Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańska malarka opowiada jak żyć szczęśliwie

Redakcja
Dzień jest dla Pani Mieci za krótki. Tyle pasji a tak mało godzin by wszystkiemu podołać...
Dzień jest dla Pani Mieci za krótki. Tyle pasji a tak mało godzin by wszystkiemu podołać... Grzegorz Mehring
W Gdańsku prowadziła kawiarnię Kon-Tiki, teraz maluje i zdobywa nagrody - pisze Grażyna Antoniewicz

Lotnisko Okęcie. Celnik zatrzymuje bagaż turysty. Mówi: Nie wolno wywozić obrazów dawnych mistrzów. Trzeba mieć pozwolenie. Zdziwiony podróżny tłumaczy: Ale to przecież obraz pani Mieczysławy Piaseckiej z Oliwy, Pani Mieci, która tak wspaniale potrafi naśladować prace holenderskich malarzy.

Mieczysława Piasecka z okien swojego domu patrzy na katedrę i park oliwski. Park, którego nie maluje, woli kaszubskie pejzaże, brzeg morski i kwiaty.

- Przez pięćdziesiąt lat prowadziłam z mężem kawiarnię "Kon-Tiki". Na nic nie miałam czasu, ale kiedy zostałam sama, zaczęłam nowe życie - mówi. - Malowanie okazało się lekarstwem na samotność i rozpacz. Po śmierci męża, z którym przeżyłam 58 lat, zamknęłam się w domu. Nie chciałam nikogo widzieć. To była wielka miłość. Podczas okupacji uratował mi życie. Dzięki niemu nie wpadłam w ręce gestapo, gdy po mnie przyszli. Jako szesnastolatka byłam w Armii Krajowej, miałam pseudonim Lucy, ale to długa opowieść - milknie.

Historia jest dramatyczna, jednak w końcu udaje mi się namówić panią Mieczysławę na wspomnienia.
- Ktoś sypnął naszą organizację, tylko ja ocalałam i Tola Hybińska - wspomina pani Miecia. - Choć, Tolę w końcu aresztowano. Kiedy po mnie przyszli gestapowcy byłam w domu z siostrą i mamusią. Spytali, czy tu mieszka Lucy? Siostra przytomnie zareagowała: To nie tutaj, tylko w tamtym domu za pomnikiem. Poszli. Uciekłam, na przystanku stał autobus do Dobrzynia. Był w nim młody mężczyzna, którego znałam z widzenia. Pyta, czemu jestem taka zdenerwowana? Wyszeptałam: gestapo. Do odejścia autobusu zostało jeszcze pięć minut. On podszedł do kierowcy powiedział; Jedź, dam ci pół kilo masła. Nie mogę, zarzekał się kierowca. Dam ci kilo masła, jedź. Ruszył, a tam już Niemcy biegli, krzycząc halt, halt!

Nie wiedziałam, że gestapowcy wrócą i skatują mamusię, bo pewne bym została. Jednak ocalałam, a ten mężczyzna wkrótce został moim mężem.. Z panią Mieczysławą ciężko się umówić, bo wciąż jest poza domem, dokształca się.
- W czwartek jadę na trzy godziny malowania do profesora w Sopocie. Potem przez dwa dni mam lekcje malarskie na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Sopocie. Wstaję o godzinie siódmej, bo inaczej nie zdążyłabym. Dzień jest stanowczo za krótki -- wyznaje.

Rano Pani Mieczysława pije słabą kawę z mlekiem (często bezkofeinową), bo niestety, serce się buntuje.

Rok temu bez problemu skończyła kurs komputerowy, ale przerwała naukę języka angielskiego, bo już ani czasu ani sił jej nie starcza. Ostatnio ma nową pasję - fotografowanie. Opowiada, jak zaczęła malować, gdy wnuczki kupiły farby...

- Malowałam w nocy. Siadałam na ulubionym krześle męża. Wprawdzie teraz zdaję sobie sprawę, że kolory nie są takie same, jak przy świetle dziennym, ale wtedy to nie miało znaczenia - milknie na chwilę.

- Zaczynałam od akwareli u mistrza Zbigniewa Szczepanka, potem był akryl. Teraz wolę farby olejne. Nigdy wcześniej nie malowałam. Tylko raz przed wojną, wodnymi farbami, namalowałam Cygankę, która siedzi i wróży. Udała się wspaniale. Kiedy przeszło dwóch komiwojażerów sprzedających obrazy mamusia powiedziała: "Gdzież ja będę kupowała coś takiego. Niech pan zobaczy jak moja córka maluje". I pokazała ten obraz z Cyganką. Dwa obrazy za nią dawali, ale mamusia nie sprzedała. Domokrążcy wyszli, a obraz zaginął...

Mieczysława Piasecka przyjechała z młodszą córką w 1945 roku do Gdańska. Starsza została u babci. Mąż znalazł tam lokum na ulicy Dolnej 4. - W Gdańsku wszędzie były ruiny, tylko w suterenach knajpy - opowiada Pani Miecia. - Strach było wychodzić, więc siedziałam w domu i pomagałam mężowi. Było niebezpiecznie, mąż pewnego razu widział jak na ulicy Długiej Rosjanie zabierali z domów cenne rzeczy, potem szli z kanistrami pełnymi benzyny i od góry do dołu lali na schodach i podpalali. Bo trzeba pani wiedzieć, że ulica Długa ocalała, nie była zbombardowana.Prowadziliśmy punkt rozdawania darów z UNRY numer 103 i sklep.
Miałam miłą gosposię, Niemkę po konserwatorium muzycznym, gotowała nam i opiekowała się córką. Mąż wyremontował trochę dom, choć czwartego piętra nie było. Zburzyła je bomba. Wkrótce kamienica stała się łakomym kąskiem i wyrzucili nas. Potem pobudowaliśmy się w innym miejscu, i znów w innym.

W Gdańsku zaczynaliśmy wszystko od nowa aż cztery razy. Nasza kawiarnia była sławna. Przychodzili studenci, inteligencja, a kelnerką przez jakiś czas była u nas Miss Polonia Alicja Bobrowska. Przechowuję książkę życzeń, gdzie wpisały się takie sławy jak Daniel Olbrychski. W kawiarni Orbisu pusto, a u nas szatniarz stoi i powtarza: Przepraszam, miejsc nie ma. To kłuło w oczy. I znów trzeba było opuścić to miejsce.

Pani Mieczysława Piasecka kocha ludzi i życie. - Mam kochane córki i zięciów , no i... swoje malowanie. Jak jest mi smutno uciekam się do modlitwy. Myślę, że zawsze czuwała nade mną Boska Opatrzność.

A ja patrzę z zachwytem na ciężkie od rosy fioletowe bzy, delikatne, niebieskie niezapominajki i widok na jezioro w Kamieniu - prześwitujące wśród drzew, w kolorze ciepłych brązów. Pełna pasji malarka ma osiemdziesiąt sześć lat, ale zapewnia, że w każdym wieku można realizować marzenia.

Obrazy Mieczysławy Piaseckiej nagradzano na wielu wystawach, ostatnio dostała też złoty medal od prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Nagrodzono też kolorowe i radosne ryby Mieczysławy Piaseckiej. Zwiedzający porównywali ten obraz do prac Chagalla. A ona sama? Maluje i zaraża innych swoją pasją. I uśmiechem, i sympatią, i pięknym życiem. Po prostu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki