Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kaczmarek: Prokurator śledzi w sieci i nienawiść i zimną zupę WYWIAD

rozm. Dorota Abramowicz
archiwum DB
Z dr. Januszem Kaczmarkiem, adwokatem, byłym prokuratorem krajowym i b. szefem MSWiA, rozmawia Dorota Abramowicz

Prokuratura coraz częściej zajmuje się internetem. Po doniesieniu pewnego informatyka do ABW szuka autorów 211 wpisów typu: "Żydzi do gazu", ale także pomaga - jak napisał Pan w felietonie dla radia RMF - ustalać dane osób, które w sieci skrytykowały restaurację lub hotel. Nie dziwi Pana taka polityka prokuratury?

Nie wiem, jaka jest polityka prokuratury. Mówimy tu zarówno o przestępstwach, wobec których postępowanie wszczynane jest przez prokuratora z urzędu, jak i o sprawach wszczynanych na wniosek oraz o czynach prywatnoskargowych.

Czy w każdym przypadku potrzebna jest pomoc prokuratora?

Zacznijmy od przestępstw, które mogą być popełniane za pomocą internetu - poniżania ze względu na wyznanie, przynależność etniczną, pochodzenie, nawoływanie do czynów o charakterze faszystowskim i pochwalanie ich, znieważanie prezydenta, Rzeczypospolitej Polskiej, narodu polskiego. Te przestępstwa prokurator powinien ścigać z urzędu.

Nie słyszałam, by prokuratorzy przeglądali tysiące nienawistnych wpisów i sami wszczynali śledztwo przeciw ich autorom.

Na tej samej zasadzie wszczyna się śledztwa w sprawie szerzenia pornografii. Teoretycznie prokurator po wejściu do Empiku i przejrzeniu wszystkich wydawnictw powinien tylko siedzieć i wszczynać. Mamy tu do czynienia z pewną dysfunkcją między teorią prawa a jego praktyką. W praktyce osoba, która natrafi na takie wpisy lub treści pornograficzne i decyduje się na zawiadomienie prokuratury, doprowadza do wszczęcia śledztwa. W teorii prokurator nie musi czekać na zawiadomienie, powinien sam wszcząć śledztwo o wyżej wymienione czyny. Prokurator ma też obowiązek reagować na upublicznienie informacji o tego typu przestępstwie, wszczynając postępowanie z urzędu. Tak było w przypadku rasistowskich działań w Białymstoku, choć akurat tam doszło do blamażu prokuratury, która umorzyła postępowania, uznając, że "swastyka to symbol szczęścia".

A jak będzie teraz?

Po fali krytyki prokuratury białostockiej prokuratorzy są bardziej wyczuleni na tego typu czyny. W razie ustalenia autorów wpisów w zależności od rodzaju czynu może im grozić nawet do trzech lat pozbawienia wolności.

W jakich jeszcze sprawach prokurator może prowadzić "internetowe śledztwa"?

Przechodzimy do spraw ściganych "na wniosek". Dotyczy to zwłaszcza nękania, stalkingu czy też publikowania wizerunku nagiej osoby bez jej zgody. Jest jednak jeszcze trzecia grupa postępowań - z oskarżenia prywatnego - gdy osoba skrytykowana w internecie zwraca się o pomoc do prokuratury.

Dlaczego do spraw prywatnoskargowych włączany jest prokurator?

W polskim ustawodawstwie obowiązuje zasada: jeśli prokurator uzna, że został naruszony ważny interes społeczny, to obejmuje on ściganiem z urzędu sprawy prywatnoskargowe.

Interesem społecznym jest ściganie autora wpisu, że w restauracji X zupa była za słona?

Wchodzimy tu w bardzo istotną materię. Przez wiele lat w wytycznych prokuratury w sprawie udziału prokuratora w sprawach prywatnoskargowych istniało zalecenie, by za "interes społeczny" uznawać sytuację, gdy pokrzywdzony jest osobą zniedołężniałą (z kalectwem, chorobą, życiową bezradnością). Postęp techniczny sprawił, że w 2012 r. na mocy wytycznych prokuratora generalnego poszerzono ten zakres o sprawy prywatnoskargowe popełniane przez telefon lub internet, w przypadku których istnieje trudność w ustaleniu sprawcy. Osoby, które poczują się zniesławione anonimowym, krytycznym wpisem, mogą zwracać się o pomoc do prokuratury.

Nikt inny nie może im pomóc?

Może. Przed dwoma miesiącami wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego otworzył "prawną furtkę". NSA uznał, że nie tylko sąd, policja, prokuratura, ale także osoby prywatne mogą zgłaszać się do głównego inspektora danych osobowych celem uzyskania IP komputera, z którego dokonano zniesławiającego ich wpisu. To daje zielone światło dla osób, które czują się obrażane w sieci. Wystarczy zgłoszenie do GIODO, by otrzymać dane pozwalające na ustalenie "hejtera".

Czy mimo wyroku NSA prokuratorzy nadal prowadzą postępowania karne, by ustalić dane osób krytykujących w sieci produkt lub usługę?

Niestety, tak. Internauta, który ocenia np. czystość pokoju hotelowego, smak potraw w restauracji, jakość ubrania czy mebli, jest narażony na kontakt z prokuratorem, który może wszcząć postępowanie z urzędu. Przypomnijmy, że tego typu oceny pozwalają nam wszystkim w wyborze lepszego produktu, wpływają także na poprawę jakości, sprawiając, że to, co gorsze, poddane bywa publicznej krytyce. Wiele osób, szukając dobrego i taniego hotelu, campingu, restauracji, kieruje się takimi ocenami. Niepokojące jest, że takie dochodzenia są prowadzone za publiczne pieniądze.

Czasem jednak anonimowe oceny są skrajnie niesprawiedliwe.

Oczywiście, nie można wykluczyć, że negatywne wpisy nie są np. planowaną akcją konkurencji, ale - przypominam - zawsze możemy, korzystając z wyroku NSA, sami sprawdzić, kto stoi za nickiem "Rozczarowany Klient". I jeśli uznamy, że ocena jest niesprawiedliwa, wytoczyć mu sprawę, kierując prywatny akt oskarżenia bądź powództwo cywilne.
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki