Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jan Sobieski pod Wiedniem" będzie wyhaftowany krzyżykiem

Sylwia Cisoń
Sylwia Cisoń
Aż 2400 metrów nici w 77 kolorach zużyje Małgorzata Zachciał, człuchowianka biorąca udział w ogólnopolskim projekcie wyhaftowania krzyżykiem repliki obrazu "Jan Sobieski pod Wiedniem" wielkości blisko 50 m kw. - pisze Sylwia Cisoń

Haftowany metodą krzyżykową obraz Matejki "Jan Sobieski pod Wiedniem" tworzy kilkadziesiąt osób. Oryginalne płótno przedstawiające zwycięskiego polskiego króla ma szerokość 458 cm i długość 894 cm. Obraz, tworzony haftem, został zaś podzielony na 50 części - każdy współautor ma do wyhaftowania minimum 1 metr kwadratowy. Pani Małgosia na wyhaftowanie swojej części poświęciła już 1080 godzin pracy wolontariackiej, a po zszyciu wszystkich części obrazu w całość i włożeniu go w ramy otrzyma ona akt własności 1/50 części. Na marginesie autorskiego kawałka wyhaftuje swoje imię i nazwisko oraz daty rozpoczęcia i zakończenia pracy - jako pamiątkę dla potomnych.

Pierwsza była "Bitwa pod Grunwaldem"

Nie jest to jedyna taka inicjatywa. Jako pierwsza wyhaftowana została kopia "Bitwy pod Grunwaldem", którą hafciarze wolontariusze stworzyli wspólnie w 2010 r. Dzieło było wystawiane m.in. w Częstochowie, Łodzi, Białymstoku, na zamku w Nowym Wiśniczu i w Berlinie. Monumentalny obraz o wymiarach 9,2 m x 4,05 m cieszył się wszędzie ogromnym powodzeniem.
Praca 32-osobowego zespołu trwała aż 21 miesięcy, a wcześniejsze prace przygotowawcze dodatkowe pół roku. Sukces, jaki odniosła replika, wynagrodził jednak trudy twórców. Obecnie dzieło jest zdeponowane w Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku.

- Udział w tak znakomitej inicjatywie to dla mnie wielka satysfakcja - mówi Małgorzata Zachciał. - Pierwszy raz, gdy usłyszałam w telewizji o haftowaniu repliki "Bitwy pod Grunwaldem", bardzo żałowałam, że nie dowiedziałam się o tym wcześniej, bo chętnie bym wzięła udział w tym projekcie. Kiedy więc podczas rodzinnej pielgrzymki do Częstochowy, dowiedzieliśmy się, że w jednej z galerii handlowych wystawiane jest to haftowane dzieło sztuki, poszliśmy je obejrzeć. Tam się okazało, że inicjatorka Janina Panek, zbiera już chętnych do tworzenia kolejnej repliki. Wtedy nie byłam jeszcze do końca zdecydowana, ale namówił mnie syn i... zapisałam się. W mojej rodzinie haftuje się krzyżykiem od pokoleń, haftowała moja babcia, mama, a teraz ja i moje dzieci. Znam swoje możliwości i wiedziałam, że dam radę, chociaż podczas zapisów nikt nie sprawdzał moich umiejętności.

Sobieski wygrał z Hołdem

Początkowo wyhaftowany miał być "Hołd pruski", ale ostatecznie stanęło na obrazie "Jan Sobieski pod Wiedniem".
- Podobno jedna z krewnych Jana Matejki zgłosiła się do pani Janiny i zaproponowała, aby to był "Sobieski", bo nie ma go w polskim muzeum - mówi człuchowianka. - Myślę, że to świetny pomysł. Dzięki temu tak piękne dzieło, chociaż w kopii, ale w zbliżonych rozmiarach, będzie dostępne w Polsce.

Projekt rozpoczął się w sierpniu 2011 roku. Blisko rok trwało jednak zdobycie odpowiedniego, o dużej rozdzielczości, zdjęcia obrazu, które miało być podstawą dla pracy informatyka, tworzącego odwzorowanie dzieła w skali 1:1.

Obecnie znajduje się ono w Muzeum Watykańskim w Rzymie. Matejko podarował płótno papieżowi Leonowi XIII z okazji 200 rocznicy Wiedeńskiej Wiktorii, w 1883 r. Artysta namalował scenę tuż po zakończeniu bitwy. Siedzący na koniu król wręcza list ks. Janowi Denhoffowi. To list do papieża z wiadomością o zwycięstwie. Na obrazie przedstawione są również inne postacie historyczne: arcyksiążę Karol Lotaryński, królewicz Jakub Sobieski, zakonnik Marco D'Aviano, który współcześnie stał się też głównym bohaterem filmu "Bitwa pod Wiedniem". Sprawa darowania przez Matejkę obrazu ojcu świętemu wywołała wśród Polaków wiele kontrowersji. Przekazanie papieżowi płótna nie zostało przychylnie przyjęte nawet w Krakowie, rodzinnym mieście artysty. Matejko otrzymywał wiele listów z wyrzutami, a nawet pogróżkami. Płótno - zanim zawieziono je do Watykanu - było wystawione przez 5 dni w krakowskich Sukiennicach i przez 2 miesiące w Wiedniu.

