Kantorczyk uważa, że popełnił on wykroczenie z art. 52 ust. 1 kodeksu wykroczeń. Przepis mówi, że ten, kto przeszkadza w organizacji i przebiegu niezakazanego zgromadzenia, podlega karze grzywny lub ograniczenia wolności. A to właśnie, zdaniem Kantorczyka, stało się w sobotę.
Gdy zorganizowana przez niego demonstracja przeciwko podwyżkom czynszów doszła do ul. Wały Piastowskie, została zatrzymana przez ochronę wynajętą przez władze miasta. Funkcjonariusze bronili dostępu do pl. Solidarności, gdzie odbywała się uroczystość wmurowywania kamienia węgielnego pod budowę Europejskiego Centrum Solidarności. Protestujących za barierki nie wpuszczono, a w ich stronę poleciał gaz i tarcze.
- Zamiar zorganizowania zgromadzenia zgłosiłem w urzędzie 5 maja. W ciągu ustawowych trzech dni nie dostałem decyzji o zakazie, co oznacza, że marsz był legalny na całej ustalonej wcześniej trasie - mówi Kantorczyk.
A ta obejmowała m.in. ul. Jana z Kolna, wyłączoną z ruchu na czas uroczystości.
- Dopiero w przeddzień marszu otrzymałem w odstępie kilku godzin trzy pisma. Wśród nich to o zakazie zgromadzenia. Te decyzje nie miały mocy prawnej, bo zostały wydane za późno - twierdzi Kantorczyk.
NONBN nie zmieni trasy marszu protestacyjnego
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Adamowicza, zapewnia, że władze miasta dopełniły wszelkich formalności na czas. - Art. 9 ust. 1 ustawy Prawo o zgromadzeniach mówi, że decyzja o zakazie powinna trafić do organizatorów nie później niż w ciągu 24 godzin przed rozpoczęciem manifestacji. I tak było - mówi Pawlak.
Kantorczyk sprawą zainteresował już rzecznika praw obywatelskich oraz Helsińską Fundację Praw Człowieka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?