Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk - Niemcy. Historyczna ignorancja w imię pojednania

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
Günter Grass doczekał się ławeczki we Wrzeszczu. Na podobne uhonorowanie polskiego pisarza Brunona Zwarry wciąż prowadzona jest oddolna zbiórka publiczna
Günter Grass doczekał się ławeczki we Wrzeszczu. Na podobne uhonorowanie polskiego pisarza Brunona Zwarry wciąż prowadzona jest oddolna zbiórka publiczna fot. Karolina Misztal
Gdańsk nigdy nie był niemieckim miastem. Był okupowany przez Krzyżaków, Prusaków czy niemiecką III Rzeszę, ale zawsze był polski. W ostatnim czasie pojawiają się jednak proniemieckie akcenty i wydarzenia w mieście, które kończą się skandalami. Dlaczego tak się dzieje? Reprezentanci władz Gdańska i politycy obozu liberalnego specyficznie pojmują polsko-niemieckie pojednanie.

Obserwując działalność władz Gdańska, posłów i senatorów identyfikujących się z obozem liberalnym, można odnieść wrażenie, że jednym z najważniejszych celów politycznych samorządowców (oprócz utrzymania władzy) jest przekazywanie wartości polsko-niemieckiego pojednania. Jak zgubna jest to polityka, wspomniani politycy przekonali się wielokrotnie.

Sygnał, że takie podejście to pole minowe dla polityków, przyszedł w 2006 r.

Wówczas noblista Günter Grass w liście przesłanym do Pawła Adamowicza tłumaczył m.in., jak trafił do Waffen-SS w Gdańsku.
W sali Ratusza Głównego Miasta list odczytał aktor Jerzy Kiszkis. Słów noblisty słuchali przedstawiciele różnych środowisk.
Lech Wałęsa, który zapowiedział zrzeczenie się tytułu Honorowego Obywatela Gdańska z powodu ujawnionych faktów o nobliście podkreślił, że ma satysfakcję z listu, mimo że nie pada w nim słowo „przepraszam”. Stwierdził, że jego zdaniem Grass „rzeczywiście zrobił spowiedź, a nie reklamę książki”.

- Sprawa jest zakończona. Teraz możemy dalej pracować dla dobra stosunków polsko-niemieckich - spuentował Wałęsa.
Do dzisiaj padają zarzuty, że Polak z Wolnego Miasta Gdańska, pisarz Brunon Zwarra nie doczekał się swojej ławeczki. Tymczasem Günter Grass ma swoją galerię i ławeczkę we Wrzeszczu i władzom nie przeszkadza jego przeszłość.

Polityka współpracy z Niemcami była prowadzona w kolejnych latach. Dowód? Gdańsk jest miastem partnerskim Bremy nad Wezerą. Paweł Adamowicz wraz z gdańską delegacją odwiedził w 2016 roku, z okazji 40-lecia współpracy, to niemieckie miasto. Podczas wystąpienia w bremeńskim ratuszu prezydent Gdańska mówił, że na gdańszczanach i bremeńczykach spoczywa obowiązek pilnowania demokracji, tolerancji i otwartości.

- Tak, jak pokój w Europie ma fundament w postaci trwałego sojuszu niemiecko-francuskiego, tak drugim filarem, fundamentem pokoju w Europie jest sojusz polsko-niemiecki - mówił Adamowicz w 2016 r. Słowa przeszły bez większego echa, ale pokazują one podejście do kwestii niemieckiej w Gdańsku.

„Na początku było słowo, złe słowo”

Jednak najwięcej wpadek z niemieckimi akcentami pojawiło się w 2019 r. Mocnym wystąpieniem 8 maja 2019 r. zasłynął zastępca prezydent Gdańska, Piotr Grzelak.

- Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona - powiedział wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak podczas uroczystości 74. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

- Jesteśmy nieopodal Poczty Gdańskiej [prawidłowo: Poczty Polskiej - przyp. red.] i warto przypomnieć tutaj, przywołać historię pierwszej ofiary-dziecka II wojny światowej, Erwiny Barzychowskiej, 11-letniej wychowanki dozorcy, który tą Pocztą Polską w Gdańsku się opiekował - mówił Grzelak. Jak jednak zwraca uwagę Radio Gdańsk, przywołana przez zastępcę Aleksandry Dulkiewicz Erwina Barzychowska została żywcem oblana benzyną lub benzolem i podpalona przez Niemców z zemsty za bohaterską obronę Poczty Polskiej. Stało się to, gdy próbowała uciec z oblężonego gmachu. Dziewczynka zmarła po 7 tygodniach męczarni. Do tragicznej historii małej Polki wiceprezydent Gdańska porównał postać anonimowej niemieckiej dziewczynki, która podczas alianckich nalotów na Berlin znosiła do schronu swój domek dla lalek. Zabawka jest teraz eksponatem w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej.

Już po uroczystościach Piotr Grzelak przeprosił. Jak zapewnił, nie miał zamiaru relatywizować niemieckich zbrodni.
- W żadnym wypadku nikt nie podważa tego, kto jest odpowiedzialny za II wojnę światową, że jest to III Rzesza i w drugiej części Związek Radziecki. Natomiast mówię o tym, że dzisiaj jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby Europa pozostała zjednoczona, żeby ta tragedia już się nie powtórzyła - Radio Gdańsk cytuje polityka.

Radosne tańce

W 2019 r. na gdańskim portalu miejskim w sierpniu poinformowano o „planie wydarzeń, organizowanych przez władze Gdańska z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. O godz. 4.45 na Westerplatte ma pojawić się polsko-niemiecka delegacja”.
Zaplanowano też „radosny pochód” oraz „tańce i wspólne świętowanie”.

Do Gdańska miało przyjechać ponad 200 obywateli RFN, którzy chcą zademonstrować poczucie odpowiedzialności za trudną historię ich ojców i dziadków - sprawców krzywd II wojny światowej - informuje miejski portal. To była część wydarzeń, które w Gdańsku zorganizowała Fundacja Pojednanie wraz z organizacją Marsz Życia z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
W ramach wydarzeń zaplanowanych na 1 września o godz. 4.45 na Westerplatte miała pojawić się polsko-niemiecka delegacja. Ponadto na godz. 15.00 tego dnia zaplanowano „marsz życia”, czyli „radosny pochód”, który rozpocznie się nieopodal Teatru Szekspirowskiego. Stamtąd uczestnicy marszu przejdą przed Zieloną Bramę, gdzie „zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie”.

„Gorzej niż za komuny!”

Niemieckie radio wyemitowało reportaż o konflikcie władz Gdańska z rządami PiS-u. W jego trakcie padły skandaliczne słowa prezydent Aleksandry Dulkiewicz.

We wtorek w publicznym programie pierwszym niemieckiego radia puszczono reportaż pod tytułem „Tramwaj o nazwie Danzig. Kampania PiS przeciwko Gdańskowi”. Jego autorzy porozmawiali między innymi z Dulkiewicz - a ta w jego trakcie wygłosiła wiele skandalicznych słów.

„Tworzona jest alternatywna historia Polski, która ma pokazać, że wszystko, co nie zostało stworzone przez Prawo i Sprawiedliwość, jest nieprawdziwe albo pokazuje nieprawdziwą historię, albo inaczej rozkłada akcenty” - stwierdziła Dulkiewicz. Oskarżyła rząd PiS o to, że „przepycha przemocą ustawy” i nie szanuje praw człowieka. „Moja mama płacze i mówi: Boże, teraz jest gorzej niż za komuny!” - dodała.

Wiele osób odebrało słowa prezydent Gdańska jako kalanie własnego gniazda.
Aleksandra Dulkiewicz opublikowała też na Twitterze wpis o „pokojowej rewolucji”. Rozpoczęła się ona w Lipsku w 1989 roku, doprowadzając ostatecznie do upadku Muru Berlińskiego. Prezydent Gdańska opublikowała ten sam wpis w języku polskim i niemieckim. Popełniła w nich jednak poważny błąd.

„30. rocznica pokojowej rewolucji w Lipsku, Gdańsk specjalnym gościem. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj, kiedy nie dzieli nas żelazna kurtyna, gdy jesteśmy wolni i zjednoczeni we wspólnocie europejskiej, z dumą możemy powiedzieć o sobie: ich bin eine Europäerin, ich bin ein Europäer!” - napisała Aleksandra Dulkiewicz.
Problem w tym, że Lipsk nigdy nie był odgrodzony od Polski żelazną kurtyną...

Danke für alles

W Gdańsku, w siedzibie miejskiego portalu Gdansk.pl, Donald Tusk nagrał też głośne podziękowania dla Niemców w języku niemieckim. Tusk podziękował CDU za postawę w czasie pandemii koronawirusa. Z tego nagrania pochodzi sformułowanie „danke für alles”.

- Wolność, transparentność, prawda, rozsądek w walce z autorytarnymi tendencjami, korupcją, kłamstwami i populizmem zostały zachowane w dużej mierze dzięki CDU - powiedział Tusk.

Natomiast zwrot „für Deutschland” dotyczy fragmentu, gdy polityk określa rządy CDU „błogosławieństwem”.
- Nie tylko dla Niemiec, ale dla całej Europy - powiedział były premier. Jako przykład wymienił wschodnich sąsiadów Niemiec, kraje bałkańskie i Ukrainę.

Heidi, heido, heida

Kilka dni temu portal Gdańsk Strefa Prestiżu w mediach społecznościowych opublikował nagranie, na którym niemiecka delegacja z Frankonii na Jarmark św. Dominika śpiewa kojarzącą się nad Wisłą z Wehrmachtem i jego zbrodniami piosenkę. Utwór odśpiewano w samym sercu Gdańska - w Parku Świętopełka.

Utwór „Ein Heller und ein Batzen”, znany też jako „Heili, Hailo”, to niemiecka pieśń ludowa. Napisana została przez Alberta von Schlippenbacha w 1830 roku jako piosenka biesiadna, później stała się popularną pieśnią marszową.

Ubolewanie wyrazili organizatorzy Jarmarku św. Dominika, czyli spółka miejska Międzynarodowe Targi Gdańskie.
„Piosenkę wykonywał zespół ludowy, który przyjechał z oficjalną delegacją Środkowej Frankonii i promował tradycyjne produkty na Jarmarku św. Dominika. Zespół wykonywał ją w oryginalnej, ludowej wersji z XIX w. i nie miał świadomości jej jednoznacznie negatywnego skojarzenia w Polsce. Zwróciliśmy uwagę na niestosowność takiego zachowania. Przepraszamy za zaistniałą sytuację. Warto podkreślić, że delegacja Środkowej Frankonii rozpoczęła swoją wizytę na Pomorzu od złożenia wieńca pod pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte” - napisano w oświadczeniu w mediach społecznościowych.
Aleksandra Dulkiewicz nie skomentowała całej sprawy.

Są naziści, są hitlerowcy, jest III Rzesza. Nie ma Niemców.
To, co jeszcze uderza, to treści przygotowywane we wszelkiego rodzaju mediach, w komunikatach, we wpisach, postach, komentarzach władz Gdańska i polityków identyfikujących się z obozem liberalnym, to fakt, że o zbrodniach poczynionych przez sąsiadów z Zachodu na Polakach, nie mówi i nie pisze się wprost.

Używa się określeń: „naziści”, „hitlerowcy” lub „obywatele III Rzeszy”. Tymczasem powinno się pisać po prostu „Niemcy”.
- Niedobry sentyment dla czasów Wolnego Miasta Gdańska, czy szerzej: niemieckiej przeszłości naszego miasta, to oczywiście nie jest żaden przypadek. Wystarczy sprawdzić, ile publicznych pieniędzy Gdańsk wydał na utrwalanie kultu Güntera Grassa, ochotnika do Waffen SS, który przez wiele dekad ukrywał ten fakt i nie zamierzał przepraszać za służbę w zbrodniczej formacji - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Kacper Płażyński, poseł PiS.

Jego zdaniem „Platforma Obywatelska, a środowisko tej partii pod różnymi szyldami rządzi Gdańskiem od bardzo dawna, to partia proniemiecka. Ludzie Platformy korzystali i korzystają z przychylności niemieckich polityków i pieniędzy niemieckich fundacji. Hołubienie nazistów, idealizowanie strasznych dla Polaków czasów WMG, zacieranie różnic między katami (Niemcami) a ofiarami (Polakami) w narracji dotyczącej II wojny światowej - to w moim przekonaniu świadomy kurs tej ekipy. Ten kurs musi podobać się w Berlinie”.

- Ostatni akord wybrzmiał z okazji skandalu podczas Jarmarku św. Dominika. To jest miejska impreza, władze polskiego miasta powinny potępić bezczelne zachowanie Niemców. W rytm tej przyśpiewki mordowano w Polsce ludzi. Nasi dziadkowie kojarzą tę melodię z kroczącym przez Polskę Wehrmachtem. Tymczasem Aleksandra Dulkiewicz nie raczyła nawet zabrać głosu - podkreśla poseł PiS.

- Polityka historyczna Gdańska musi się zmienić, mówię o tym od lat. Jak widać nie zmieni się jednak, dopóki rządzi tu Platforma Obywatelska. W tej chwili my, polscy patrioci, musimy więc robić swoje. Pokazywać, jakie było prawdziwe oblicze niemieckiego Wolnego Miasta Gdańska, domagać się zaprzestania kultu nazistów i esesmanów, promować piękne karty polskiej historii naszego miasta. To nasze zadanie i powinność wobec Polski - zaznacza Płażyński.

Dobrze, że ktoś umie dziękować

Pytany o politykę historyczną władz miasta poseł Platformy Obywatelskiej Jerzy Borowczak nie dopatruje się proniemieckiej postawy.

- To raczej zachowania antygdańskie przejawiają rządzący Polską w Warszawie. Choćby ostatnio efekt fuzji Lotosu z Orlenem. Nie ma już kojarzącej się z Gdańskiem marki stacji paliw. Jest węgierski MOL - tłumaczy poseł PO.
Dopytywany o kwestie nagrania niemieckich podziękowań przez Donalda Tuska na tle gdańskiego Żurawia stwierdza, że nie widzi w tym nic złego.

- Donald Tusk wypowiedział na nagraniu podziękowania. Nie widzę tu problemu. Należy dziękować, zawsze gdy taka sposobność się pojawia, bez znaczenia, czy kierujemy słowa do Niemców, Czechów, Ukraińców, czy nawet Rosjan - mówi Borowczak.
Za co parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej/Koalicji Obywatelskiej chce dziękować Rosjanom?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki