- Chciałam wyjść z dzieckiem na spacer, gdy zobaczyłam, że pod moimi drzwiami leży człowiek. Buty, siatka i stojące równo butelki piwa oraz unoszący się fetor i zasikany dywanik i wycieraczka, świadczyły, że żyje i nie trzeba wzywać pogotowia. Był agresywny - opisuje jeden z incydentów pani Karolina, mieszkanka ul. Długiej. - Wezwana została więc Straż Miejska. A ja bezskutecznie czekałam z małym, płaczącym dzieckiem 50 minut, aby móc bezpiecznie wyjść.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?