Haftują od czerwca ubiegłego roku

Po wielu miesiącach udało się zdobyć fotografię i w czerwcu 2012 roku hafciarze rozpoczęli swoją pracę. Informatyk podzielił obraz na 50 elementów. Samo liczenie kolorów potrzebnych do haftu, których jest aż 220, trwało 2 tygodnie. Okazało się, że haftowany "Sobieski pod Wiedniem" jest bardziej pracochłonny z uwagi na wzór niż haftowana wersja "Bitwy pod Grunwaldem". Twórcy grunwaldzkiej bitwy wykonali 8 mln krzyżyków, a do wykonania "Sobieskiego" trzeba wyhaftować ich aż 9,5 mln.

Człuchowska hafciarka na swojej części dzieła, będzie musiała wyhaftować również niemało, bo blisko 190 tysięcy krzyżyków. - Pamiętam swoje zdziwienie, gdy wreszcie otrzymałam przesyłkę z materiałami do pracy - wspomina pani Małgorzata. - Dostałam wszystko - kanwę, nici, igły i 77 stron A4 z symbolami kolorów, które mam wyhaftować. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jakie to duże wyzwanie. Do tej pory na tę pracę poświęciłam 1080 godzin, w ciągu 225 dni, czyli około 4,8 godziny dziennie. Mój rekord to 11 godzin haftowania bez przerwy, ale lubię to robić. Na co dzień jestem nauczycielką w szkole specjalnej, więc po całym dniu pracy bardzo potrzebuję wyciszenia, a haftowanie właśnie mi je daje. Jest dla mnie relaksem, pozwala zapomnieć o problemach dnia codziennego, naładować baterie. Tym bardziej jestem zadowolona i dumna z tego, że biorę udział w tym wielkim projekcie i będę jego współautorką - dodaje artystka.

Postępy w haftowaniu wszystkich części, pomysłodawczyni projektu Janina Panek sprawdza podczas comiesięcznych spotkań z wolontariuszami. Ci, którzy z powodu zbyt dużej odległości dzielącej ich miejsca zamieszkania od Częstochowy nie mogą tam dojechać, kontaktują się z nią drogą elektroniczną.

Swój fragment zawiezie do Częstochowy osobiście
- Już na początku powiedziałam pani Janinie, że nie będę mogła przyjeżdżać do Częstochowy na te spotkania - opowiada pani Małgosia. - Wówczas ustaliłyśmy kontakt przez Skype'a i tak się łączymy. Raz w miesiącu przygotowuję coś w rodzaju raportu, przesyłam fotografie pracy i opisuję, ile godzin pracowałam nad swoją częścią repliki. Wiele z tych zapisków robię też sama dla siebie. To dla mnie nowe doświadczenie i chcę mieć z tego okresu jak najwięcej danych.

Dzięki wielkiemu zaangażowaniu, praca Małgorzaty Zachciał zbliża się już ku końcowi. - Planuję haftowanie swojej części zakończyć 15 czerwca, czyli dokładnie w rok po rozpoczęciu pracy - twierdzi artystka. - Oczywiście zawiozę ją do Częstochowy osobiście. Nie zaufam na tyle naszej poczcie. Zbyt wiele pracy w to włożyłam, aby ryzykować zagubienie przesyłki. Znam przypadek jednej z pań, która wiozła częściowo wyhaftowany swój kawałek na comiesięczne spotkanie z inicjatorką i w pośpiechu zostawiła reklamówkę z pracą w pociągu. Poszukiwania nie dały rezultatu. Załamana pani haftuje swój kawałek od nowa, tyle że zaczęła z drugiej strony z nadzieją, że gdyby jakimś cudem, znalazł się tamten, to będzie można je ze sobą zszyć. Trudno byłoby mi się pogodzić z tak dużą stratą.

W sumie w projekcie bierze udział 37 wolontariuszy m.in. z Działoszyna, Częstochowy, Warszawy, Lęborka, Bydgoszczy, Cieszyna, Człuchowa i wielu innych miast. Zakończenie projektu zaplanowane jest na 12 września br., w 330 rocznicę zwycięskiej bitwy pod Wiedniem.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki