", przy uwzględnieniu definicji tego zjawiska, przytoczonej w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

Definicja, na którą powołuje się szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni, brzmi: "Przemoc w rodzinie - należy przez to rozumieć jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste osób, w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą"
.
Czytaj również: Proboszcz Bojana usłyszał zarzuty molestowania seksualnego 15-latki

Zdaniem prok. Witolda Niesiołowskiego, sprawa nie dotyczyła tego rodzaju zdarzeń.
Ponadto prokurator zwraca uwagę na rozstrzygnięcia Sądu Rodzinnego, który obecnie przyznaje prawo do opieki nad dzieckiem obydwojgu rodzicom.

- Postępowanie prokuratora nie może pozostawać w sprzeczności z orzeczeniem sądu - stwierdza Witold Niesiołowski.

Inną sprawą jest, czy śledztwo musi trwać tyle tygodni. Prokurator Niesiołowski twierdzi, że musi:
- Czynności w tej sprawie idą sprawnie, śledztwo postępuje w szybkim tempie.

- To jest szybkie tempo?
- Jestem związany procedurami, na przykład - żebym mógł wezwać świadka - a były mąż pani N.K. ma status świadka, muszę wysłać list polecony, który - w przypadku nieodebrania go, musi czekać na odbiór na poczcie przez 14 dni, następnie - jeśli znowu nie zostanie odebrany, muszę tę procedurę powtórzyć.

- Dlaczego nie można od razu przesłuchać dziecka w obecności sądu, psychologa, tylko trzeba na to czekać tyle dni?
- W tej sprawie kluczowe będzie przesłuchanie dziecka. Zanim jednak do niego dojdzie, musieliśmy zasięgnąć opinii biegłych, czy to dziecko, które ma zaledwie 3 lata, w ogóle da się przesłuchać i czy nie odbędzie się to ze szkodą dla niego. Dziecko przez sąd może być przesłuchane tylko jeden raz, w specjalnie stworzonych do tego warunkach. Tego wszystkiego nie da się zorganizować i przeprowadzić w czasie krótszym, niż to ma miejsce obecnie.

***

16 marca do Niny dotarła wiadomość, że Anita może zostać przesłuchana przez sąd. To będzie kluczowy dowód w sprawie, który potwierdzi lub zaprzeczy temu, o czym mówi śledczym kobieta. Teraz prokuratura czeka, aż opinia wpłynie do akt, potem wyznaczy termin przesłuchania trzylatki. Nina K. czeka na informację, kiedy to się stanie.

Piąty raz zmieniła miejsce zamieszkania. W dniu przed publikacją mówi przez telefon, że ktoś się kręci wokół jej domu. Niedługo znów się wyprowadzi, w nowe, nieznane jeszcze miejsce.

Imiona bohaterów zostały zmienione.
Według Światowej Organizacji Zdrowia [1986] przemoc seksualna wobec dziecka to "nadużywanie dziecka dla uzyskiwania przyjemności seksualnej przez osoby dorosłe i starsze''.

Standing Committe on Sexually Abused Children - SCOSAC definiuje molestowanie seksualne następująco: "Dzieckiem seksualnie wykorzystywanym uznać można każdą jednostkę w wieku bezwzględnej ochrony, jeśli osoba dojrzała seksualnie, czy to przez świadome działanie, czy też przez zaniedbywanie swoich społecznych obowiązków lub obowiązków wynikających ze specyficznej odpowiedzialności za dziecko, dopuszcza do zaangażowania dziecka w jakąkolwiek aktywność natury seksualnej, której intencją jest zaspokojenie osoby dorosłej".

Jak psychologowie rozpoznają, że dziecko jest molestowane

1. Prosi się dzieci, żeby narysowały swoją rodzinę. Dzieci molestowane będą rysować sprawcę, używając innych kolorów niż pozostałych członków rodziny czy grupy. Osoby krzywdzące będą przedstawiane z elementami erotycznymi.

2. Dzieci molestowane zachowują się często w sposób erotyczny, rysują postaci z elementami erotycznymi, używają też sformułowań nasyconych erotyzmem.

3. Dziecko opowiadające o molestowaniu seksualnym mówi w sposób chaotyczny, bezładny, emocjonalny, przypomina sobie coraz to nowe szczegóły. Dominujące emocje, które widać w zachowaniu dziecka to lęk, niepokój, wstyd. W przypadku bardzo małych dzieci takie emocje nie pojawiają się. Dziecko będzie mówiło o tym, co je spotyka dopiero wtedy, gdy będzie miało dobry kontakt z dorosłym rozmówcą.

4. Liczba detali podanych przez dziecko w zeznaniu nieprawdziwym jest mniejsza niż w zeznaniu prawdziwym. Chodzi tutaj o takie detale jak: pora dnia, liczba osób, kolor pościeli, rodzaj bielizny itd.

Przykład relacji wiarygodnej: Robił kolację, a potem wzywał mnie do pokoju, zamykał drzwi, słyszałem jak przekręcał klucz. Potem mówił, że znowu byłem niegrzeczny i za karę (...). Kazał mi się odwrócić i zdjąć spodnie (...) Trzymał mnie mocno i bardzo sapał...

Przykład relacji niewiarygodnej: Ona dotykała mnie. To mnie bolało. Pytanie: Kiedy bolało? Jak byłam u babci (kilka dni po rzekomym molestowaniu przez matkę). Potem okazało się, że babcia, chcąc wyeliminować synową, przekupywała wnuczkę i opowiadała o tym, jak złe mogą być matki.

Przez co przechodzi dziecko wykorzystywane seksualnie?

To tzw. sytuacje traumatyzujące:
1. Seksualizację powodującą urazy - zbyt wczesne, niezrozumiałe i szokujące dla dziecka zachowania erotyczne dorosłych.
2. Zdradę zaufania - rodzice, nauczyciele, krewni, sąsiedzi - to osoby, które przez dzieci są obdarzane, na ogół, dużym zaufaniem.
3. Bezsilność - konsekwencje wykorzystywania seksualnego będą związane z tym, czy dziecko doświadczało wszystkich wymienionych sytuacji traumatycznych, oraz z czasem trwania tych sytuacji. Im bliższe osoby wykorzystują seksualnie dziecko i im dłużej to trwa, tym większe są konsekwencje molestowania.
4. Stygmatyzację - prowadzi do pogorszenia pozycji społecznej dziecka, odrzucenia przez rodzinę, kolegów, obniżenia poczucia własnej wartości i do wyuczonej bezradności.

Molestowanie prawie powszechne

Badania dr Kmiecik-Baran (1999 rok):
8,38 proc. matek molestuje seksualnie swoje dzieci;
8 proc. dzieci jest molestowanych przez ojca;
11,88 proc. krewnych molestuje dzieci swoich krewnych
8 proc. uczniów jest molestowanych przez swoich nauczycieli;
6,5 proc. dzieci jest molestowanych przez sąsiadów;
5,5 proc. dzieci jest molestowanych przez znajomych rodziny;
10,63 proc. dzieci jest molestowanych przez osoby obce.

Na podst.: Niepublikowane opracowanie dr Krystyny Kmiecik-Baran

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki