Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala, przyznaje, że jej zastępca jest impulsywny i musi zmienić sposób komunikacji z innymi ludźmi, szczególnie w relacjach przełożony - podwładny. I - doceniając jego zaangażowanie w pracę dla dobra szpitala - daje mu na to pół roku.
Czytaj także: Gdańsk: Szpital na Zaspie pozywa NFZ i żąda półtora mln zł
- Czara goryczy przelała się, gdy kilka tygodni temu wicedyrektor wpadł na pomysł, by dyżurni elektrycy (pracują w systemie 12-godzinnym) dodatkowo przejęli obowiązki personelu działu aparatury medycznej i gazów - żali się jeden z pracowników, zastrzegając sobie anonimowość. - Mieliby rozwozić po szpitalu butle z gazami, z tlenem i - po kilkugodzinnym pseudoprzeszkoleniu - podłączać je do respiratorów i innych urządzeń. Pod presją elektrycy wyrazili na to zgodę. Nowy system pracy miał wejść w życie już od Nowego Roku, ale nie wejdzie, bo dyrektor Grzenia się na to nie zgodziła.
- Zanim elektrycy zaczną takie dyżury, muszą przejść szkolenie, uzyskać stosowne uprawnienia i przez okres trzech miesięcy zdobywać doświadczenie - uspokaja dyrektor Grzenia. To prawda, że zmiany w sposobie funkcjonowania działów odpowiedzialnych za bezawaryjne funkcjonowanie szpitala dyktuje ekonomia, ale zarząd szpitala nie zamierza ryzykować bezpieczeństwem pacjentów, zlecając personelowi pracę, do której nie jest przygotowany. Zdaniem Grzeni - błąd wicedyrektora polegał na tym, że nie potrafił wytłumaczyć tego swoim pracownikom.
Pobłocki pracuje w szpitalu na Zaspie od 1991 roku, od czterech lat jako zastępca dyrektora ds. techniczno-eksploatacyjnych. W tym czasie był już kilka razy posądzany o mobbing, jedna ze skarg skończyła się w sądzie, wicedyrektor ją wygrał.
Czytaj także: Gdańsk: Awarie tomografu paraliżują pracę szpitala na Zaspie
- Nie stosuję mobbingu. Żądam jedynie rzetelnej pracy i rozliczam z tego - mówi Zenon Pobłocki. Przyznaje, że jest wybuchowy, ale - jak zapewnia - nikogo do tej pory nie skrzywdził, nawet naganą. Stara się również, by nikt na reorganizacji pracy nie stracił finansowo.
- Pracownicy szpitala na Zaspie skarżyli się na mobbing, ale anonimowo - przyznaje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń zwróciła się do dyrekcji szpitala o wyjaśnienie tej sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?