18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilona Łepkowska, królowa polskich seriali wcale nie zamierza abdykować

Ryszarda Wojciechowska
Ilona Łepkowska od lat ma patent na polskie seriale, choć ostatnio ma słabszą oglądalność
Ilona Łepkowska od lat ma patent na polskie seriale, choć ostatnio ma słabszą oglądalność arch. Polskapresse
Rządzi nie tylko w serialowym świecie, ale jest też matką chrzestną wielu karier polskich gwiazdeczek. To jej zawdzięczają zaistnienie na ekranie Kasia Cichopek czy bracia Mroczkowie. Ma na swoim koncie nagrody i status medialnej gwiazdy. Dlatego informacja o jej odejściu na emeryturę wywołała burzę... - pisze Ryszarda Wojciechowska

W mijającym tygodniu opinię publiczną rozgrzewały właściwie dwa pytania: wejdzie, nie wejdzie do rządu? - to o Januszu Piechocińskim, liderze PSL, oraz: odejdzie, nie odejdzie na emeryturę? - to o Ilonie Łepkowskiej. Zwłaszcza to drugie pytanie rozgrzewało tzw. życie na szczycie. Media, nie tylko te plotkarskie, pochylały się nad tym dramatycznym pytaniem, a internet lał łzy, pomieszane z głośnym śmiechem.

Nie abdykuję - zapewnia Ilona Łepkowska, królowa polskich seriali. W ten sposób ucina wątek swojej wcześniejszej emerytury, który po trosze sama nakręciła.

Zaczęło się przed kilkoma dniami. W tygodniku "Wprost" pojawił się tekst o tej najbardziej znanej polskiej scenarzystce i jej słowa, z którymi się miała zwrócić do dziennikarki: - Ja już naprawdę nie mam siły mówić o serialach, tłumaczyć się, udzielać wywiadów. Odchodzę na emeryturę. Spokojnie mogę przejść w stan spoczynku w przyszłym roku. Tytuł tekstu bił po oczach: "Cesarzowa abdykuje". Wiadomość o pożegnaniu się z show-biznesem poszła w eter iw sieć. Niemal wszyscy chcieli o tym informować, komentować to ważkie wydarzenie.

Fani odetchnęli
I kiedy już wątek emerytalny królowej, czy może raczej cesarzowej Łepkowskiej, na dobre się rozkręcił, wówczas pojawiło się z jej strony dementi. Najpierw "Plotkowi", a potem opiniotwórczym mediom zaczęła wyjaśniać, że to wszystko jest tylko nieporozumieniem. Że słowa, które usłyszała od niej dziennikarka "Wprost", były wypowiedzią prywatną i taką na odczepnego. I że ona, Ilona Łepkowska, nie dawała zgody na ich druk. A teraz musi prostować, bo emerytura nie wchodzi jeszcze w grę.
Plotkarskiemu portalowi dodała jeszcze, że pewnie niektórzy będą spekulować, iż zrobiła to specjalnie, aby było o niej głośno. Ale ona się takimi spekulacjami nie przejmuje.

Uff... odetchnęli fani jej seriali. Tyle że tych fanów - jak wynika ze statystyk oglądalności - jest teraz coraz mniej. Gdzie te czasy, kiedy telenowele, które wyszły spod pióra Łepkowskiej, oglądało ponad 10 mln widzów?

Spadek oglądalności
Jej ostatnie dziecko serialowe, czyli "Wszystko przed nami", ma oglądalność na poziomie 1,5 mln widzów. Mimo tego spadku oglądalności, spowodowanego również coraz mniejszym zainteresowaniem telenowelami (bo ile może trwać ich dobra passa?) nadal nie ulega wątpliwości, że królowa seriali jest tylko jedna.

I nadal nikt o miłości nie wie tyle, ile wie ona. Do niedawna jeszcze "rodziła" same popularne i kasowe dzieci, czyli seriale "Na dobre i na złe", "M jak Miłość" czy "Barwy szczęścia". Na swoim koncie ma już kilka Telekamer, Super Wiktora oraz status medialnej gwiazdy. Dowodem na to, że to medialna gwiazda, jest cały ten szum wokół jej ewentualnego odejścia. Chyba nie mniej głośny niż śmierć Hanki Mostowiak. Chociaż sama Ilona Łepkowska ten status gwiazdorski traktuje, co najmniej, z rozbawieniem.

Kiedy niegdyś rozmawiałyśmy, przypomniała pewną historię. Gdy urządzała mieszkanie, wynajęła ekipę remontową. Pewnego dnia wpadła na kontrolę. I zobaczyła, że wśród kubłów i farb leży nowy numer "Gali" z jej zdjęciem i tytułem "Królowa polskich seriali". Jeden z pracowników, jak tylko ją zobaczył, powiedział ze śmiechem: - To jak my teraz mamy się do pani zwracać? Może ekscelencjo? Bo pani Ilono już raczej nie wypada. - Takie żarty stawiają człowieka do pionu - podsumowała tę historię scenarzystka.

Można też powiedzieć, że jest matką chrzestną wielu karier polskich gwiazdeczek. To jej zawdzięczają zaistnienie na ekranie Kasia Cichopek czy bracia Mroczkowie. Pytana kiedyś, czy oni czują do niej za to wdzięczność, Łepkowska odpowiedziała: - Mówią, że czują. Ale czy tak mówią, bo wypada, czy czują naprawdę? Wierzę, że mówią szczerze.

Życie jak w serialu
Cóż to byłaby za królowa, gdyby o niej nie plotkowano. Tabloidowe życie pełne jest więc różnych sugestii na temat aktorek, które musiały odejść z serialu tylko dlatego, że w jakiś sposób podpadły scenarzystce. Pisano, że Agnieszka Pilaszewska z "Barwami szczęścia" musiała się pożegnać dlatego, że sama zaczęła pisać scenariusz do innego serialu, a Hanka z "M jak Miłość", grana przez Małgorzatę Kożuchowską, została uśmiercona w kartonach, ponieważ aktorka ośmieliła się grać równocześnie w innym serialu.

Ile w tym wszystkim prawdy, a ile zawiści - trudno powiedzieć. To całkiem jak w jej serialu, nie wszystko musi być prawdą.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki