Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalendarium muzyki rozrywkowej: Pierwsza rocznica śmierci Malcolma McLarena

Marcin Mindykowski
W piątek mija pierwsza rocznica śmierci Malcolma McLarena - legendarnego menedżera Sex Pistols. Z tej okazji sylwetkę jednej z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii rocka

W historii rocka było kilku menedżerów, którzy sławą dorównali swoim podopiecznym. Dość wspomnieć nazwiska "Pułkownika" Parkera czy Briana Epsteina - impresariów Elvisa Presleya i Beatlesów. Najbardziej znanym jest jednak Malcolm McLaren - prowokator, obrazoburca, enfant terrible przemysłu muzycznego. Człowiek, który zdaniem wielu stworzył punk rocka, choć w opinii innych - pogrzebał go i odarł z ideowości. I który całe życie postępował zgodnie z maksymą swojej babci: "Bycie złym jest dobre. Bycie dobrym jest po prostu nudne".

Krawiec punk rocka

Babcia Rose przejęła zresztą obowiązki wychowawcze od rodziców McLarena, którzy nie przejawiali zainteresowania synem. Swoją edukację Malcolm związał ze szkołami artystycznymi. Nie skończył ich, ale dzięki grantom pobieranym na realizację projektu filmowego uzbierał kolekcję rock'n'rollowych płyt.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

W 1968 roku próbował, bez sukcesu, dostać się do Paryża i wziąć udział w wydarzeniach majowych. W tym okresie był bowiem wyznawcą sytuacjoniz-mu - ruchu społeczno-artystycznego, w myśl którego dźwignią rewolucji społecznej jest przewrót w świadomości zbiorowej. To zdanie już wkrótce zaczął przeszczepiać na grunt muzyki...

Przedtem jednak, na początku lat 70., wraz z partnerką - projektantką mody Vivienne West-wood - założył przy King's Road sklep odzieżowy Let It Rock, na zapleczu którego zamieszkali.
Bycie projektantem mody mu jednak nie wystarczało. Zwłaszcza od czasu jego wizyty na targach odzieżowych w USA w 1973 roku. McLarena szczególnie zainteresowała grana przez legendarną formację New York Dolls prostsza odmiana rock'n'rolla...

Po powrocie przemianował swój sklep na Sex i włączył do asortymentu sadomasochisty-czne, wyzywające i obszarpane elementy odzieżowe. Jego głów-ną klientelą stali się odtąd artyści i prostytutki. A McLaren zaczął rozglądać się za osobami, które będą w stanie stworzyć zespół.
Dwóch miał na oku od dawna - byli nimi regularnie odwiedzający jego sklep Paul Cook i kleptoman Steve Jones. Szybko okazało się, że w zasięgu wzroku jest też całkiem już wprawiony basista - Glen Matlock, student sztuk pięknych, który w weekendy pomagał McLarenowi. Pewnego dnia próg sklepu przekroczył zaś wulgarny nastolatek w koszulce "I hate Pink Floyd" ("Nienawidzę Pink Floyd"), z pofarbowanymi na zielono włosami i znacznymi ubytkami w uzębieniu, na które-go wołano Johnny Rotten (Zgniłek), choć tak naprawdę nazywał się Lydon. Właściciel od razu zaoferował mu funkcję wokalisty.

Róbcie chaos

Menedżerem nowo powstałej formacji został oczywiście Mc-Laren. - Chciałem projektować ubrania, a grupa pomogłaby mi je sprzedać - deklarował. Ale szybko okazało się, że jego ambicje i talent marketingowy sięgają dalej: kreowania muzycznych i społecznych zjawisk. To on wymyślił kontrowersyjną nazwę zespołu - Sex Pistols. - Pamiętam, że chłopacy byli pełni obaw, że nie sprostają legendzie super-samców - wspominał. - Powiedziałem więc Rottenowi: "Jesteś pistoletem! Młodą strzelbą, która ma to wszystko rozpieprzyć!".

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

McLaren doskonale dbał też o to, by temperatura wokół zespołu ani na chwilę nie spadała. Temu służył choćby występ zespołu w telewizyjnym programie u statecznego prezentera Billa Grundy'ego. Długie oczekiwanie Pistolsów na wejście do studia i alkohol zrobiły swoje. Skończyło się na wyzwiskach pod adresem gospodarza na wizji. - Obiektywnie zespół na tym skorzystał. Tego dnia udało nam się stworzyć zjawisko. Praca w tym biznesie właśnie na tym polega: na manipulowaniu mediami - te makiawelistyczne uwagi McLarena brzmią dziś nad wyraz aktualnie.

Nie powinno więc dziwić, że kiedy na jubileusz 25-lecia panowania królowej Elżbiety II zespół nagrał obrazoburczy singiel "God Save the Queen" (ze słowami "Boże, chroń królową i jej faszystowski reżim"), menedżer postanowił wzmocnić to akcją promocyjną - podlanym alkoholem minikoncertem na pokładzie barki Queen Elizabeth. Skończyło się interwencją policji, a McLaren z lubością dał się aresztować razem z zespołem.

Z powodu skandali współpracę z zespołem zerwały jednak dwie wytwórnie płytowe. Menedżerowi to jednak nie przeszkadzało, bo nigdy nie był zainteresowany ideą Sex Pistols jako zespołu, który potrafi grać.

- Najlepiej byłoby nigdy nie wydać płyty. Róbcie chaos - radził muzykom.

W 1978 roku z zespołu odszedł Rotten, mając dość współpracy "z anarchizującym burżujem, który w anarchię wierzy, dopóki przynosi mu ona materialne korzyści". Wtedy McLaren zaczął promować na ikonę zespołu Sida Viciousa - pozbawionego talentu basistę, który do grupy trafił głównie przez swoje społeczne nieprzystosowanie. Przybrało ono tragiczny finał - Vicious zmarł z przedawkowania narkotyków w przededniu procesu, w którym był oskarżony o zabójstwo swojej dziewczyny.

Epilogiem historii Sex Pistols jest nakręcenie w 1979 roku filmu "The Great Rock'n'roll Swindle". McLaren opisał w nim fenomen zespołu jako wielki rock'n'rollowy przekręt, w którym muzycy byli jedynie marionetkami w rękach jego - genialnego manipulatora. - Byli moją rzeźbą, obrazem - deklarował buńczucznie.
Pistolsi odpowiedzieli z kolei filmem "Wściekłość i brud", w którym punkrockową rewoltę przedstawili jako oddolny ruch społeczny wynikający z marazmu i braku perspektyw epoki thatcheryzmu ("no future"). Całkowite pominięcie w tym procesie roli McLarena jest chyba jednak nie mniejszym szwindlem. Najpewniej prawda o narodzinach punk rocka leży pośrodku...

Odtąd możemy już mówić o otwartej wrogości między zespołem a menedżerem. Do McLarena przylgnęła łatka wykorzystującego innych dla zysku cynika-hochsztaplera. Na koncertach reaktywowani Pistolsi dedykowali mu utwór "Liar" ("Kłamca").

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Kto bardziej punkowy?

Spory o to, czy McLaren sam był punkiem czy tylko cynicznie wymyślił ten nurt, pewnie nigdy nie ustaną. Nie ulega wątpliwości, że stworzył punkową modę (z agrafką jako symbolem odzieżowej prowizorki) i umiał sprzedać punk mediom, bo mechanizmy sterującym muzycznym biznesem rozumiał jak mało kto.

Jego późniejsza kariera niewiele miała jednak wspólnego z punk rockiem. Pisał muzykę do filmów pornograficznych, a potem zaczął nagrywać solowe płyty, na których łączył afrykańskie rytmy, hip-hop i sentymentalny pop (słynny duet "Paris, Paris" z Catherine Deneuve). Do końca pozostawał jednak niezależny i sprawiał wrażenie człowieka, który robi tylko to, na co ma ochotę. Do własnej kariery muzycznej zachowywał zaś dystans i nigdy nie nazywał się muzykiem. Pytanie, czy to nie bardziej punkowa postawa niż ta Rottena, który swego czasu reklamował masło i flirtował z reality show.

8 kwietnia 2010 roku Malcolm McLaren w szwajcarskim szpitalu przegrał długoletnią walkę ze złośliwym nowotworem - międzybłoniakiem opłucnej. Został pochowany w Londynie. Do końca skonfliktowany z nim Johnny Rotten wydał oświadczenie: "Dla mnie Malcolm był zawsze zabaw-ny i interesujący. Przede wszystkim zajmował się dostarczaniem ludziom rozrywki. Będę za nim tęsknić. Wy też powinniście".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki